Wieszając koszule, usłyszał pukanie do drzwi prowadzących chyba do sąsiedniego pokoju. Po chwili się otworzyły i weszła jakaś dziewczyna.
Była starsza od Grega, ale niewiele. Miała skórę w kolorze ciemnej czekolady i była ubrana w sukienkę w groszki, pod pachą trzymała torebkę. Uśmiechnęła się szeroko, pokazując rząd bielutkich zębów.
– Cześć, mieszkam obok.
– Tak właśnie pomyślałem – odparł Greg. – Kim jesteś?
– Nazywam się Jacky Jakes. – Wyciągnęła rękę. – Jestem aktorką.
W ciągu godziny Greg uścisnął dłonie dwóm pięknym aktorkom. W Jacky było coś figlarnego, co pociągało go bardziej niż magnetyzm Gladys. Jej usta wygięte w łuk miały ciemnoróżowy odcień.
– Tata uprzedzał, że ma dla mnie podarunek. Czy to ty nim jesteś?
Dziewczyna zachichotała.
– Chyba tak. Powiedział, że ci się spodobam. Załatwi mi pracę w filmie.
Wszystko stało się jasne. Ojciec domyślił się, że Greg będzie miał wyrzuty sumienia z powodu Gladys, a Jacky miała być nagrodą za milczenie. Przyszło mu na myśl, że powinien odrzucić taką łapówkę, ale nie mógł jej się oprzeć.
– Bardzo miły z ciebie podarek – orzekł.
– Twój ojciec jest dla ciebie dobry.
– Cudowny – potwierdził Greg. – Ty też jesteś cudowna.
– A ty słodki. – Dziewczyna położyła torebkę na toaletce i podeszła do Grega. Stanęła na palcach i pocałowała go w usta. Jej wargi były miękkie i ciepłe. – Podobasz mi się. – Dotknęła jego ramion. – Silny jesteś.
– Gram w hokeja.
– Przy silnym mężczyźnie dziewczyna czuje się bezpieczna. – Przyłożyła dłonie do jego policzków. Drugi pocałunek był dłuższy. Westchnęła. – Ojej, chyba będziemy się dobrze bawili.
– Tak myślisz?
W Waszyngtonie wciąż panowała segregacja rasowa. W Buffalo biali i czarni przeważnie mogli jeść w tych samych restauracjach i pić w tych samych barach, lecz w stolicy było inaczej. Greg nie znał dokładnie przepisów, ale był pewny, że obcowanie białego mężczyzny z czarną kobietą to prosta droga do kłopotów. Zaskakujące, że Jacky zajmowała pokój w takim hotelu, Lev musiał to załatwić. Jednak publiczne pokazywanie się takiego towarzystwa – Grega i Jacky oraz Lva i Gladys – nie wchodziło w rachubę. Co więc Jacky miała na myśli, wspominając o dobrej zabawie? Przemknęła mu przez głowę zdumiewająca myśl, że być może dziewczyna zechce pójść z nim do łóżka.
Położył ręce na jej talii, by przyciągnąć ją do siebie i pocałować, ale się odsunęła.
– Chcę wziąć prysznic – powiedziała. – Daj mi parę minut.
Odwróciła się i znikła w drzwiach łączących pokoje, po czym je za sobą zamknęła.
Greg usiadł na łóżku, żeby ułożyć sobie wszystko w głowie. Jacky chce grać w filmach i gotowa jest posłużyć się swoim ciałem, by zrobić karierę. Z pewnością nie jest pierwszą aktorką, czarną czy białą, która stosuje taką strategię. To samo robiła Gladys, sypiając z Lvem. Greg i jego ojciec byli szczęśliwymi beneficjentami takiego układu.
Zauważył, że dziewczyna zostawiła torebkę. Wziął ją i nacisnął klamkę drzwi. Były otwarte, więc wszedł.
Jacky rozmawiała przez telefon.
– W porządku, kochanieńki, nie ma sprawy. – Mówiła innym głosem, dojrzalszym. Greg uświadomił sobie, że podczas rozmowy z nim zmieniała ton na sztucznie dziewczęcy, bardziej seksowny. Na jego widok uśmiechnęła się i znów przemówiła głosem podlotka: – Teraz nie będę przyjmowała telefonów, potrzebuję prywatności. Dziękuję.
– Zostawiłaś to. – Greg podał jej torebkę.
– Chciałeś podejrzeć mnie w szlafroku – odrzekła kokieteryjnie. Materiał nie zakrywał w całości jej piersi, Greg widział ponętne zaokrąglenie nieskazitelnej brązowej skóry.
Uśmiechnął się.
– Nie, ale to przyjemny widok.
– Idź do siebie, muszę się wykąpać. Później może pokażę ci więcej.
– O Boże – wymamrotał.
Wrócił do swojego pokoju. To, co się działo, było niesamowite. „Później może pokażę ci więcej”, powtórzył na głos. Coś takiego powiedziała do niego dziewczyna!
Miał wzwód, ale nie chciał załatwiać sprawy ręką, skoro prawdziwe spełnienie było tak blisko. Żeby przestać o tym myśleć, zajął się rozpakowywaniem walizki. Miał drogi zestaw do golenia składający się z brzytwy i pędzelka z rączkami z macicy perłowej, prezent od matki. Rozłożył przybory w łazience, licząc na to, że zaimponują Jacky, jeśli je zobaczy.
Przez cienkie ściany pokoju słyszał szum wody płynącej z kranu w sąsiednim pokoju. Opętała go myśl o jej nagim ciele. Siłą woli skupił się na układaniu bielizny i skarpet w szufladzie.
Nagle usłyszał jej krzyk.
Ze zdumienia na chwilę zastygł w bezruchu. Dlaczego Jacky krzyczy? Krzyknęła jeszcze i tym razem Greg zareagował. Pchnął mocno drzwi łączące pokoje i wszedł.
Była naga, a on nigdy w życiu nie widział nagiej kobiety. Miała szpiczaste piersi z ciemnobrązowymi sutkami, na jej podbrzuszu czerniła się gęsta kępka kręconych włosów. Jacky kuliła się przy ścianie, bezskutecznie próbując zakryć nagość.
Przed nią stał Dave Rouzrokh. Szlachetnie zarysowany policzek arystokraty nosił ślady dwóch długich zadrapań, prawdopodobnie zadanych polakierowanymi na różowo paznokciami Jacky. Na szerokiej klapie dwurzędowego białego garnituru Dave’a czerwieniły się plamki krwi.
– Zabierz go ode mnie! – wrzasnęła.
Greg się zamachnął. Dave był o trzy centymetry wyższy, ale stary, i miał do czynienia z wytrenowanym nastolatkiem. Cios dość szczęśliwie trafił go w podbródek i Dave zatoczył się, a potem upadł na posadzkę.
Drzwi się otworzyły i stanął w nich barczysty pracownik hotelu, którego Greg spotkał na korytarzu. Pewnie ma klucz do wszystkich pomieszczeń, pomyślał chłopak.
– Jestem Tom Cranmer, detektyw hotelowy – przedstawił się mężczyzna. – Co tu się dzieje?
– Usłyszałem krzyk tej dziewczyny i wszedłem – wyjaśnił Greg. – Ten facet tu był.
– Próbował mnie zgwałcić! – krzyknęła Jacky.
Dave z trudem wstał.
– To nieprawda – rzekł. – Zaproszono mnie do tego pokoju, miałem się spotkać z Solem Starrem.
Jacky zaczęła płakać.
– Teraz będzie kłamał!
– Proszę się czymś okryć, panienko – polecił Cranmer.
Jacky włożyła różowy szlafrok.
Detektyw podniósł słuchawkę telefonu i wybrał numer.
– Na rogu ulicy zwykle stoi gliniarz – powiedział. – Zawołaj go do holu, i to już.
Dave gapił się na Grega.
– Ty jesteś