– Nie – mamroczę.
– A co chciałeś robić?
– Coś, w czym byłem dobry.
Przechyla głowę na bok, patrząc na mnie.
– W jaki sposób zostałeś ochroniarzem Nicholasa?
– Byłem w wojsku. Dobrze sobie radziłem, więc zostałem wybrany do specjalnego szkolenia.
– Jak James Bond czy Navy Seals?
– Tak, coś w tym stylu.
Ellie, rozważając moje słowa, kiwa głową. Jej złote włosy zaczynają wysychać, przy czym kręcą się w niewielkie fale. Dziewczyna zatrzymuje się przed egipską ekspozycją, a odbite od sarkofagu światło rzuca na jej twarz ciepłą poświatę.
– Zabiłeś kogoś, gdy byłeś w wojsku?
Ostrożnie dobieram słowa.
– Która poprawka do konstytucji chroni obywateli przed samooskarżeniem?
– Piąta.
Kiwam głową.
– Powołam się na nią. To moja ostateczna odpowiedź.
Mruga powiekami z długimi jasnymi rzęsami.
– Zatem to oznacza „tak”. Cholera, Logan, jesteś bezwzględnym zabójcą.
Prycham.
– Nie powiedziałem tego.
– Ani nie zaprzeczyłeś. – Po kilku krokach dodaje: – Nie sądzę, bym mogła kogoś zabić.
– Zdziwiłabyś się, do czego jesteśmy zdolni w szczególnych sytuacjach.
– Gdybyś kogoś zabił… czułbyś się z tym źle?
Poruszam językiem po wnętrzu policzka i stawiam na szczerość, bez względu na to, jakie mogą wydać się moje słowa.
– Nie. Nie czułbym się źle. Niektórych trzeba zabić, Ellie.
Otwieram przed nią drzwi. Dziewczyna nuci, przechodząc do sali, w której na tle słabo oświetlonych uwodzicielskich czerwonych ścian prezentowana jest wystawa poświęcona modzie.
– O co chodzi z tymi ciemnymi kolorami? – pyta, gdy przemierzamy pomieszczenie. – To obowiązkowy strój i nauczyli cię nosić go w szkole dla ochroniarzy?
Patrzę na nią.
– Zadajesz wiele pytań.
– Lubię dużo wiedzieć. – Wzrusza ramionami. – I jestem towarzyska. No to co z tym ubraniem?
Poprawiam granatowy krawat – ten, który kiedyś jej się podobał.
– Rycerze mają zbroje, my ciemne ubrania. Powinniśmy zlewać się z tłem.
– Niemożliwe! Jesteś zbyt seksowny, by zlać się z tłem.
Powstrzymuję uśmiech. Mała lubi flirtować – odważnie. Nie potrafi ukrywać uczuć, nie skryłaby ich nawet, gdyby się starała. Gdyby była starsza, gdybyśmy znajdowali się w innej sytuacji, poważnie zastanowiłbym się nad poderwaniem jej.
Z czystej ciekawości pytam:
– A ty, kim chcesz być, kiedy zakończysz edukację?
Wzdycha przeciągle.
– Pytanie za milion, co? – Porusza głową na boki. – Gdybym chciała bezpieczeństwa finansowego, poszłabym w księgowość. Zrobiłabym dyplom z finansów publicznych. Jestem dobra w liczbach, a na rynku nieustannie potrzeba nowych audytorów.
Otwieram kolejne drzwi i przechodzimy do następnej wystawy.
– Brzmi, jakby zbliżało się jakieś „ale”.
Uśmiecha się.
– Aleee, księgowość mnie nie kręci.
– A co cię kręci, Ellie Hammond?
– Chciałabym zostać psychologiem. Rozmawiać z ludźmi, pomagać im w rozwiązywaniu problemów. To by mnie chyba uszczęśliwiało.
Czuję kłucie w piersi, gdy na nią patrzę. Dziewczyna o dobrym sercu. Chciałbym, by spełniło się jej marzenie, bo zasługuje na szczęście.
Ellie zatrzymuje się i obraca do eksponatu. To łóżko – wielkie z baldachimem i zdobione misternie złotą, niebieską i fioletową tkaniną. Czyta opis na plakietce na ścianie.
– Łoże Jego Królewskiej Mości Króla Reginalda Drugiego i Królowej Margaret Anastazji z Wessco. To rodzice królowej Lenory, prawda?
– Tak.
Spogląda z powrotem na mebel i wzdycha przeciągle.
– Wow. Nie potrafię wyobrazić sobie takiego życia na co dzień. Służący, zamki, korony… Czyż to nie cudowne? – Wskazuje na bogato zdobione łoże. – Królowa Lenora mogła zostać na nim poczęta!
Wzdrygam się na tę myśl.
– Nie mówmy o tym.
Ellie dźwięcznie się śmieje. Kiedy przechodzimy do następnego pomieszczenia, pyta:
– Jaka pogoda jest w Wessco?
Spoglądam na szklany sufit, o który siecze deszcz.
– Taka. Przeważnie szara i chłodna aura. I często pada.
– Uwielbiam deszcz – wyznaje. – Jest taki… przytulny. Daj mi ulewę, ogień w kominku, ciepły koc i kubek herbaty w domu z cegły, a nigdy z niego nie wyjdę.
Maluje bardzo ładny obraz.
Zatrzymuje się przed obrazem następcy tronu Wessco, księcia Nicholasa Arthura Fredericka Edwarda Pembrooka. To jego oficjalny portret, zamówiony, gdy skończył osiemnaście lat. Miał na sobie mundur, wyglądał dostojnie, ale ponieważ go znam, widzę rezygnację w wyrazie jego twarzy i brak życia w oczach.
Jak u zakładnika, który stracił nadzieję na uwolnienie.
Ellie patrzy na portret i mówi cicho:
– Złamie serce mojej siostry na tysiąc kawałków, prawda?
Nie odpowiadam od razu.
– Niecelowo. I nie tylko jej.
ROZDZIAŁ 4
Tydzień później…
Boli mnie mózg. Ale warto było. Zarwane noce. Wkuwanie. Zwiększenie i tak zwiększonego spożycia kofeiny, ale było warto. Ponieważ to już koniec. Przekroczyłam linię mety. Wbiłam flagę w szczyt. Ułożyłam ostatni fragment układanki.
Jedyny problem w tym… że nikt nie wiwatuje. Nie ma ani jednej osoby, z którą mogłabym podzielić się tą wiadomością. Liv śpi po drugiej stronie świata, Marty jest na randce, a tata „wyszedł”, to znaczy siedzi pewnie w jakimś barze. A Cory, mój przyjazny nocny ochroniarz, pochrapuje na stoliku w kawiarni na dole.
Zapewne tego nie widać, ale lubię mówić innym o takich rzeczach. Muszę komuś powiedzieć nawet o tym, że mam ochotę napić się wody lub zjeść popcorn z mikrofalówki.
I właśnie dlatego robię teraz tę głupotę. Nie powiedziałam nawet Marlow, choć lisica z pewnością poparłaby moje działanie.
Wybrałam się do mieszkania Logana. Wiem, że to głupie, ale nie potrafię się od tego powstrzymać, jak magnes nie potrafi nie przyciągać swojego przeciwieństwa.
Kilka dni temu w muzeum miałam pewność, że… coś poczułam. Połączenie. Logan założył mój ulubiony krawat, a to musi coś znaczyć, prawda?
W razie