Kiedy zbliżają się do drzwi Amelii, czerwony garbus kabriolet, którym kieruje przyjaciółka Ellie, Marlow, parkuje na dwa razy na środku ulicy. Dziewczyna trąbi, po czym układa dłonie przy czerwonych ustach – w tym samym odcieniu, co jej auto.
– Jedźmy! Weekend u Berniego!
Z tego, co udało mi się podsłuchać, ich kolega z klasy Bernie Folger urządza imprezę w domu rodziców w Wildwood, w New Jersey. Zanim Ellie ma szansę zapytać, mówię:
– Nie możesz jechać sama.
W tej samej chwili z kawiarni wychodzi Tommy.
– On z nami pojedzie! – woła Marlow. – Pozwolę mu nawet prowadzić, bo taka jestem cholernie uczynna.
Tommy patrzy mi w oczy, oboje kiwamy głowami. Ellie ściska tatę na pożegnanie i obraca się do mnie, nieśmiało przestępując z nogi na nogę w sandałkach na obcasie.
– To… do zobaczenia jutro.
Biegnie do samochodu i siada na tylnym siedzeniu. Po drodze do auta Tommy klepie mnie w ramię.
– Pan Hammond ma gościa w środku.
Wsiada za kierownicę i cała trójka odjeżdża.
Otwieram drzwi kawiarni i wchodzę za mężczyzną do środka. Zauważam rudego gościa, o którym wspominał Tommy.
Z krzesła podnosi się czwarty lord Ellington.
Uśmiecha się ciepło, w jedyny znany sobie sposób, i wyciąga rękę.
– Panie Hammond, nazywam się Simon Barrister. Miło mi pana poznać. Chciałbym porozmawiać z panem o przedsięwzięciu, które nam obu może przynieść spore zyski.
Eric Hammond ściska Simonowi rękę.
– O jakim przedsięwzięciu mówimy?
W oczach lorda Ellingtona pojawia się błysk.
– Mam nadzieję, że będą nim… ciasta.
ROZDZIAŁ 6
Dziesięć miesięcy później…
Królewski ślub za każdym razem jest wielkim wydarzeniem, ale gdy bierze go książę, który zrzekł się tronu na rzecz Amerykanki, bez której nie mógłby żyć? To istny dom wariatów.
Dla takich jak ja to niesłychanie ważna uroczystość – mam wyostrzone zmysły, jestem w pełnej gotowości. Pełno tu dziennikarzy, arystokratów, dygnitarzy i celebrytów. Właśnie na tym polega nasza praca – to do tego zostaliśmy wyszkoleni.
Ochrona zaczęła działać z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, jakby szykowała się na bitwę. Wszyscy znają swoje zadania, każdy zajął pozycję. Dziś mam skupiać się na księciu Nicholasie. Choć mężczyzna nie odstępuje Olivii, kobieta ma swojego własnego ochroniarza, a jest nim Tommy. Olivia jest teraz księżną i błyszczy niczym kula dyskotekowa ubrana w biały jedwab i biżuterię. A uśmiech Nicholasa jest jaśniejszy niż tiara na jej głowie.
Przestał być wesołkiem, dziś na obiedzie wydanym na cześć swojego królewskiego ożenku jest niczym w ekstatycznym transie.
Chociaż nieustannie rozglądam się po pomieszczeniu, cały czas wiem, gdzie znajduje się para młoda. Zatem gdy Nicholas unosi dłoń, by mnie przywołać, reaguję natychmiastowo.
– Książę. – Kłaniam się.
– Pójdziemy na chwilę do naszych pokoi, ale Olivia martwi się o Ellie.
Ją również obserwowałem przez cały wieczór.
W tej chwili dziewczyna jest w barze, niezaprzeczalnie urocza w jedwabnej sukni koloru szampana, która opina się na jej ciele we wszystkich właściwych miejscach.
Albo… cholernie niewłaściwych, o ile mi wiadomo.
Jeden elegancki chłopak za drugim proponuje jej drinka, prosi do tańca lub próbuje zaimponować swoim szlachetnym rodowodem.
Pieprzone skurczybyki.
A dziewczyna w pełni korzysta z prawa Wessco, które zezwala spożywać alkohol już od osiemnastego roku życia.
Obok niej znajduje się Marty, który też pije i się śmieje, a także jej ojciec, choć ten akurat nie degustuje żadnych procentów. Pomimo moich wątpliwości, przez dziesięć miesięcy nie tknął ani kropli, nie pił od ukończenia przez Ellie szkoły średniej. Przechodzi program leczenia odwykowego. Nawet tutaj, w Wessco, chodzi na spotkania, by pozostać trzeźwym. Dobrze mu to robi – im wszystkim.
– Ellie została przydzielona ochrona, więc chłopaki dopilnują, by nic jej się nie stało.
Sprawdziłem, kto miał ją dziś ochraniać, by mieć pewność, że to rzeczywiście pierwsza liga.
Olivia patrzy na siostrę.
– Ale ty znasz ją lepiej, ciebie posłucha. Jeśli zostanie tu po tym, jak tata położy się spać, będę czuć się lepiej, gdy to ty się nią zaopiekujesz.
Patrzę Nicholasowi w oczy.
– Nie wyjdziemy z naszych kwater przez resztę nocy… – Puszcza oko do swojej panny młodej. – Pewnie nawet przez kilka dni. Oboje chcielibyśmy być spokojni o bezpieczeństwo Ellie.
Unoszę rękę.
– Zajmę się tym. Proszę się nie martwić.
– Powiedz mi, Ellie Hammond – mówi Henry – skończyłaś już osiemnastkę?
Dziewczyna szczerzy zęby w uśmiechu, unosząc kieliszek z martini.
– Tak, jestem oficjalnie pełnoletnia.
Książę Henry, młodszy brat Nicholasa, a teraz następca tronu Wessco, unosi brwi.
– Dobry Boże, jesteś już prawie starszą panią. – Wzdycha, patrząc na nią. – Szkoda, że jesteś teraz ze mną spowinowacona. I choć wielu moich przodków ten fakt by nie powstrzymał, kazirodztwo nie jest moją domeną.
Ellie kiwa głową.
– Kiepsko, co?
– Ale – Henry unosi palec – nie oznacza to, że nie możemy się zabawić. Pokaże ci najlepsze rzeczy w Wessco. Grzeczne, sprośne i wszystkie pomiędzy. Co ty na to?
Wierci się z ekscytacji.
– Ja na to, możesz liczyć, że…
– Nie pójdziesz – wcinam się pewnym siebie, zdecydowanym tonem. – Twoja siostra pragnie, byś trafiła prosto do swojego pokoju – mówię Ellie.
– Nic jej przy mnie nie będzie – rzuca Henry, jakby nie zdawał sobie sprawy, że to pogarsza całą sytuację.
– Pański brat prosił, by nie zostawiać jej z panem.
Henry wygląda, jakby się obraził, szuka wzrokiem Nicholasa.
– Ten gnojek… nie można mu już ufać. – Kręci głową. – Na szczęście dla nas, mój brat i jej siostra będą teraz całkowicie zaabsorbowani swoimi własnymi rozrywkami. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
To ryzykowna sytuacja. Z jednej strony książę Henry jest moim szefem – w tej chwili przewyższa rangą Nicholasa. Z drugiej jednak jest lekkomyślny, autodestruktywny i nieodpowiedzialny, nawet pomimo nowego tytułu. Nie ma więc mowy, bym zostawił Ellie pod jego opieką.
– Nie zgodzę