1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę. Andrew Nagorski. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Andrew Nagorski
Издательство: PDW
Серия: Historia
Жанр произведения: Документальная литература
Год издания: 0
isbn: 9788381887083
Скачать книгу
hrabiego Friedricha von der Schulenburga, objął go ramieniem i oświadczył: „Musimy pozostać przyjaciółmi, a pan musi zrobić w tym celu wszystko!”191. Nieco później, gdy ujrzał niemieckiego attaché wojskowego, pułkownika Hansa Krebsa, Stalin upewnił się najpierw, że jest on faktycznie Niemcem, po czym powtórzył: „Musimy pozostać przyjaciółmi, bez względu na wszystko”192.

      Stalinowi udało się zrobić wrażenie na von der Schulenburgu, arystokracie wyjątkowo mało przenikliwemu w swych obserwacjach Związku Radzieckiego… jak i w swoich ocenach zamiarów Hitlera. Gdy w początkach 1941 r. hrabia zapewnił żonę amerykańskiego ambasadora, że Związek Radziecki i Niemcy nie będą toczyły wojny, naprawdę chciał w to wierzyć193. Później von der Schulenburg zaczął rozumieć, że błędnie odczytywał sygnały, starał się jednak nadal zapewniać swoich zwierzchników w Berlinie, że powinni traktować apele Stalina o „pozostanie przyjaciółmi” poważnie, i to długo po tym, jak ostateczna decyzja o najeździe została już podjęta. „Szczerze sądzę, że świadom powagi sytuacji międzynarodowej Stalin uważa się za osobiście odpowiedzialnego za utrzymanie Związku Radzieckiego poza konfliktem z Niemcami”194, twierdził.

      Von der Schulenburg został wszakże wywiedziony w pole przez własny rząd. Jak zapisał Goebbels w swoim dzienniku, ambasadora nie informowano o najważniejszych ustaleniach dotyczących najazdu. Nie miał o nich „zielonego pojęcia”, pisał szef propagandy. „Nie ma wątpliwości, że najlepiej nie informować dyplomatów o kuluarach polityki. Niekiedy muszą oni odegrać rolę, do której nie mają niezbędnych aktorskich zdolności, a nawet jeśli je mają, bez wątpienia odegrają rolę zwolenników appeasementu bardziej przekonująco, lepiej oddając niuanse, jeśli sami będą wierzyli w appeasement”195.

      Choć Hitler i jego generałowie od miesięcy omawiali plany najazdu, utrzymywali je też w tajemnicy przed swymi japońskimi partnerami. W marcu, na krótko przed hucznym powitaniem Matsuoki w Berlinie podczas wcześniejszego etapu jego europejskiej podróży, niemieckie naczelne dowództwo wydało dyrektywę o treści: „Japończycy nie mogą dowiedzieć się niczego o operacji »Barbarossa«”196. Japońscy oficjele jednak przynajmniej w ogólnych zarysach wiedzieli, co Hitler zamierza. Podczas śniadania197 na cześć Matsuoki w Kancelarii Rzeszy von Bock siedział koło generała Hiroshiego Ōshimy, ambasadora Japonii w Berlinie. Dyplomata, który korespondentowi CBS Williamowi Shirerowi wydawał się „bardziej nazistowski niż naziści”198, zapewnił feldmarszałka, że zgadza się z niemieckimi planami zniszczenia komunistycznego państwa Stalina.

      Chociaż Hitler nie zamierzał dzielić się szczegółami swego planu z Matsuoką, złożył zobowiązanie, które miało się stać istotne po Pearl Harbor. Nie chciał pozwolić Stanom Zjednoczonym walczyć z wrogami jeden po drugim, powiedział swemu japońskiemu gościowi. „Niemcy tymczasem podejmą niezwłoczną interwencję na wypadek konfliktu japońsko-amerykańskiego, gdyż siła trzech mocarstw paktu leży we wspólnym działaniu. Ich słabością będzie, jeśli pozwolą, by je pokonano oddzielnie”199.

      Drugą osobą poza von der Schulenburgiem, która ulegała złudzeniom na temat zamysłów Hitlera, był Stalin. W tej kwestii okazał się bardzo podobny do niemieckiego przywódcy – on też uparcie nie chciał wierzyć w nic, co przeczyło jego życzeniom i poglądom. Hitler przekonał sam siebie, że wszelkie argumenty przeciwko inwazji jedynie potwierdzają potrzebę jak najszybszego jej przeprowadzenia. Stalin podobnie wmówił sobie, że coraz liczniejsze ostrzeżenia przed niemieckim najazdem to jedynie prowokacja mająca wciągnąć jego kraj w nowy konflikt – szczególnie jeśli ostrzeżenia te napływały z Zachodu.

      20 marca amerykański podsekretarz stanu Sumner Welles powiedział radzieckiemu ambasadorowi w Waszyngtonie Konstantinowi Umańskiemu, że „Niemcy zamierzają zaatakować Związek Radziecki”200. Laurence Steinhardt, amerykański ambasador w Moskwie, powtórzył to ostrzeżenie 15 kwietnia w rozmowie z jednym z wysokich radzieckich oficjeli. Kilka dni później Churchill wysłał Stalinowi telegram z podobnym ostrzeżeniem. Radziecki przywódca jednak pozostawał głuchy na przestrogi. Jak zauważył Hans von Herwarth, niemiecki dyplomata służący niegdyś w stolicy ZSRR, „Wśród zagranicznych dyplomatów w Moskwie panowała niemal całkowita zgoda, że Stalin cenił Niemców wyżej od któregokolwiek zachodniego mocarstwa, a z pewnością bardziej im ufał”201.

      Nieufność Stalina rozciągała się także na jego szpiegów. Funkcjonariusze radzieckiego wywiadu wojskowego z Berlina202, którzy przekazywali w drugiej połowie 1940 r. ostrzeżenia od agenta o pseudonimie „Ariec”, przysłali kolejny raport. Cytowano w nim wypowiedź agenta z 28 lutego 1941 r., iż „wojna z Rosją została postanowiona na ten rok”. Inne radzieckie misje wojskowe również nadsyłały niepokojące wieści. 13 marca 1941 r. Bukareszt przesłał wypowiedź pewnego niemieckiego majora: „Całkowicie zmieniliśmy nasze plany. Ruszymy na wschód, przeciwko ZSRR. Zdobędziemy zboże, węgiel i ropę, aby móc walczyć dalej przeciwko Anglii i Ameryce”. Według jednego z rumuńskich źródeł „Niemieccy wojskowi są upojeni zwycięstwami i twierdzą, że wojna z ZSRR rozpocznie się w maju”.

      26 marca Bukareszt dodał, że „rumuński sztab generalny posiada dokładne informacje, iż w ciągu dwóch lub trzech miesięcy Niemcy uderzą na Ukrainę”. Autorzy raportu przewidywali, że uderzenie zostanie skierowane także na państwa bałtyckie w nadziei „na wywołanie tam powstania przeciwko ZSRR” i że Rumunia za wzięcie udziału w wojnie zostanie nagrodzona Besarabią, granicznym terytorium odebranym jej przez Stalina. Misja wojskowa meldowała o rosnącej pewności Niemców, że uda im się pokonać Związek Radziecki w ciągu kilku tygodni.

      Stalin tymczasem nie tylko nie uwierzył w treść raportów, ale pozbył się Iwana Proskurowa, szefa wywiadu wojskowego, który uparcie ignorował naciski na dostarczanie pomyślnych wieści. Zastąpił go Filip Golikow, który zaczął przekazywać raporty tych swoich oficerów, którzy wierzyli w niemiecką dezinformację. W marcu na przykład radziecki attaché wojskowy w Budapeszcie, który nie miał żadnych wiarygodnych źródeł, odrzucał wszelkie doniesienia o niemieckiej inwazji jako angielską propagandę. Jak raportował, „atak Niemiec na ZSRR jest nie do pomyślenia przed upadkiem Anglii”.

      Właśnie to Stalin chciał usłyszeć, Golikow zaś entuzjastycznie poparł takie wnioski, by zadowolić swego szefa. Jak podkreślał, wszelkie doniesienia o zbliżającym się niemieckim ataku „muszą być uznane za dezinformację tworzoną przez Anglików, a może nawet niemiecki wywiad”. Dodał też, że Berlin może być zamieszany w jakiś skomplikowany spisek. Golikow nadal nadsyłał takie raporty jak ten z placówki w Pradze z 17 kwietnia, przewidujący, że „Hitler ma zaatakować ZSRR w drugiej połowie czerwca”, ale dystansował się od nich. Przed upływem trzech dni raport ów wrócił na biurko Golikowa z adnotacją Stalina, który czerwonym atramentem napisał: „Brytyjska prowokacja! Sprawdzić!”.

      Tego rodzaju „prowokacje” nadal napływały od szpiegów Moskwy. Donosząc o coraz liczniejszych transportach wojska z Europy Zachodniej nad granicę ZSRR, generał major Wasilij Tupikow, radziecki attaché wojskowy w Berlinie, pisał w końcu kwietnia: „następnym przeciwnikiem jest ZSRR”. 9 maja dosłał szczegóły niemieckiego planu wojny. Według jego raportu „Armia Czerwona ma zostać pokonana w miesiąc lub półtora od pojawienia się Niemców na wysokości Moskwy”.

      Richard Sorge, radziecki arcyszpieg z Tokio, słał swym zwierzchnikom z wywiadu wojskowego raport za raportem. Były one w stu procentach prawdziwe i szczególnie rozwścieczały Stalina. Urodzony w Baku syn Rosjanki i niemieckiego inżyniera pracującego przy wydobyciu ropy, Sorge wychowywał się w Niemczech, walczył w I wojnie światowej i wstąpił do partii komunistycznej. Przez pewien czas pracował w Moskwie w Kominternie, który zajmował się kontaktami z partiami komunistycznymi na całym świecie. Potem demonstracyjnie zerwał z komunizmem i przeniósł się do Tokio jako korespondent niemieckiej „Frankfurter Zeitung”.

      Udający zdeklarowanego nazistę Sorge zaprzyjaźnił się z niemieckim ambasadorem