Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
Specjalne podziękowania autorzy składają tą drogą pani Elżbiecie Szałajko za nieocenioną pomoc w zbieraniu materiałów do książki w obliczu szalejącej pandemii koronawirusa oraz „Batonowi” Mazurowi za zdalne naprawienie laptopa w chwili krytycznej.
Dziękuję mojemu synowi Rafałowi za wsparcie i pomoc w pracy nad tą książką.
Teresa Kowalik
Okładka
Fahrenheit 451
Korekta i redakcja
Barbara Manińska
Dyrektor wydawniczy
Maciej Marchewicz
ISBN 9788380795365
Copyright © Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński
Copyright © for Fronda PL Sp. z o.o., Warszawa 2020
Wydawca
Wydawnictwo Fronda Sp. z o.o.
ul. Łopuszańska 32
02-220 Warszawa
tel. 22 836 54 44, 877 37 35
faks 22 877 37 34
e-mail: [email protected]
Konwersja
CZĘŚĆ I
Przepowiednie dla Polski
Wdziejach każdego prawie narodu pojawiali się prorocy, z mniejszą czy większą dokładnością przepowiadający jego przyszłość. Miał takowych i ma do dzisiaj także naród polski. Jeszcze w okresie świetności Rzeczypospolitej prorocy przewidywali jej upadek i to, co po nim nastąpiło. Przewidywali też ponowne klęski i ostateczne zmartwychwstanie. Przeor benedyktyńskiego klasztoru ojciec Eustachiusz przepowiedział na przykład potop szwedzki, rozbiory, narodowe powstania i powrót Polski na mapę Europy. I to już w 1449 roku!
Zapowiedzi jest bardzo wiele, głoszonych w wielu różnych językach świata. Akcentują też one najrozmaitsze wątki. Listę otwierają najstarsze proroctwa cenione przez kolejne pokolenia wyczuwające w nich prawdę objawioną prosto z Nieba. Proroctwa, których słowa przechowane zostały aż po czasy współczesne i które (a przynajmniej niektóre z nich) spełniają się na naszych oczach.
Podobno nikt nie zna dnia i godziny. Nostradamus, Baba Wanga czy Ojciec Pio… wszyscy czarno widzą przyszłość ludzkości i wieszczą koniec świata. Jednak wgłębiając się w treść tych proroctw można odnieść wrażenie, że wszystkie złe sygnały przesyłane dziś na ziemię ze świata nadprzyrodzonego w niewielkim tylko stopniu dotyczą naszej Ojczyzny. Nie ma w nich w ogóle mowy o apokalipsie, trzęsieniach ziemi, dniach ciemności, powszechnych zniszczeniach, wojnach i zamieszkach, ogniu spadającym z nieba, o krwi i łzach, śmierci i cierpieniu. We wszystkich jawi się dla Polski jasna i przyjazna przyszłość.
Co dziwne, zarówno objawienia mówiące o przyszłości świata, jak i te mówiące o jutrze Polski (czasami są to te same proroctwa), wskazują na bliżej nieokreślony „czas przemiany”. Kiedy on nadejdzie, naród polski nie doświadczy takich okropności, jakie mają się stać udziałem innych. Czy możemy więc założyć, że na naszych ziemiach historia będzie biegła zupełnie innym torem niż gdzie indziej?
Jak rozumieć te zapowiedzi? Czy mówią prawdę? Są objawieniami woli Bożej czy majaczeniami chorych umysłów? Nie pojmujemy ich do końca, ale czy możemy tak po prostu je odrzucić? Są przecież wśród nich także głosy osób, które powszechnie uznajemy za świętych.
Łączy je nie tylko zadziwiająca zgodność co do optymistycznej przyszłości naszego kraju, ale jeszcze coś. Coś bardzo ważnego. Domagają się mianowicie od nas dogłębnej zmiany sposobu życia. Domagają się nawrócenia. Taki właśnie – przypuszczalnie – jest cel prawdziwych objawień. Mamy powrócić do Ewangelii!
Na początku XVIII stulecia mniszka Nimfa Suchońska otrzymała od Zbawiciela wizję, w której mowa o częściowym powstaniu Polski na nowo w dwudziestym wieku. W drugiej części proroctwa możemy jednak przeczytać słowa następujące: „(…) w całości i wielkiej ozdobie w jakiś czas potem, jeśli przykazań strzec będzie pilnie”. Przekazane przez zakonnicę słowa Jezusa zawierają twardy warunek: „jeśli”… A więc tylko wtedy, gdy naród pójdzie drogą wiary i posłuszeństwa Ewangelii, to znajdzie pomoc Boga i Jego łaskę.
W 1850 roku w Licheniu Maryja za pośrednictwem pasterza Mikołaja Sikatki obiecała Polsce „specjalne potraktowanie: „Ku zdumieniu wszystkich narodów świata – z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości. Wtedy poruszą się wszystkie serca radością, jakiej nie było przez tysiąc lat (…). Jeśli naród polski się poprawi, będzie pocieszony, ocalony i wywyższony”. Jeśli się poprawi…
Znakomicie współgrają z tym słowa Jezusa, które dotarły do mistyczki i stygmatyczki, świętej siostry Faustyny ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w jej widzeniu z roku 1938: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeśli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostatnie przyjście Moje”. Pięknie. Tylko znowu to „jeśli”…
Błogosławiony Bronisław Markiewicz w 1863 roku ogłosił proroctwa pełne nadziei, podkreślając chrześcijańską kulturę, która ma „ożywiać Polskę i promieniować na cały świat” (już bez żadnych „jeśli”). W spisanej w roku 1888 tajemniczej wierszowanej wizji arcybiskup nominat wileński i sufragan mohylewski, Sługa Boży Kościoła katolickiego Jan Feliks Cieplak zapowiedział niezwykłą rolę Polski w przyszłych dziejach świata.
Pokój się Boży ustali w Warszawie,
Wielka w przymierzach, bogactwie i sławie
Polska ku morzom granicami sięgnie.
Dla tych, co cierpią, przyjdzie dzień wesela,
Dla tych, co wątpią, dzień sądu i kary.
Wizjonerka i mistyczka Wanda Justyna Nepomucena Malczewska w piąty piątek Wielkiego Postu 1852 roku ujrzała Zbawiciela dźwigającego krzyż na Kalwarię. Jezus zasygnalizował jej też wtedy zagrożenia dla bytu Polski już po odzyskaniu niepodległości:
„Zbliżają się czasy przewrotne – zapisała w swoim dzienniku. – Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisku wrogów zewnętrznych, ale ją opanują wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim starać się będą wziąć w swe ręce młodzież szkolną i dowodzić będą, że religia w szkołach niepotrzebna, że można ją zastąpić innymi naukami. Spowiedź i inne praktyki religijne, kontrola Kościoła nad szkołami zbyteczna, bo ścieśnia myślenia ucznia. Krzyże i obrazy religijne ze sal szkolnych będą chcieli usunąć, aby te wizerunki chrześcijańskie nie drażniły Żydów. Przez młodzież pozbawioną wiary zechcą w całym narodzie wprowadzić niedowiarstwo. Jeżeli naród uwierzy temu i pozbędzie się wiary, straci przywróconą Ojczyznę”.
Zapowiedziała też odrodzenie Ojczyzny z zastrzeżeniem: „niech strzeże wiary i nie dopuszcza niedowiarstwa… zdrady… niezgody i lenistwa, bo te wady mogą ją na powrót zgubić i to na zawsze! (…)”.
21 lat później, 15 sierpnia 1873 roku po nieszporach, Wanda, stojąc przed ołtarzem Matki Bożej, usłyszała od Niej:
„Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się świętem waszym narodowym, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo świetne nad wrogami, dążącymi do waszej zagłady”. Na cud nad Wisłą przyszło czekać około 50 lat. „(…) Rosja rozsypie się, a klasztory przetrwają burze. Rosję spotka kara Boska za krew przez nią przelaną,