Zima świata. Ken Follett. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Ken Follett
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Юмористическая проза
Год издания: 0
isbn: 978-83-8215-259-3
Скачать книгу
jakim Joanne zareagowała na wieść o złym traktowaniu krewnych Betty na Południu. Miał wrażenie, że w polityce przecenia się wartość beznamiętnych argumentów. Ludzie powinni reagować gniewem na okrucieństwo i niesprawiedliwość.

      Babka siedziała na łóżku, miała na sobie koszulę nocną z jasnobrązowego jedwabiu, na którą zarzuciła koronkową chustę.

      – Witaj, Woodrow! – powiedziała zaskoczona.

      – Chciałbym wypić z tobą kawę, babciu, jeśli pozwolisz.

      Wcześniej poprosił Betty, żeby przyniosła dwie filiżanki.

      – Będę zaszczycona – odparła Ursula.

      Betty była siwowłosą panią w wieku około pięćdziesięciu lat i miała figurę, którą czasem określa się mianem dorodnej. Postawiła tackę przed Ursulą, a Woody nalał kawę do filiżanek z miśnieńskiej porcelany.

      Przemyślał to, co ma do powiedzenia, i uporządkował argumenty. Zacznie od stwierdzenia, że prohibicja odeszła w przeszłość, a Lev Peshkov obecnie prowadzi legalne interesy. Następnie podkreśli, że niesprawiedliwe jest karanie Daisy za to, że jej ojciec uprawiał przestępczy proceder, tym bardziej że większość szacownych rodów w Buffalo kupowała od niego szmuglowany alkohol.

      – Znasz Charliego Farquharsona? – spytał.

      – Owszem.

      Jasne, że go znała, tak jak wszystkie rodziny z Błękitnej Księgi Buffalo.

      – Zjesz kawałek tostu?

      – Nie, dziękuję, jadłem już śniadanie.

      – Chłopcom w twoim wieku nigdy nie dość jedzenia. – Spojrzała na niego przenikliwie. – Chyba że są zakochani.

      Najwyraźniej babcia była tego ranka w doskonałej formie.

      – Matka Charliego trzyma go pod butem – stwierdził Woody.

      – Z mężem postępowała tak samo – odrzekła cierpko Ursula. – Tylko śmierć mogła go od niej uwolnić.

      Starsza pani napiła się kawy i zaczęła jeść widelcem grejpfruta.

      – Wczoraj wieczorem Charlie poprosił mnie o przysługę.

      Ursula uniosła brwi, lecz milczała.

      Woody nabrał powietrza.

      – Chce, żebyś przyjęła panią Peshkov do Stowarzyszenia Dam Buffalo.

      Ursula upuściła widelec, srebro zadźwięczało pięknie, spadając na delikatną porcelanę.

      – Dolej mi kawy, z łaski swojej – poprosiła, jakby chciała zamaskować konsternację.

      Woody zrobił to i milczał przez chwilę. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek widział babcię zbitą z tropu.

      Napiła się kawy.

      – Dlaczego, na litość boską, Charlesowi Farquharsonowi albo komukolwiek innemu miałoby zależeć na tym, aby Olga Peshkov została przyjęta do stowarzyszenia?

      – Chce się ożenić z Daisy.

      – Czyżby?

      – I boi się, że jego matka będzie miała obiekcje.

      – Co do tego się nie myli.

      – Ale uważa, że zdoła ją przekonać…

      – Jeśli dopuszczę Olgę do stowarzyszenia.

      – Wtedy ludzie być może zapomną, że jej ojciec był gangsterem.

      – Gangsterem?

      – Lub co najmniej przemytnikiem.

      – Ach tak – mruknęła lekceważąco Ursula. – Nie w tym rzecz.

      – Naprawdę? – zdziwił się Woody. – A więc w czym?

      Ursula się zamyśliła. Milczała tak długo, że Woody nie był pewny, czy pamięta o jego obecności.

      – Twój ojciec zakochał się kiedyś w Oldze Peshkov.

      – Jezu Chryste!

      – Nie bluźnij.

      – Wybacz, babciu, ale mnie zaskoczyłaś.

      – Byli zaręczeni i mieli się pobrać.

      – Zaręczeni? – powtórzył zaszokowany Woody. Po chwili dodał: – Pewnie jestem jedynym mieszkańcem Buffalo, który o tym nie wie.

      Babka się uśmiechnęła.

      – Istnieje pewne szczególne połączenie mądrości i niewinności, które jest dane wyłącznie nastolatkom. Pamiętam doskonale, że miał je twój ojciec, i u ciebie także je dostrzegam. Owszem, wiedzą o tym wszyscy w Buffalo, choć młodzież z twojego pokolenia na pewno uważa te czasy za zamierzchłą przeszłość.

      – No i co było dalej? – dopytywał Woody. – To znaczy kto zerwał zaręczyny?

      – Ona, po tym, jak zaszła w ciążę.

      Woody aż otworzył usta ze zdumienia.

      – Z tatą?

      – Nie, ze swoim szoferem, Lvem Peshkovem.

      – On szoferem? – To była następna szokująca informacja. Woody milczał, próbując zebrać myśli. – Wielkie nieba, tata musiał się poczuć jak skończony idiota.

      – Twój tata nigdy nie był idiotą – upomniała go ostro Ursula. – Jedynym głupim postępkiem w jego życiu było to, że oświadczył się Oldze.

      Woody przypomniał sobie o celu, do którego dążył.

      – Tak czy siak, babciu, to było strasznie dawno temu.

      – Mówi się „tak czy inaczej”, to poprawniejsza forma. Ale masz rację, to bardzo dawne czasy.

      Te słowa dawały jakąś nadzieję.

      – A więc zgadzasz się?

      – Jak twoim zdaniem poczułby się tata?

      Woody się zastanowił. Nie może bujać Ursuli, przejrzałaby go w mgnieniu oka.

      – Będzie mu to przeszkadzało? Pewnie czułby się zakłopotany, gdyby Olga przebywała gdzieś w pobliżu i przypominała mu o upokarzającym epizodzie z jego młodości.

      – Nie jesteś daleki od prawdy.

      – Jednak tata bardzo wysoko ceni ideę sprawiedliwości wobec bliźnich i nienawidzi niesprawiedliwości. Nie chciałby, żeby Daisy została ukarana za coś, co zrobiła jej matka. Tym bardziej nie chciałby, aby spotkało to Charliego. Tata ma wielkie serce.

      – Większe od mojego, chcesz powiedzieć – zauważyła Ursula.

      – Nie to miałem na myśli, babciu. Ale idę o zakład, że gdybyś go zapytała, nie sprzeciwiłby się przyjęciu Olgi do stowarzyszenia.

      Ursula skinęła głową.

      – Zgoda. Ale ciekawa jestem, czy domyśliłeś się, kto jest prawdziwym autorem tego pomysłu?

      Woody odgadł, do czego babcia zmierza.

      – Chcesz powiedzieć, że to Daisy go do tego namówiła? Nie zdziwiłbym się. Czy z tego powodu mamy inaczej oceniać, co jest w tej sytuacji słuszne i niesłuszne?

      – Nie sądzę.

      – A więc zgadzasz się?

      – Miło mi, że mam wnuczka o dobrym sercu, nawet jeśli podejrzewam, że wykorzystuje go do swoich celów sprytna i ambitna dziewczyna.

      Woody się uśmiechnął.

      –