Dante jest wielką syntezą średniowiecza, które się właśnie kończyło za jego życia. Boccaccio był latami bardziej do Dantego zbliżony niż Boy do Mickiewicza, ale więcej dzieliło go przeciwieństw. Dante to był jak gdyby kodyfikator myśli średniowiecza: politycznej, prawno-moralnej, filozoficznej, kulturalnej. Boccaccio to całkowicie nowa epoka, sceptyczna wobec starych wzniosłości, szyderska wobec dawnych autorytetów.
Pomiędzy Dantem a Boccacciem średniowiecze się skończyło. Dante jest po jednej, Boccaccio po drugiej stronie.
Dante urodził się w 1265 roku, umarł w 1321.
Boccaccio urodził się w 1313, umarł w 1375.
Boccaccio przypomina mi najbardziej Guya de Maupassanta, tylko że… wydaje mi się być bardziej współczesny i ma nieskończenie więcej talentu. Ale formą jego twórczości jest także krótka nowela szydząca z rzeczywistości, z ideałów, z zakłamania. Czy pamiętacie nowelę Maupassanta Baryłeczka? Rzecz dzieje się na tle wojny Francji z obrzydliwymi szwabami, honor Francji nie zdołał odnieść zwycięstwa nad przewagą „boszów” i oto Niemcy okupowali miasto, z którego wyjeżdża omnibus pełen uciekinierów. Wszyscy są głodni, a tylko jedna pulchna dziewczyna, uprawiająca ogólnie pogardzany zawód, ma z sobą zapasy i oto częstuje wszystkich. Współtowarzysze podróży, ze wstrętem i pogardą, przyjmują od niej kanapki z szynką i z serem, bo są bardzo głodni. Następnie omnibus zatrzymuje się w jakiejś miejscowości na granicy okupacji, z której wszyscy chcą się wydostać. Tutaj brutal, oficer niemiecki, żąda, aby ładna ladacznica przyszła do jego sypialni. Ta odmawia stanowczo i gorąco, nie chce się oddawać wrogowi swego kraju. Niemiec odpowiada: w takim razie cały omnibus dalej nie pojedzie. I oto pasażerowie, ludzie jak najpoważniejsi, politycy, ksiądz, matrony, zaczynają po kolei do niej przychodzić i namawiać do zadośćuczynienia chuciom oficera niemieckiego dla dobra ogółu, dla okazania poświęcenia, nieomal dla zbawienia ojczyzny. Dziewczyna ustępuje wobec namów tak wielkich autorytetów. Po dokonaniu odpowiednich, wynikających z tego ustępstwa czynności omnibus rusza w dalszą drogę. Tym razem wszyscy mają co jeść, a tylko jawnogrzesznica nie odnowiła swych zapasów, które porozdawała poprzednio. Ale nikt się jej nie rewanżuje, nikt jej nie częstuje, jedzie głodna. Wzniosła zasada pogardy wobec prostytucji święci swój szlachetny tryumf.
W zupełnie podobny sposób Boccaccio szydził z zasad moralnych średniowiecza, w podobny sposób szerzył w stosunku do nich daleko idący sceptycyzm.
Boccaccio to nie tylko koniec średniowiecza, to ogłaszanie jego moralnego bankructwa.
Jeśli to stwierdzamy, to nie znaczy, abyśmy mu mieli przyznawać rację.
II
Wesele Wyspiańskiego to jakby wycinek z takiego dzieła poetyckiego jak Boska Komedia Dantego. Tylko że Boska Komedia porusza problematykę swoich czasów w sposób uniwersalny, absolutny. Olbrzymie to dzieło jednocześnie rozstrzyga wszelkie problemy polityczne i moralne, a potem jeszcze z punktu widzenia zasad w tym dziele sformułowanych ocenia moralną i polityczną wartość osób znanych Dantemu bądź z historii czy literatury, bądź osobiście. Wesele zajmuje się problemem, który wobec gigantyczności tematyki Boskiej Komedii jest po prostu mikroskopijny – mianowicie stosunkiem inteligenckiej elity Krakowa z 1900 roku do haseł politycznych narodu polskiego. Tam całość zagadnień ówczesnego świata cywilizowanego – tu zaścianek polski, a w tym zaścianku jeszcze zaścianeczek krakowski.
Ale wspominam Kraków z czasów secesji, żeby raz jeszcze zwrócić uwagę na nasz stosunek do średniowiecza. Zauważyłem, że zupełnie inny spotykam oddźwięk, kiedy mówię o krakowskiej secesji z kimś, kto osobiście pamięta tamte czasy lub się z nimi stykał pośrednio, tak jak ja, przez matkę i ciotki, a zupełnie inne są reakcje, gdy na ten temat rozmawiam z młodzieżą urodzoną w czasie ostatniej wojny. Dla nich te rzeczy są niezrozumiałe. Wesele – niepojęte, secesja – nieodgadnięta. Działa na nich, co najwyżej, urok pawich piór, ale polityczny symbol pozostaje niezrozumiały.
Raz jeszcze powtórzę, że każda pisanina może tylko wywołać współpracę piszącego z czytającym. Jeśli o Wyspiańskim pisać jest już trudno, to cóż dopiero o średniowieczu, które tak jest od nas oddalone. Przeczytałem pracę wybitnego polskiego historyka o Ludwiku Węgierskim, pisaną taką metodą, jak ja piszę o Becku – metodą zestawiania aktów politycznych, umów i kontrumów. Tak – ale jeśli się pisze o Becku, to jeszcze większość czytających przypomina sobie Becka, jego długi nos, jego wyrozumiale-zarozumiały uśmiech, i każdy rozumie uczuciowe reakcje społeczeństwa na politykę Becka. Natomiast zupełnie nie widzimy Ludwika Węgierskiego ani nie domyślamy się reakcji ówczesnego społeczeństwa na jego politykę. A przecież, jeśli mamy brać historię na serio, to musimy te rzeczy jakoś odtworzyć.
W Boskiej Komedii Dante wypowiada się przeciw Francji. Dlaczego? – Tego nie można zrozumieć bez ustalenia, że Dante był ideologiem średniowiecza i tego ustroju polityczno-uniwersalnego, który był ideałem średniowiecza i który za życia Dantego był już tylko odchodzącym cieniem. Dantego można nazwać największym z reakcjonistów; chciał, aby kontynuowało swe życie to, co już umierało, i co zresztą, jak już powyżej pisałem, żyło tylko jako ideał, prawie nigdy jako rzeczywistość. Chodzi o uniwersalizm prawa i ustroju, o uniwersalny ustrój feudalny z wierzchołkiem w postaci papieża w zakresie spraw nadprzyrodzonych i moralnych, i cesarzem jako nadwładzą polityczną nad całym światem.
W czasie pisania Boskiej Komedii Francja rozwala te ideały. Powstające silne państwo francuskie uniemożliwia funkcjonowanie uniwersalnej monarchii, opartej na czynnikach włoskich, niemieckich, jakiej życzył sobie Dante. Filip Piękny rozpoczyna niewolę papieży w Awinionie – pozbawienie ich niezależności rzymskiej.
Bez uprzytomnienia sobie tego kryzysu historycznego nie potrafimy zrozumieć politycznych tendencji Dantego, wyrażonych w Boskiej Komedii. A przecież sprawy polityczne są tylko drobnym wycinkiem tego dzieła. Wątpię, czy jest człowiek na świecie, który by mógł nam wszystko w tej Boskiej Komedii należycie wytłumaczyć. We wspaniałym swym dziele o Dantem Kalikst Morawski wciąż wskazuje na różność interpretacji poszczególnych fragmentów, najrozmaitszych zjaw symbolicznych, które jedni tak, drudzy inaczej rozumieją.
III
Boska Komedia da się zestawić jedynie z Iliadą i Odyseją, czyli że w literaturze światowej jest pozycją zupełnie wyjątkową. Niestety, język włoski nie jest w Polsce tak rozpowszechniony, jakby na to zasługiwał, a przekłady polskie, wśród których są gorsze i lepsze, doskonałymi nie są. Poetycki geniusz Dantego miał w sobie nadmiar sił. Czasami poeta przemawiał językiem nieistniejącym, fantastycznym, niezrozumiałym dla nikogo, bo, widać, jego pasjom nie wystarczały łacina i włoski, i musiały się wypowiadać w języku przez chwilową namiętność dyktowanym. Obrazy wywoływane przez Dantego są potężne. Oto Bertran de Born, słynny trubadur prowansalski, występuje jako człowiek z uciętą głową, niesie za włosy własną głowę i przyświeca nią sobie jak latarnią, bo głowa ta wydaje światło. Oto syrena śpiewa czarownym, kobiecym głosem: jak się do niej przybliżyć, ohydnie śmierdzi zdechłymi rybami. Cóż za siła wyobraźni! Oto staruszek krawiec, który sili się wsadzić nitkę w uszko igły i przychodzi mu to z trudem. Cóż za wspaniały realizm!
Mówimy o Boskiej Komedii, największym dziele Dantego, ale jego filozoficzna postawa jest taka sama w jego utworach poprzednich i mniej sławnych. Elementy będące treścią jego poezji to:
Religia. Niektórzy dantolodzy zapytują ze zdziwieniem, dlaczego Dante nie został kanonizowany. Powtarzanie tego pytania wskazuje, jak