Znaczna część gniewu Hitlera i jego świty skierowana była przeciwko Churchillowi. Gdy Chamberlain mianował go tuż po niemieckiej agresji na Polskę pierwszym lordem Admiralicji, z gabinetu Hitlera wyszedł Hermann Göring, padł na najbliższe krzesło i powiedział: „Churchill w rządzie. To oznacza, że wojna naprawdę się zaczyna. Dopiero teraz mamy wojnę z Anglią”158. Mimo to Hitler nigdy nie porzucił całkowicie idei przekonania Brytyjczyków do tego, co uważał za propozycje pokojowe.
Hitler w ograniczonym zakresie uwzględniał znaczenie Stanów Zjednoczonych w swoich kalkulacjach geopolitycznych, jednak i w tym przypadku przejawiał skłonność do postrzegania tylko tego, co chciał widzieć. W początkach lat dwudziestych, gdy Hitler przewodził w Monachium maleńkiej NSDAP, Ernst „Putzi” Hanfstaengl, niemiecko-amerykańskiego pochodzenia absolwent Harvardu, był jego czołowym propagandystą, a niekiedy i doradcą. W powojennej rozmowie z biografem Hitlera Johnem Tolandem stwierdził, że usiłował uzmysłowić mu rosnące znaczenie Stanów Zjednoczonych i dać „jedyną szansę (…) na zmniejszenie rozziewu pomiędzy Waszyngtonem a Monachium”159.
Przypomniawszy, że to włączenie się Ameryki do I wojny światowej zadecydowało o jej wyniku, Hanfstaengl powiedział Hitlerowi: „Jeśli dojdzie do kolejnej wojny, wygra ją z pewnością strona, do której dołączy Ameryka”160. Choć Hitler przyznał mu rację, zdawał się nie przyjmować tego do wiadomości. Jego poglądy na temat Ameryki były „skrajnie powierzchowne”, stwierdził Hanfstaengl. Hitlera interesowali głównie Żydzi, którzy jego zdaniem pociągali tam za wszystkie sznurki. W Mein Kampf wspomniał o tym, pisząc: „To Żydzi rządzą siłami giełdy amerykańskiej unii”161 i nazywając ich „przełożonymi producentów” tego kraju. Jedynym Amerykaninem, którego Hitler podziwiał, był według Hanfstaengla Henry Ford – nazistowski przywódca nazwał go „wielkim człowiekiem” z powodu jego zaciekłego antysemityzmu.
W Mein Kampf Hitler przyznał, że pozycja Anglii w Europie jest jedyna w swoim rodzaju „ze względu na jej kulturalne i językowe więzy z amerykańską unią”162, i czasami zdawał się dostrzegać potencjał gospodarczy Stanów Zjednoczonych. Wciąż jednak nie doceniał ich potencjału wojskowego. W uwagach do swoich generałów przewidywał 14 września 1940 r.: „Produkcja zbrojeniowa Ameryki w całej pełni może dać znać o sobie dopiero w 1945 r.”163. W tym samym roku i w początkach roku 1941 zaczął skracać przewidywany okres, w którym Stany Zjednoczone byłyby w stanie znacząco przyczynić się do obrony Wielkiej Brytanii, nadal jednak pozostawał więźniem swoich uprzedzeń i życzeń.
Speer zamieścił znaczące podsumowanie poglądów Hitlera: „Amerykanie, mówił, niezbyt mocno zaangażowali się w wojnę 1914–1918, a do tego nie ponieśli znaczniejszej ofiary krwi. Z pewnością nie podołają znaczniejszemu obciążeniu, ponieważ ich wartość bojowa jest znikoma. Naród amerykański jako jedność w ogóle przecież nie istnieje, to tylko masa imigrantów wielu narodowości i ras”164. Zgodnie z opisem jednej z rozmów z Hitlerem z kwietnia 1940 r. scharakteryzował on amerykańską produkcję zbrojeniową jako „największe oszustwo na ziemi… po prostu kpinę”165.
Już 26 kwietnia 1939 r. Louis Lochner, szef biura Associated Press w Berlinie, napisał swoim pozostałym w kraju dzieciom: „Obawiam się, że Niemcy popełniają jeden wielki błąd: zupełnie nie doceniają potencjalnie działających przeciw nim sił. (…) To dziwne, ale najwyżsi niemieccy przywódcy powtarzają swój błąd z lat 1914–1918! Pamiętacie, jak lekceważyli możliwość, że Ameryka przyśle wojsko przez ocean? Teraz wbijają Niemcom do głowy, że Anglia jest zmurszała i nie będzie walczyła, że Francja jest rozdarta przez wewnętrzne spory, że USA to jedna wielka wydmuszka itd. Wielka szkoda!”166. Hitler miał rację co do Francji, całkowicie jednak mylił się w kwestii Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Te błędne oceny mogły mieć na dłuższą metę katastrofalne konsekwencje – ale tylko jeśli wysiłki Churchilla zmierzające do pozyskania poważnej amerykańskiej pomocy zakończyłyby się powodzeniem. Oznaczało to wygranie bitwy o serca i umysły Amerykanów podczas debaty nad ustawą Lend-Lease, która zdominowała nagłówki gazet w pierwszych miesiącach 1941 r.
Poza dostarczeniem w roku 1940 ograniczonej pomocy Wielkiej Brytanii Roosevelt zaczął kłaść podwaliny pod przyszły udział swego kraju w wojnie, gdyby okazało się to konieczne. 16 września podpisał ustawę o pierwszym w dziejach USA poborze w czasie pokoju, zgodnie z którą wszyscy mężczyźni od 21 do 35 lat mieli się zarejestrować jako poborowi. „Nie możemy pozostawać obojętni wobec szalejącej obecnie na świecie filozofii siły”, oświadczył. „Musimy i będziemy gromadzić nasze potencjalnie wielkie siły, by odegnać wojnę od naszych brzegów. Nie możemy dopuścić i nie dopuścimy, by nasza ziemia padła ofiarą agresji”167.
W początkach 1941 r., gdy ważyły się losy Lend-Lease, Roosevelt jeszcze dosadniej określał zagrożenia, jakie powinni dostrzegać jego rodacy. W swym orędziu o stanie państwa z 6 stycznia, znanym jako Cztery wolności, oświadczył, że „nigdy wcześniej bezpieczeństwo Ameryki nie było zagrożone z zewnątrz tak poważnie jak obecnie”. Powtarzając swój sprzeciw wobec „wymuszonej izolacji”, potępił „nowe rządy tyranii, które usiłują obecnie rozlać się na każdy kontynent”. Dodał, że „napastnicy wciąż posuwają się naprzód, zagrażając innym krajom, dużym i małym”. Odrzucając appeasement, podsumowywał: „Amerykanie niezachwianie zwrócili się przeciw tej tyranii”168.
W rzeczywistości wielu jego rodaków było bardzo dalekich od zdecydowanej postawy w tej kwestii, jednak orędzie Roosevelta miało ich przekonać. Wszystkie wysiłki kraju powinny jego zdaniem zostać skoncentrowane na „przeciwstawieniu się temu obcemu zagrożeniu”. Oznaczało to przyspieszenie produkcji samolotów, okrętów, amunicji i innych artykułów niezbędnych dla wysiłku wojennego – nie tylko dla armii amerykańskiej, ale także dla „tych krajów, które prowadzą obecnie otwartą wojnę z agresorami”. Nie wymienił Wielkiej Brytanii, lecz wszyscy wiedzieli, kogo miał na myśli. Podkreślając, że zapłata ma nastąpić w przyszłości, w formach, które celowo pozostawały niesprecyzowane, nakreślił swój plan dla zagrożonych demokracji: „Będziemy wysyłać wam, w coraz większych ilościach, okręty, samoloty, czołgi i działa. To nasz cel i nasze zobowiązanie”.
Prosząc obywateli, by postawili „patriotyzm nad portfele”, Roosevelt obiecywał rozbudowę programów obronnych kraju przez podniesienie podatków. Ich celem, kontynuował, miała być obrona czterech wolności: wolności słowa i wyznania oraz wolności od nędzy i strachu. Ameryka powinna bronić „praw człowieka wszędzie”, nie tylko u siebie.
Była to wielka wizja i nieprzypadkowo ustawie Lend-Lease nadano numer HR 1776, nawiązując do ideałów amerykańskiej wojny o niepodległość. Izolacjoniści niezwłocznie przeszli do kontrataku, argumentując, że Roosevelt domaga się nieograniczonej władzy, która pozwoli mu robić z zasobami kraju, co tylko zechce. „Nigdy wcześniej Stany Zjednoczone nie dały jednemu człowiekowi władzy pozwalającej ogołocić kraj z obrony”, oskarżał Burton Wheeler, demokratyczny senator z Montany i zaciekły izolacjonista. Nawiązując do rządowego programu wspierania rolnictwa, dodawał: „Program Lend-Lease to polityka zagraniczna przypominająca ustawę AAA z Nowego Ładu; zaorze co czwartego amerykańskiego młodzieńca”. Roosevelt odparł na to, że to „najbardziej nieprawdziwe, najbardziej niegodne i najbardziej niepatriotyczne słowa, jakie kiedykolwiek wypowiedziano”169.
Republikański kongresmen Hamilton Fish III, inny zdeklarowany krytyk