Podobnie jak Ana, również Avie po raz pierwszy spotkał się z Elizabeth w kafejce Coupa Café. Szefowa Theranosa zrobiła na nim wrażenie inteligentnej kobiety, która wkłada serce w swoją pracę – miała wszystkie cechy, których szuka się u młodego przedsiębiorcy. Oczy jej rozbłysły, kiedy Avie zgodził się podzielić swoim doświadczeniem w zakresie zarządzania, jakie zdobył w Apple’u. Najbardziej fascynowało ją to, że przyjaźnił się z Jobsem. Po tak owocnym spotkaniu Avie zgodził się zasiadać w zarządzie, a kiedy pod koniec 2006 roku wyemitowano kolejny pakiet akcji firmy, zainwestował w nie aż półtora miliona dolarów.
Pierwsze dwa posiedzenia zarządu, w których uczestniczył, przebiegły bez przygód, ale na trzecim Avie zaczął zauważać pewną prawidłowość. Elizabeth przedstawiała barwne prognozy przyszłości firmy – twierdziła, że Theranos jest w trakcie negocjowania kontraktów z koncernami farmaceutycznymi. Niestety, przychody z takich kontraktów wciąż się nie pojawiały. W przyciąganiu pieniędzy nie pomogło też to, że wkrótce po tym, jak Avie dołączył do zarządu, zwolniono Henry’ego Mosleya, dyrektora do spraw finansowych. Na ostatnim zebraniu zarządu Avie zadał kilka konkretnych pytań w sprawie rzekomych kontraktów z koncernami farmaceutycznymi. Powiedziano mu, że na razie zostały przekazane prawnikowi do oceny. Kiedy zapytał, czy mógłby na nie rzucić okiem, Elizabeth oznajmiła, że nie ma pod ręką żadnej kopii.
Wciąż opóźniano też wprowadzenie produktu na rynek. Za każdym razem tłumaczono to potrzebą dokonania kolejnych poprawek w coraz to nowych elementach. Avie nie starał się nawet udawać, że rozumie szczegóły badania krwi; jego obszar kompetencji ograniczał się do inżynierii oprogramowania. System Theranosa przechodzi ostatnie etapy dostrajania szczegółów, tak mu przynajmniej powiedziano. W takim razie jak to możliwe, by w każdym kolejnym kwartale pojawiał się całkiem nowy problem natury technicznej? Avie wątpił, czy produkt naprawdę jest już na ukończeniu i lada moment wejdzie na rynek.
Pod koniec października 2007 roku Avie wziął udział w posiedzeniu komitetu do spraw wynagrodzeń. Don Lucas, prezes zarządu, powiedział członkom komitetu, że Elizabeth planuje utworzyć fundację dla celów planowania podatków i chce, by komitet zatwierdził specjalny przydział akcji na ten cel. Avie już jakiś czas temu zauważył, że Don ma słabość do Elizabeth. Starszy pan traktował ją niczym własną wnuczkę. Zażywny mężczyzna z białymi jak śnieg włosami, uwielbiał nosić kapelusze z szerokim rondem. Zbliżał się do osiemdziesiątki i należał do starej szkoły inwestorów, którzy do inwestycji kapitałowych podchodzili jak do prywatnego klubu. Niegdyś był mentorem słynnego przedsiębiorcy Larry’ego Ellisona, a teraz wyglądało na to, że znalazł sobie kolejną protegowaną.
Tyle że zdaniem Aviego pomysł Elizabeth nie mieścił się w ramach ładu korporacyjnego. Jako że to ona miała kontrolować fundację, kontrolowałaby również prawa głosu wynikające z nowych udziałów, a to zwiększyłoby jej prawa głosu w odniesieniu do całego przedsięwzięcia. Avie wychodził z założenia, że powierzenie większej władzy założycielce nie leży w interesie pozostałych akcjonariuszy. Zgłosił sprzeciw.
Dwa tygodnie później odebrał telefon od Dona z prośbą o spotkanie. Przyjechał do biura staruszka przy Sand Hill Road. Don od razu poinformował go, że Elizabeth jest niezadowolona. Uznała, że podczas zebrań Avie zachowuje się nieuprzejmie, i doszła do wniosku, że nie powinien dłużej zasiadać w zarządzie. Don zapytał go, czy ma zamiar zrezygnować. Avie nie krył zdumienia. Przecież wypełniał tylko swoje obowiązki jako członek zarządu; należało do nich między innymi zadawanie pytań. Don przyznał mu rację i dodał, że jego zdaniem Avie doskonale wywiązuje się ze swoich zadań. Avie odparł, że potrzebuje paru dni na przemyślenie spraw.
W domu, w Palo Alto, postanowił raz jeszcze przejrzeć wszystkie dokumenty, jakie mu przedłożono w ciągu minionego roku, kiedy pełnił funkcję członka zarządu. Zerknął między innymi na dokumenty inwestycyjne, które otrzymał, jeszcze zanim nabył udziały. W trakcie ich lektury doszedł do wniosku, że w ciągu roku wszystko w firmie się zmieniło, łącznie z całym kierownictwem spółki. Po chwili namysłu uznał, że Don powinien zobaczyć te dane.
W tym czasie Ana Arriola coraz bardziej się niepokoiła. Z natury była impulsywna i ruchliwa, wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Przez większość czasu emanowała pozytywną energią, którą udawało jej się wspaniale wykorzystywać w pracy. Czasami jednak nadmiar energii dawał o sobie znać pod postacią stresu, niepokoju i skłonności do dramatyzowania.
Po spotkaniu w kafejce Ana pozostawała w kontakcie z Aviem; od swojego byłego współpracownika z Apple’a dowiedziała się, że Elizabeth postanowiła usunąć go z zarządu. Nie miała pojęcia, co ich poróżniło, ale nie spodobał jej się taki obrót spraw.
Stwierdziła, że jej relacje z Elizabeth również uległy pogorszeniu. Szefowa źle znosiła odmowę, a Ana kilkakrotnie jej się sprzeciwiła, kiedy uznała żądania za nierozsądne. Coraz bardziej irytowała ją też kreowana przez Elizabeth aura tajemnicy. Programista może i mniej znaczył w tym przedsiębiorstwie niż inżynier czy chemik, lecz Ana mimo wszystko uważała, że powinna być włączona w obieg informacji dotyczących rozwoju produktu, by móc właściwie wykonywać swoją pracę. Elizabeth zaś podawała jej mocno okrojone informacje.
Podczas jednego z porannych spotkań Ana skonfrontowała Elizabeth z wiadomościami o rzekomych problemach z systemem Theranos, które przekazał jej Aaron Moore. Jeśli trwały prace nad wyeliminowaniem błędów technologicznych, to może warto byłoby przerwać badanie prowadzone w Tennessee i skupić się najpierw na rozwiązaniu problemów? Badanie zawsze można wznowić, kiedy urządzenie będzie działało jak należy.
Elizabeth od razu odrzuciła ten pomysł. Jej zdaniem Pfizer, podobnie jak każdy inny wielki koncern farmaceutyczny, miał chrapkę na jej system do badań krwi, a Theranos wkrótce stanie się wspaniałym przedsiębiorstwem. Jeśli Anie taka przyszłość się nie podoba, być może powinna się zastanowić, czy to na pewno miejsce dla niej.
– Przemyśl to i daj mi znać, co zamierzasz – zakończyła.
Ana wróciła do biurka i przez kilka godzin obracała w głowie tę kwestię. Nie mogła pozbyć się myśli, że kontynuacja badania w Tennessee to zły pomysł. Nie podobało jej się także, że Elizabeth nie chciała, by Avie dłużej zasiadał w zarządzie firmy. Ana ufała Aviemu i uważała go za przyjaciela. Jeśli poróżnił się z Elizabeth, wolała stanąć po jego stronie.
W drugiej połowie popołudnia wreszcie podjęła decyzję. Napisała krótkie wypowiedzenie i wydrukowała je w dwóch egzemplarzach – jednym dla Elizabeth, drugim dla działu HR. Elizabeth zdążyła już opuścić biuro, więc Ana wsunęła wypowiedzenie przez szparę pod drzwiami jej gabinetu. Przed wyjściem napisała jeszcze szybkiego mejla, by poinformować szefową, gdzie zostawiła liścik[4].
Elizabeth odpowiedziała jej pół godziny później[5]. Prosiła o telefon na komórkę. Ana zignorowała tę prośbę. Skończyła swoją przygodę z Theranosem.
Don Lucas nie korzystał z poczty elektronicznej. Naoglądał się w życiu sporów sądowych, takich jak na przykład fala pozwów zbiorowych przeciwko firmie Oracle na początku lat dziewięćdziesiątych, i nie kwapił się, by zostawiać za sobą ślad w formie korespondencji mejlowej, który pewnego dnia ktoś mógłby wykorzystać przeciwko niemu. Jeśli Avie chce, by Don dowiedział się o jego odkryciu, będzie musiał pokazać