Diamentowa królowa. Proza po polsku. Natalia Patratskaya. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Natalia Patratskaya
Издательство: Издательские решения
Серия:
Жанр произведения: Приключения: прочее
Год издания: 0
isbn: 9785449373458
Скачать книгу
kupił.

      – A gdzie jest teraz Twój mąż? Kim on działa? Gdzie mieszka? Z kim mieszka? – Zoe zadawałam pytania, jakby nie miała nadzieję uzyskać odpowiedź.

      – Gdybym wiedziała, gdzie mieszka, więc ja bym się do niego od dawna wyrwać, ale on mi nie mówi. Nie wiem, kim jest i gdzie pracuje. Pieniądze mi się nie wysyła, – obolały Agnes na usprawiedliwienie jego samotne życie.

      – Apollo – Cutter. Agnes – oszust – odezwał się papuga o swoim ulubionym gospodarz siedzi w złotą klatce.

      – Agnes, papuga mówi, że Apollo działa Cutter – powiedziała Zoja.

      – Zdrajca! Pracował szlifierka, powiedział kiedyś słowo «Cutter».

      – Cutter diamentów to działa? – zapytała Zoe.

      – Oj! Działa Cutter diamentów! Nie myślałam o tym, – w zamyśleniu powiedziała Agnes.

      – Apollo może zrobić takie same diamenty dla mnie? U Twoich diamentów bardzo ciekawy szlif.

      – Nie wiem. O obróbce diamentów u nas nie chodziło. Jeśli jest tu jeszcze przyjedzie, to ja u niego zapytam – paplała Agnes. – Tak, to Twoje pieniądze, przepraszam, że nie raz dała.

      – Do widzenia, Agnes! Mam nadzieję, że przy następnym spotkaniu z mężem pamiętasz moją prośbę?

      – Postaram się Ci pomóc – odpowiedziała Agnieszka, zamykając za sobą drzwi.

      Zoe wyszła na dwór i wsiadła do samochodu Musinа.

      – Musin, Masz rację. W tej sprawie z diamentami, powinno być, wiele ciekawych rzeczy się ukrywa. Mąż Agnieszki działa Cutter diamentów, ale gdzie – nie wiadomo.

      – Tak, musimy się dowiedzieć, gdzie u nas w kraju diamenty przetwarzają! Czy diamentowe fabryki! Wszystkich jubilerów nam nie obejść przez całe życie.

      – Dobrze, dowiem się o rośliny, – zapewniła szefa Zoe.

      Aby nie cierpieć z powodu walki z własnym sumieniem, Apollo, założyłem sobie rozrywka widok jego wygląd. Przyniesione do domu diamenty zbierał dla ozdoby własnej osoby. Poprzez jaskrawe lampy, postanowił zrobić diamentowy zestaw dla siebie: krzyż, obręczy na nadgarstek, obręcz na głowę. Czasami zabierał diamenty mniejszych.

      Wieczorem, szczelnie zamykając zasłony okna, on włączał światło w kryształowej żyrandolu, wkładałeś diamentowy krzyż na piersi, diamentowe obręcze na nadgarstki i popełnił jakiś diament taniec. Na jedną ścianę jedyną pokoju powiesił duże lustra. Muzykę wolał bez słów. Częściej była w pokoju muzyka jazzowa.

      Diamentowe iskry odbijały się w lustrach, jaskrawe lampy wydzielane wspaniałe światło. Potrzebny mu był widz, potrzebny mu był cichy widz! Poszedł w społeczeństwie osób niepełnosprawnych i wypatrzył sobie dziewczynę, która nie potrafiła i nie mogła mówić. Powiedział prezesowi spółki, co mu potrzebne do wykonywania prac domowych cicha dziewczyna.

      Dziewczyna została oślepiona blaskiem diamentów i kryształów, ale nie mogłam o tym mówić, zrozumiała, że to jej praca: patrzeć na taniec mężczyznę, klaskać w dłonie, posprzątać w mieszkaniu i czasem gotować. Praca była prostej, więc dziewczyna czuła się dość spokojnie.

      Postanowiła, że mężczyzna wykonuje taniec szamana, po prostu bardzo się błyszczy się przy tym. Apollo był zadowolony z jej spokojem, który ona przejawiała w postaci lśniących promieni diamentów. Do siebie do domu to nikogo nie przejechał. Dziewczyna była pierwszą, kto zobaczył go jaskrawe taniec.

      Na Diamentowej fabryce ginęły w domysłach na temat zaginięcia diamentów wielkości napój kość. Do poszukiwania zaginionych diamentów podłączyć właściwe organy, sprawdzili wszystkich ludzi pracujących w fabryce. Wyników nie było.

      I nagle w gabinecie dyrektora zabrzmiał długo oczekiwany telefon:

      – Herman Pietrowicz, z Tobą mówi prywatny detektyw Musin. W zakładzie nie znikały przypadkowo diamenty wielkości napój kość?

      – Co?! Powtórz! Czy ja dobrze rozumiem? Mówisz o diamentach wielkości napój kość? – radośnie wykrzyknął dyrektor.

      – I. Pytam o diamentach wielkości napój kość!

      – Kochanie Jesteś człowiekiem! Za wszelkie informacje w tej sprawie gwarantujemy dużą nagrodę! Przyjeżdżajcie! Natychmiast! Ciebie nie zagrają, paszport nie zapomnij zabrać ze sobą!

      – Zoe, trzeba jechać na Diament zakład, znajdujący się w Diamentowej mieście. Pojedziemy razem? – zwrócił się Musin do swojej partner.

      – Nie, będę prowadzić sprawy tutaj, a Wy jedźcie sami, wszystko jest prawie jasne.

      Musinа brakowało do fabryki i prowadziły do gabinetu dyrektora.

      – Panie Musin, powiedz wszystko, co wiesz na temat diamentów wielkości napój kość! Nie ukryj się ode mnie swoją wiedzę – zapytał dyrektor zakładu.

      – Herman Pietrowicz! Rzecz w tym, że w naszym mieście u samotnej kobiety Agnieszki Аркиной zniknęły trzy diament wielkości napój kość. Istnieje prawdopodobieństwo, że jej mąż Apollo działa Cutter.

      – Agnieszka?! Być nie może! U nas działa Apollo Arkin! Jest czysty jak niemowlę! Ani jednego zatrzymania. Ma żonę Agnes, ja wszystkie dane kuter na pamięć. O, góra z ramion. Ale jak on znosi diamenty? Nigdy nie podejrzewali! On nigdzie nie wyróżniał się z tłumu! Nie sprzedawał! Nie uczestniczył!!!

      – Tego nie wiem. I Agnes niewiele o nim wie. Mówiła, że w dniu randki on obiecał jej, diamenty i dał.

      – Sprawdź, kiedy on jej obiecał? – niespokojnie zapytał Herman Pietrowicz.

      – On jej obiecał dać diamenty jeszcze do armii, do tego, jak jest u Was zaczął pracować.

      – Więc już wszystko zaplanował! Dobry człowieku! A my tu głowy zerwać! – powiedział dyrektor i pochylił się w stronę lokalnej komunikacji: – Vera, natychmiast dzwoni do mnie szef ochrony roślin! Jest dla niego praca.

      – Herman Pietrowicz, zadzwonię do szefa ochrony, – rozległ się kobiecy głos.

      Do gabinetu dyrektora zakładu wszedł szef ochrony. Dyrektor zwrócił się do niego:

      – Kapitanie, Musin działa detektywem. Odkrył trzy diament wielkości napój kość. Pogadaj z nim.

      Musin z szefem ochrony roślin opuścili gabinet dyrektora.

      Dyrektor zakładu umieścić tabletkę pod język, odchylił się w krześle, zdjął krawat.

      – Vera, otwórz okno! – krzyknął, rozpinając kołnierzyk koszuli.

      – Teraz, Herman Pietrowicz! Trzeba wezwać lekarza? – z przerażeniem zapytała Vera.

      – Nie, już mi lepiej. Nie wpuszczaj nikogo do mnie dwadzieścia minut.

      – Dobrze, Herman Pietrowicz! – powiedziała sekretarka i wyszła z gabinetu.

      Dyrektor zamyślił się na chwilę i przypomniał sobie, że w dzieciństwie jego kumpel w nos wkładałeś swój napój kość. To była stowarzyszenia z wielkości diamentu.

      – Vera, wezwij kapitana!

      – Oni jeszcze nie wyszli. Teraz to do Ciebie zajdzie, Herman Pietrowicz.

      – Kapitanie,