– Myślę, że powinieneś odejść z zarządu – odparł Don. – Co masz zamiar zrobić z tymi papierami?
Avie się zdumiał. Don nie chciał nawet wysłuchać go do końca. Staruszka najwyraźniej interesowało tylko to, czy jego rozmówca ma zamiar przedstawić te informacje zarządowi. Avie przemyślał sprawę i po chwili uznał, że czas odpuścić. Nie bez powodu odszedł z Apple’a na emeryturę. Nie potrzebował dodatkowych kłopotów.
– Dobrze. Zrezygnuję z tej funkcji, a papiery zostawię tobie – powiedział.
Kiedy zbierał się do wyjścia, Don oznajmił, że mają jeszcze jeden temat do omówienia. Shaunak Roy, pierwszy pracownik i de facto współzałożyciel Theranosa, odchodził z firmy i sprzedawał większość swoich udziałów Elizabeth. Szefowa potrzebowała, by zarząd w imieniu firmy zrzekł się prawa do odkupienia udziałów. Avie uważał, że to nie jest dobry pomysł, ale powiedział Donowi, żeby przegłosowali tę sprawę bez niego, bo już podjął decyzję o rezygnacji.
– Jeszcze jedno, Avie – skomentował Don. – Musisz się zrzec własnego prawa do odkupienia udziałów.
Aviego zaczęło to irytować. Proszono go o zbyt wiele. Odparł tylko, że jeśli Michael Esquivel, radca prawny Theranosa, prześle mu wymagane dokumenty, zapozna się z nimi, ale nic nie obiecuje.
Dokumenty dotarły. Avie uważnie je przeczytał i doszedł do wniosku, że jeśli spółka zrzeknie się prawa do odkupu udziałów Shaunaka, zarówno on, jak i pozostali udziałowcy będą mieli prawo je wykupić. Zauważył też, że Elizabeth udało się wynegocjować niezwykle korzystne warunki odkupu: Shaunak był gotów odsprzedać swoje 1,13 miliona udziałów za kwotę 565 tysięcy dolarów, czyli 50 centów za udział[6]. To o 82 procent mniej, niż on i pozostali inwestorzy zapłacili ponad rok wcześniej, podczas pierwszej rundy finansowania Theranosa. Nie ulegało wątpliwości, że jakaś zniżka się należy, bo udziały, które objął Avie, były uprzywilejowane i dawały większe prawa do zysków i aktywów spółki, podczas gdy Shaunak dysponował zwykłymi udziałami, ale żeby aż 82 procent?
Avie postanowił skorzystać ze swojego przywileju i powiedział Esquivelowi, że chciałby odkupić proporcjonalną część udziałów Shaunaka, do której zgodnie z umową miał prawo. Ten pomysł nie został dobrze przyjęty. Między mężczyznami nastąpiła wymiana nerwowych mejli; potrwała aż do Bożego Narodzenia.
W Wigilię o godzinie 23.17 Esquivel wysłał Aviemu mejla, w którym oskarżył adresata o działanie w złej wierze i ostrzegł, że Theranos poważnie zastanawia się nad złożeniem przeciwko niemu pozwu z powodu naruszenia obowiązków powierniczych w funkcji członka zarządu oraz szkalowania dobrego imienia spółki na forum publicznym[7].
Aviego zaskoczył taki obrót spraw. Nie tylko nie popełnił żadnego z zarzucanych mu czynów, ale też nigdy w jego wieloletniej karierze w Dolinie Krzemowej nie groził mu żaden pozew. Wręcz przeciwnie, zyskał sławę człowieka raczej lubianego – do rany przyłóż. Nigdy nie miał żadnych wrogów. Co tu się działo? Starał się skontaktować z pozostałymi członkami zarządu, ale nikt nie odbierał od niego telefonów.
Jako że nie wiedział, co z tym fantem zrobić, zasięgnął porady zaprzyjaźnionego prawnika. W czasie współpracy z Apple’em udało mu się zgromadzić niemałą fortunę, jego osobisty bilans wyglądał znacznie lepiej niż konto Theranosa, zatem perspektywa kosztownego postępowania sądowego go nie przerażała. Kiedy jednak zrelacjonował przyjacielowi, co się wydarzyło, ten zadał mu jedno pytanie, które pozwoliło Aviemu nieco inaczej spojrzeć na całą sytuację.
– Biorąc pod uwagę wszystko, co wiesz na temat tej spółki, czy naprawdę chciałbyś nabyć kolejne udziały w tym przedsięwzięciu?
Avie dobrze się nad tym zastanowił i odpowiedział: nie. Poza tym nadeszły święta. Uznał, że da sobie spokój i zostawi za sobą przygodę z Theranosem. Zanim to zrobił, napisał pożegnalny list do Dona i wysłał go mejlem do jego asystentów, wraz z kopią rezygnacji z odkupu, którą zgodnie z naciskami spółki miał podpisać.
Napisał, że brutalna taktyka, jaką się posłużono, by zmusić go do złożenia rezygnacji, potwierdziła tylko jego najgorsze obawy co do zarządzania firmą, o których wspomniał Donowi podczas rozmowy[8]. Dodał, że nie obwinia Michaela Esquivela, bo oczywiste jest, że prawnik działał zgodnie z poleceniami otrzymanymi z góry. List zakończył słowami:
Mam nadzieję, że poinformujesz pozostałych członków zarządu o tym, co się wydarzyło. Powinni być świadomi, że jeśli nie będą w stu procentach przestrzegać narzuconego im programu, ryzykują odwet ze strony Spółki/Elizabeth.
Z pozdrowieniami
Avie Tevanian
4
Pożegnanie z East Paly
Na początku 2008 roku Theranos przeniósł się do nowej siedziby przy Hillview Avenue w Palo Alto. W warunkach Doliny Krzemowej był to awans porównywalny z przeprowadzką z południowego Bronxu do centrum Manhattanu.
W Dolinie liczy się wrażenie. Przez trzy lata Theranos zajmował biuro w gorszej dzielnicy, po złej stronie drogi – przy autostradzie Route 101, znanej też jako Bayshore Freeway. Po jej zachodniej stronie leży Palo Alto, jedno z najzamożniejszych miast Ameryki, a po wschodniej – jego ubogi krewny, East Palo Alto, które niegdyś zyskało wątpliwą sławę jako miasto z największym odsetkiem morderstw.
Dawne biuro Theranosa mieściło się w East Palo Alto, niedaleko czteropasmowej autostrady, w sąsiedztwie zakładu produkcyjnego i naprzeciwko firmy dekarskiej. Poważni inwestorzy niechętnie pokazują się w takim otoczeniu. Nowa siedziba sąsiadowała z kampusem Stanforda, a tuż za rogiem eleganckie biura miał Hewlett-Packard. Nieruchomość kosztowała majątek i już samo to sugerowało, że Theranos awansował do wyższej ligi.
Don Lucas ucieszył się z takiego obrotu spraw. Podczas rozmowy z Tonym Nugentem jasno wyraził swoją pogardę dla dawnej lokalizacji:
– Dobrze, że Elizabeth wreszcie wyrwie się z East Paly.
Przeprowadzka nie była jednak przyjemnością dla człowieka, który musiał się nią zająć. To zadanie przypadło w udziale Mattowi Bisselowi, kierownikowi działu IT i jednemu z najbardziej zaufanych żołnierzy Elizabeth. Dołączył do zespołu Theranosa w 2005 roku jako pracownik numer siedemnaście i od początku poważnie traktował swoje obowiązki. Odpowiadał nie tylko za całą infrastrukturę IT w firmie, lecz także za jej bezpieczeństwo. To on przeprowadził analizę kryminalistyczną elektronicznego materiału dowodowego podczas sprawy wytoczonej Michaelowi O’Connellowi.
Planowanie przeprowadzki zajęło Mattowi mnóstwo czasu. Siedział nad tym przez kilka miesięcy. We czwartek 31 stycznia 2008 roku wydawało się, że wszystko jest już gotowe. Zamówiono nawet ekipę, która miała przyjechać następnego dnia rano i zabrać cały sprzęt.
O czwartej po południu Matt został niespodziewanie zaproszony do sali konferencyjnej razem z Michaelem Esquivelem i Garym Frenzelem. Elizabeth połączyła się z nimi ze Szwajcarii, gdzie prowadziła właśnie drugą prezentację dla koncernu Novartis – czternaście miesięcy po pierwszej, tej, która była oszustwem i doprowadziła do zwolnienia Henry’ego Mosleya. Szefowa dopiero co dowiedziała się, że właściciel w East Paly naliczy im czynsz za luty, jeśli nie zwolnią obiektu do północy, a na to nie zamierzała pozwolić.
Kazała Mattowi zadzwonić do firmy, która miała zająć się przeprowadzką, i ściągnąć ekipę natychmiast. Matt nie łudził się, że to się uda, ale zgodził się spróbować. Wyszedł z sali konferencyjnej i wykonał telefon. Dyspozytor z firmy przeprowadzkowej go wyśmiał. Nie, proszę pana. Nie da się przyspieszyć przeprowadzki całej firmy o jedenaście godzin, od zaraz.
Elizabeth to nie zraziło. Powiedziała