Choć wszystkim groził, dokoła ściśnięty,
Próżno się miotać będzie jak szalony –
W bitwie nad rzeką w pień będzie wycięty!
Niedźwiedź, co dotąd zżerał własne dzieci
Krwią się zachłyśnie własną i upadnie.
Ten niby „olbrzym” przed karłem z północy
Drugi cios straszny z południa otrzyma,
A smok ze wschodu dobije olbrzyma.
Wszechmocny Pan Bóg kartę dziejów zmieni.
W stolicy Pańskiej tajne dokumenta
Ze 113 papież wyjmie szafy,
W Rzymie się pocznie odrodzenie świata.
Bóg wstrząśnie ziemią, powalą się domy.
Gdy zacznie mijać strasznie sroga zima,
Od Boga danym będzie znak widomy.
Od gór i stepów idzie wybawienie.
Pokój się Boży ustali w Warszawie,
Wielka w przymierzach, bogactwie i sławie
Polska ku morzom granicami sięgnie.
Dla tych co cierpią, przyjdzie dzień wesela,
Dla tych co wątpią, dzień sądu i kary.
Tak mówił Anioł i uleciał w gwiazdy
A jam się ocknął na swoim klęczniku
I jeszczem słyszał jak mówił z daleka:
Niech się twój naród burzy nie ulęknie,
Gdy Bogu ufa to w gromach nie pęknie.
Ręka go Boża przywiedzie wśród nocy
I zanim nadejdą dni lata gorące,
W proch zetrze wrogów i wynijdzie słońce.
Próba interpretacji.
1. Już się wydarzyło.
Przepowiednia jest przepojona wiarą we wszechmoc Pana Boga oraz zapatrzeniem w Rzym i papieża. Na początku autor omawia dwa ćwierćwiecza, których początkiem ma być ów rok 1888. Jasnowidz tylko o jeden rok pomylił się w dacie wybuchu I wojny światowej (1888 + 25 = 1913), która zakończyła się odzyskaniem niepodległości przez Polskę.
Kolejną datę nie wiadomo jak liczyć. Czy od daty wybuchu I wojny światowej (1914 + 25 = 1939), czy od daty uzyskania niepodległości (1918 + 25 = 1943). Pierwsza jest niezwykle trafna, a opis zdarzeń celny: Niemcy (wilk z krwawą paszczą) obrawszy symbol swastyki (krzyż splugawiony) rozpoczęły II wojnę światową (pożeranie narodów dookoła), używając na wielką skalę lotnictwa (zastęp pancerny na kształt chmury ptactwa) i napadając na Polskę (na kraj twój rzuci). ZSRS (niedźwiedź zdradziecki), kraj komunistyczny (co młotem kościoły wali) zaatakuje nas 17 września z drugiej strony (nóż wam w plecy wrazi). „Próżno będziecie dobywać oręża, na ten raz w walce on zwycięża” – odwołuje się prawdopodobnie do wcześniejszego zwycięstwa Polski nad Armią Czerwoną w 1920 roku (cud nad Wisłą). Proroctwo przepowiada jednak temu „niedźwiedziowi” (ZSRS) zgon w następujących okolicznościach: „Krwią się zachłyśnie własną i upadnie/Ten niby olbrzym – przed karłem północy”. Nie pasuje do tego Finlandia prowadząca wojnę z Rosją Sowiecką w latach 1939–1940, ponieważ mimo bohaterskiego oporu i zadania najeźdźcy wielkich strat, jednak tę wojnę przegrała. Być może chodzi o Litwę, która w 1990 roku zaczęła upominać się o niepodległość, rozpoczynając proces secesji innych republik i w rezultacie rozpad ZSRS? Otwarte pozostaje pytanie, czy „Drugi cios straszny z południa otrzyma” odnosi się do wojny w Czeczenii, czy jakiegoś innego wydarzenia, które dopiero nas czeka.
Niemcy upadły wdając się w wojnę z ZSRS i musiały walczyć na wszystkich frontach (dokoła ściśnięte), aż przegrały.
2. Ma się dopiero wydarzyć:
Rosję ostatecznie zniszczą Chiny (smok ze wschodu dobije olbrzyma). Watykan opublikuje tajne dokumenty, które wpłyną na zmianę świata. „W stolicy Pańskiej tajne dokumenta ze 113 papież wyjmie szafy” – według rozmaitych teorii spiskowych Watykan posiada najcenniejsze zbiory historyczne świata i ukrywa wiele tajemnic, w tym prawdziwą historię Jezusa. (A może chodzi tu o ujawnioną przez papieża Jana Pawła II 26 czerwca 2000 roku treść trzeciej tajemnicy fatimskiej)?
Nie wiadomo, czym będzie to „wybawienie”, które przyjdzie od gór i stepów, ale wzmianka o ustanowieniu w Warszawie pokoju sugeruje, że poza terytorium Polski będzie jakaś wojna. Polska zawrze nowe przymierza z naszymi sąsiadami, tworząc konfederację lub unię, a jej granice będą sięgały kilku mórz (w pewnym sensie to się już sprawdziło, Polska znalazła się w Unii Europejskiej).
Czytając proroczy wiersz musimy zdawać sobie sprawę, że – niezależnie przez kogo stworzony – został opublikowany jeszcze przed I wojną światową, dlatego z perspektywy czasu wydaje się niezwykle cenny i trafny.
Święta Faustyna Kowalska (1931–1938)
Nazwisko miała pospolite, lecz sama zwyczajną postacią w żadnym wypadku nie była. Przyszła na świat 25 sierpnia 1905 roku jako trzecie z dziesięciorga dzieci w rodzinie Marianny (z d. Babel) i Stanisława Kowalskich, rolników ze wsi Głogowiec w obecnym województwie łódzkim, parafia Świnice Warckie. Na chrzcie świętym otrzymała imię Helena.
Kiedy miała siedem lat, po raz pierwszy w sposób namacalny doświadczyła miłości Boga. „Byłam na nieszporach – wspominała po latach – a Pan Jezus był wystawiony w monstrancji, wtenczas po raz pierwszy udzieliła mi się miłość Boża i napełniła moje małe serce, i udzielił mi Pan zrozumienia rzeczy Bożych”.
Już jako mała dziewczynka odznaczała się „wyobraźnią miłosierdzia”. Dostrzegała wokół siebie ludzi biednych, potrzebujących, którzy przychodzili do wsi po kawałek chleba i jakąś ofiarę. Nie tylko ich dostrzegała, ale także myślała, w jaki sposób przyjść im z pomocą. Pewnego dnia zorganizowała loterię fantową, a innym razem włożyła stare rzeczy swojej mamy i przebrana za żebraczkę chodziła od domu do domu, by uzbierane pieniądze dać księdzu proboszczowi dla biednych. „Wszyscy ją kochali – wspominała matka – ona była wybrana i najlepsza z dzieci. Pokorna i cicha, chętna do każdej roboty i do pomocy wszystkim, a jednocześnie wesoła i zawsze uśmiechnięta”.
Do szkoły chodziła niecałe trzy lata. Aby zarobić na własne utrzymanie i pomóc rodzicom, w szesnastym roku życia poszła na służbę do zamożnych rodzin w Aleksandrowie Łódzkim (u Leokadii i Kazimierza Bryszewskich) oraz w Łodzi, gdzie od lutego 1923 roku pomagała w prowadzeniu domu Marcjanny Sadowskiej, właścicielki sklepu z artykułami spożywczymi przy ulicy Abramowskiego 29.
W 1924 roku podczas zabawy tanecznej w łódzkim parku „Wenecja” doznała widzenia umęczonego Jezusa, który wydał jej polecenie wstąpienia do zakonu. „W chwili, kiedy zaczęłam tańczyć – napisała w Dzienniczku – nagle ujrzałam Jezusa obok. Jezusa umęczonego, obnażonego z szat, okrytego całego ranami, który mi powiedział te słowa: «Dokąd cię cierpiał będę i dokąd Mnie zwodzić będziesz?». 1 sierpnia 1925 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, w którym na obłóczynach otrzymała imię siostra Maria Faustyna.
W ciągu trzynastu lat życia zakonnego przebywała w wielu domach zgromadzenia, najdłużej w Krakowie, Wilnie, Płocku i Warszawie, pełniąc najczęściej obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki. Chorowała na gruźlicę płuc i przewodu