– Mhm – mruknął Harry.
– Wielu moich kolegów usiłowało badać, dlaczego ludzie popełniają samobójstwo. Wiesz, do jakich wniosków doszli w kwestii najpowszechniejszych przyczyn?
– Miałem nadzieję, że właśnie na takie pytania będziesz mógł mi odpowiedzieć. – Harry musiał slalomem wymijać ludzi na wąskim chodniku, by móc iść u boku okrągłego psychologa.
– Że nie chcą już dłużej żyć – odparł Aune.
– Wygląda na to, że ktoś zasłużył na Nobla.
Harry zadzwonił do doktora Aune już poprzedniego wieczoru i umówił się z nim pod jego gabinetem na Sporveisgata o dziewiątej. Kiedy mijali oddział banku Nordea, Harry zauważył, że po drugiej stronie ulicy, pod sklepem 7-Eleven, wciąż stoi zielony pojemnik na śmieci.
– Zwykle zapominamy, że decyzję o popełnieniu samobójstwa bardzo często podejmują racjonalnie myślący i całkiem zdrowi psychicznie ludzie, którzy po prostu dochodzą do wniosku, że życie nie ma im już nic więcej do zaoferowania – ciągnął Aune. – Na przykład staruszkowie, którzy utracili towarzysza życia lub których zdrowie zawodzi…
– Ta kobieta była młoda i zdrowa. Jakie mogła mieć racjonalne powody?
– Trzeba najpierw zdefiniować, co się rozumie przez racjonalne. Gdy jakaś będąca w depresji osoba decyduje się na ucieczkę od bólu poprzez odebranie sobie życia, należy założyć, że wszystko rozważyła. Z drugiej strony trudno traktować samobójstwo jako działanie racjonalne, a zwłaszcza w typowej sytuacji, w której osoba w depresji wychodzi z dołu i dopiero wtedy znajduje dość energii, by podjąć aktywne działanie, jakim jest samobójstwo.
– A czy samobójstwo może być spontaniczne?
– Tak, oczywiście, ale znacznie bardziej powszechne jest zaczynanie od prób samobójczych, zwłaszcza wśród kobiet. W USA obliczono, że średnio na jedno samobójstwo wśród kobiet przypada dziesięć tak zwanych prób samobójczych.
– Tak zwanych?
– Zażycie pięciu tabletek nasennych to wołanie o pomoc, które należy potraktować poważnie. Ale nie uważam tego za próbę samobójczą, jeśli na nocnym stoliku zostaje słoiczek opróżniony „tylko” do połowy.
– Ta się zastrzeliła.
– A więc mamy do czynienia z samobójstwem typu męskiego.
– Męskiego?
– Jedną z przyczyn, dla których mężczyznom samobójstwa częściej się udają, jest to, że wybierają bardziej agresywne i nieodwracalne sposoby niż kobiety. Broń palną czy wysokie budynki, zamiast podciętych żył i przedawkowania tabletek. Kobieta, która do siebie strzela, jest dość niezwykła.
– Podejrzanie niezwykła?
Aune zerknął na Harry’ego.
– Masz powody, by przypuszczać, że to nie było samobójstwo?
Harry pokręcił głową.
– Chcę mieć tylko całkowitą pewność. Skręcamy tu w prawo. Jej mieszkanie jest na tej ulicy.
– Na Sorgenfrigata? Na ulicy Beztroskiej? – Aune roześmiał się i spojrzał w górę na groźne chmury na niebie. – Oczywiście.
– Oczywiście?
– Sans Souci. Bez troski. Taką nazwę nosił pałac Henriego Christophe’a, haitańskiego króla, który popełnił samobójstwo w obawie, że zostanie pojmany przez Francuzów. To on skierował armaty w niebo, żeby zemścić się na Bogu, no wiesz.
– Cóż…
– I wiesz chyba, co pisarz Ola Bauer powiedział o tej ulicy? „Przeniosłem się na ulicę Beztroską, ale to też nie pomogło”. – Aune roześmiał się, aż zatrzęsły mu się podbródki.
Przed bramą czekał już na nich Halvorsen.
– Kiedy wychodziłem z Budynku Policji, spotkałem Bjarnego Møllera – powiedział. – Sprawiał wrażenie, jakby uważał tę sprawę za wyjaśnioną i rozstrzygniętą.
– Chcemy rozwiać kilka ostatnich wątpliwości. – Harry otworzył drzwi kluczem, który dostał od elektryka.
Taśmy zagradzające wejście do mieszkania już zdjęto, a zwłoki zabrano. Poza tym jednak nic tu nie ruszono od poprzedniego wieczoru. Weszli do sypialni. W półmroku białe prześcieradło na wielkim łóżku zdawało się świecić.
– Czego szukamy? – spytał Halvorsen, kiedy Harry odsuwał zasłony.
– Zapasowego klucza do mieszkania – odparł Harry.
– Dlaczego?
– Założyliśmy, że ona miała jeden zapasowy klucz i dała go elektrykowi. Trochę posprawdzałem. Klucza generalnego nie można dorobić u zwykłego ślusarza. Trzeba go zamówić u producenta za pośrednictwem autoryzowanego warsztatu. Ponieważ klucz pasuje do wszystkich wspólnych pomieszczeń, do bramy, do piwnicy i tak dalej, zarząd kamienicy pragnie mieć kontrolę nad kluczami. Dlatego mieszkańcy muszą dostać pisemną zgodę zarządu na zamówienie nowego klucza, prawda? A zgodnie z umową z zarządem autoryzowany warsztat ślusarski prowadzi listę wydanych kluczy dla każdego mieszkania. Dzwoniłem wczoraj wieczorem do „Ślusarza” na Vibes gate. Anna Bethsen dostała dwa zapasowe klucze, w sumie miała więc ich trzy. Jeden znaleźliśmy w mieszkaniu, drugi miał elektryk. Ale gdzie się podział trzeci? Dopóki nie zostanie odnaleziony, nie możemy wykluczyć, że w chwili jej śmierci był tu jeszcze ktoś, kto potem wyszedł i zamknął drzwi za sobą.
Halvorsen zamyślony pokiwał głową.
– Czyli trzeci klucz.
– Tak, trzeci klucz. Mógłbyś zacząć od szukania tutaj, Halvorsen, a ja w tym czasie pokazałbym doktorowi coś innego?
– Dobrze.
– I jeszcze jedno. Nie zdziw się, jak znajdziesz tu gdzieś moją komórkę. Wydaje mi się, że mogłem ją tu zostawić wczoraj po południu.
– Wydawało mi się, że zgubiłeś ją przedwczoraj?
– Ale znalazłem i znów zgubiłem. Wiesz, jak jest.
Halvorsen pokręcił głową. Harry wyprowadził doktora Aunego na korytarz i skierował w stronę pokojów.
– Poprosiłem, żebyś tu przyszedł, ponieważ jesteś jedynym malarzem, jakiego znam.
– To pewna przesada. – Aune wciąż był zdyszany po wspinaczce po schodach.
– Być może, ale przynajmniej wiesz cokolwiek o sztuce. Mam więc nadzieję, że zdołasz coś z tego wyciągnąć.
Harry otworzył przesuwane drzwi prowadzące do najdalej położonego pokoju, zapalił światło i pokazał palcem. Aune jednak zamiast patrzeć na trzy obrazy, mruknął cicho „ojoj” i podszedł do trójdzielnej lampy. Z wewnętrznej kieszonki tweedowej marynarki wyjął okulary i pochylił się, żeby odczytać napis na ciężkiej podstawie.
– To dopiero! – wykrzyknął z zachwytem. – Prawdziwa lampa Grimmera!
– Grimmera?
– Bertola Grimmera. Słynnego na całym świecie niemieckiego projektanta. Zaprojektował między innymi pomnik Zwycięstwa, który Hitler kazał wznieść w Paryżu w tysiąc