Ale po chwili Hopkins dodał: „Widzi pan, nas interesuje tylko, by pobić tego sukinsyna Hitlera”. Salwa śmiechu oznaczała, że – jak wspominał lord Chandos – „ta chwila scementowała przyjaźń, której nic nie zdołało potem podważyć”. Po posiłku, pisał Colville, Churchill „bardzo złagodniał” i „wypalił największe w dziejach cygaro”177.
Krótko przed odlotem do Anglii Hopkins przestrzegł Averella Harrimana, że prezydent szykuje dla niego ważne stanowisko związane z wojną178. Harriman pochodził z niezwykle zamożnej rodziny magnatów kolejowych. Franklina i Eleanor Roosevelt znał od czasów Groton, ekskluzywnej szkoły z internatem w Massachusetts, do której wcześniej uczęszczał Roosevelt. Harrimanowie tradycyjnie popierali kandydatów Partii Republikańskiej… aż do 1928 r., kiedy to Averell i jego siostra Mary zagłosowali na Alfreda E. Smitha, w kolejnych wyborach zaś na Roosevelta, przerzucając swoje poparcie na demokratów. W czasie debaty dotyczącej pomocy dla Wielkiej Brytanii Harriman zdecydowanie popierał stanowisko prezydenta, odrzucając argumenty krytyków, że poprzez ustawę Lend-Lease Roosevelt próbuje sięgnąć po władzę dyktatorską.
„Skoro mamy pomóc Wielkiej Brytanii, trzeba myśleć praktycznie i dać prezydentowi uprawnienia czyniące naszą pomoc skuteczną”, oświadczył Harriman 4 lutego w klubie Yale. 13 lutego w waszyngtońskim klubie Traffic dodał: „Nie widzę w tej debacie miejsca na hasła o dyktaturze w kraju”. Cała debata sprowadzała się do tego, czy Stany Zjednoczone udzielą pomocy Wielkiej Brytanii. „Ja decyzję podjąłem”, konkludował. „Nie zamierzam żyć w świecie zdominowanym przez Hitlera”179.
Pięć dni później Roosevelt zaprosił Harrimana do Białego Domu i złożył zapowiadaną przez Hopkinsa propozycję pracy. „Chcę, by pojechał pan do Londynu i rekomendował wszelkie działania – z wyjątkiem wojny – dzięki którym Wyspy Brytyjskie przetrwają”180, przekazał mu prezydent. Dziennikarzom domagającym się odpowiedzi na pytanie, w jakim charakterze jedzie tam Harriman, Roosevelt półżartem tylko powiedział, że zamierza nazywać Harrimana „spedytorem” albo „spedytorem obronnym”. W praktyce oznaczało to nadzorowanie wszelkich aspektów programu Lend-Lease i kontaktowanie się ze wszystkimi, poczynając od Churchilla, by zapewnić jego skuteczne funkcjonowanie.
Harriman z miejsca zgodził się tego podjąć. Już 15 marca, cztery dni po podpisaniu przez Roosevelta ustawy Lend-Lease, znalazł się w Anglii. Natychmiast zawieziono go do Chequers, oficjalnej wiejskiej rezydencji brytyjskich premierów, gdzie Churchill powitał go, jak wspominał Harriman, „bardzo ciepło”181.
Do tego czasu Churchill otrzymał już liczne zapewnienia, że Stany Zjednoczone dotrzymają swych zobowiązań i wesprą jego kraj. Zapewnienia te pochodziły nie tylko od zwolenników Nowego Ładu z Partii Demokratycznej. Wendell Willkie, rywal Roosevelta w wyborach 1940 r., odwiedził w styczniu Anglię. Ten liberalny republikanin gorąco popierał wprowadzenie poboru w czasie pokoju i nie okazywał zbytniej sympatii licznemu stronnictwu izolacjonistycznemu we własnej partii. Mimo to podczas kampanii flirtował z nim, obiecując kilkukrotnie utrzymać amerykańskich żołnierzy z dala od Europy. „Jeśli wybierzecie mnie na prezydenta, nie zostaną tam posłani”, oświadczył. „Jeśli wybierzecie mego kontrkandydata na trzecią kadencję, moim zdaniem posłani zostaną”182.
Siostra Willkiego Charlotte183, żona komandora porucznika Paula Pihla, attaché lotniczego w amerykańskiej ambasadzie w Berlinie, posunęła się nawet dalej. Zapewniła niemieckich oficjeli i oficerów Luftwaffe gromadzących się na jej popularnych niedzielnych herbatkach, że jeśli jej brat zwycięży w wyborach, dotrzyma obietnicy.
Chociaż Roosevelt składał amerykańskim wyborcom podobne obietnice, Willkie pożałował później swojej retoryki. Po wyborach raz jeszcze zajął bardziej antyizolacjonistyczną postawę, wspierając prezydenta w batalii o ustawę Lend-Lease.
Gdy 19 stycznia, w przeddzień wyjazdu do Anglii, Willkie po raz pierwszy spotkał się z Rooseveltem w Białym Domu, prezydent napisał liścik i poprosił o przekazanie go Churchillowi. Swego niegdysiejszego rywala przedstawił słowami: „Naprawdę pomaga tu trzymać politykę w ryzach”184, nawiązując do wysiłków Willkiego, by debata o Lend-Lease nie przerodziła się w czysto partyjne starcie z republikanami, z których szeregów pochodziła większość czołowych izolacjonistów. Prezydent zacytował też wiersz Henry’ego Wadswortha Longfellowa Budowa okrętu:
Żegluj, państwowa nawo!
Żegluj, Unio, silnie, żwawo!
Lud, co z lękiem i nadzieją
Spogląda, gdzie wiatry wieją,
Los Twój uczynił swoją sprawą.
Przesłanie nie mogło być jaśniejsze: Roosevelt zamierzał pomóc Wielkiej Brytanii zwyciężyć niezależnie od tego, z jak silnym oporem spotkałby się w Stanach Zjednoczonych. Churchill napisał do niego następnego dnia, że był wierszem „głęboko poruszony”185.
Także Willkiego poruszyło to, co ujrzał podczas swej wizyty. „Jest zaskoczony naszą postawą”186, napisał w dzienniku Nicolson. Gość był szczególnie zdziwiony tym, że gdy na Trafalgar Square zabrzmiały syreny alarmowe ostrzegające przed nalotem 25 niemieckich samolotów, ruch uliczny trwał jakby nigdy nic, a przechodnie nie przestali karmić gołębi pod kolumną Nelsona. „Muszę powiedzieć, że trzeba ujrzeć obojętność londyńskiej publiczności wobec dziennych nalotów, by w nią uwierzyć”, dodał poseł torysów.
Mimo wszystkich pokazów niezłomnej determinacji i pocieszających obietnic wsparcia ze strony wysłanników Roosevelta Nicolson i wielu Brytyjczyków wciąż jeszcze nie byli przekonani, że najgorsze minęło. 9 marca Murrow mówił w audycji CBS: „Po przegłosowaniu ustawy Lend-Lease nie tańczono na ulicach. Brytyjczycy wiedzą z doświadczenia, że od uchwalenia ustawy do jej realizacji droga może być bardzo długa”. Mimo to, dodał Murrow: „Odwaga nie słabnie. Wszyscy są absolutnie przekonani, że Wielka Brytania przetrwa”187.
Część tej odwagi, zdaniem Murrowa, wynikała z faktu, że Brytyjczycy zachowali swe „stare poczucie wyższości wobec innych narodów”. Bez wątpienia Churchill stanowił wcielenie tego przekonania. Trudno wyobrazić sobie bardziej nieustępliwego i przekonującego wojennego przywódcę.
Jednak nawet jego najbardziej zagorzali zwolennicy miewali chwile zwątpienia. „Odparcie czekającego nas wkrótce straszliwego ataku samolotów i okrętów podwodnych wymagać będzie wytężenia wszystkich naszych sił”, pisał Nicolson 2 marca. „Będziemy cierpieć głód i zniszczenia. (…) Jedyna nadzieja w tym, że Ameryka i Rosja włączą się do wojny po naszej stronie”188. W przeciwnym wypadku obawiał się powstania w kraju ruchu dążącego do obalenia Churchilla i zastąpienia go zwolennikiem appeasementu. „To będzie koniec Anglii”, konkludował ponuro.
Były to jedynie prywatne przemyślenia Nicolsona zapisane w jego dzienniku. Przeplatały się ze wzniosłymi deklaracjami wiary w zwycięstwo. Uzmysławiały one wszakże, jak daleką drogę trzeba było jeszcze przebyć… i jak niepewny był rezultat.
3
Całkowicie błędne
18 kwietnia 1941 r. Stalin pojawił się na moskiewskim dworcu kolejowym, by pożegnać japońskiego ministra spraw zagranicznych Yōsuke Matsuokę. Takie osobiste gesty ze strony radzieckiego przywódcy były niezwykłą rzadkością, tym razem jednak nikt się nie dziwił, jako że Matsuoka kilka dni wcześniej podpisał radziecko-japoński pakt o neutralności. Japonia zawarła także 27 września 1940 r. pakt trzech z Niemcami i Włochami, zobowiązując się „uznawać i respektować przywództwo Niemiec i Włoch w ustanowieniu nowego porządku w Europie”189, europejscy