Zdobyć Rosie. Początek gry. Kirsty Moseley. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Kirsty Moseley
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-276-3118-3
Скачать книгу
Jak miałem zainteresować sobą tę dziewczynę? Podszedłem do Setha, który wyglądał na zdezorientowanego.

      – Czy ona spuściła cię właśnie ze schodów? – zapytał, zaszokowany.

      – Aha – potwierdziłem.

      – Poważnie? Co powiedziała?

      Wzruszyłem ramionami.

      – Poznałem ją niedawno. Teraz to chyba dwudziesty raz, kiedy posłała mnie do diabła.

      Seth uniósł brwi, najwyraźniej zainteresowany sytuacją, która była dla niego swego rodzaju wyzwaniem.

      – Muszę sam spróbować.

      Kiedy oddalał się ode mnie na niepewnych nogach, miałem ochotę chwycić go i walnąć w twarz. Patrzyłem, jak zatrzymał się przy niej. Błagam, nie daj mu się podejść, proszę, proszę, proszę! Miał minę łowcy, gdy otoczył ją ramieniem i uśmiechał się do niej bezczelnie i ironicznie. Widziałem, że poruszał ustami, ale nie słyszałem, co mówił. Kiedy skończył mówić, coś mu odpowiedziała, przez co odsunął ramię i złożył niewinnie ręce. Cofnął się o krok, pokręcił głową i znowu coś powiedział. Odprężyłem się.

      Wrócił do mnie na sztywnych nogach. Zmarszczył czoło.

      – Jest lesbijką – oświadczył, wziął piwo i wypił je do końca.

      Wybuchnąłem śmiechem.

      – Dokładnie to powiedziałem.

      Jakiś czas później Ryan wrócił z toalety z uśmiechem zadowolenia przylepionym do twarzy.

      – Nate, twoja dziewczyna nie jest lesbą. Właśnie słyszałem jej rozmowę z psiapsiółkami. Wszystkie namawiają ją, żeby dała komuś szansę dziś wieczorem. Poddała się, kazała im się zamknąć i obiecała, że zatańczy z dziesiątym facetem, który ją zaczepi. Wygląda na to, że czterech już próbowało – powiedział.

      Z dziesiątym facetem? Spojrzałem na zegarek. Dochodziła północ. Pewnie tak powiedziała, wiedząc, że przed wyjściem z baru nie zdąży do niej zagadać sześciu gości! Cholera, ale jest przebiegła! W porządku, mogę to przekuć na swoją korzyść. Potrzebuję tylko pięciu facetów, którzy by ją zaczepili, a wtedy dopilnuję, żebym stał się tym dziesiątym.

      – Tak? To super! Ryan, podejdź do niej i zagadaj. – Wskazałem głową w jej kierunku.

      Ryan aż się skulił w sobie i zmarszczył brwi. Nie należał do facetów, którzy z marszu zaczepiają dziewczyny.

      – Co? Nie ma mowy! – zawołał, energicznie kręcąc głową.

      – Daj spokój. Proszę cię! Będziesz piąty. Wayne, ty możesz być szósty, a ja będę musiał znaleźć kolejnych trzech gości, żeby ją zaczepili, zanim stanę się dziesiąty.

      Ryan mocniej zmarszczył czoło i dalej kręcił głową. Nie miał na to najmniejszej ochoty.

      – Powiem ci, jak masz to zrobić. Musisz dać się spławić, żebym stał się numerem dziesiątym. Proszę – błagałem podekscytowany.

      Westchnął i zamknąłem oczy.

      – To co mam jej powiedzieć?

      Uśmiechnąłem się i zastanowiłem nad zdaniem, którym mógłby ją zaczepić. Nie chciałem podsuwać mu czegoś zbyt dobrego, bo przecież nie chciałem, żeby pozwoliła mu się poderwać.

      – W porządku, może powiesz coś takiego: czy mogę tu chwilę poczekać, aż będę mógł bezpiecznie wrócić do miejsca, gdzie przed chwilą pierdnąłem? – zażartowałem, wiedząc, że nigdy w życiu nie powiedziałby czegoś takiego do dziewczyny. Ryan popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Seth i Wayne wybuchnęli śmiechem. – Podpuszczałem cię. No dobra, powiedz tak: od dziecka jesteś taka ładna, czy to przyszło z czasem? To stara zagrywka, ale dobra. – Można mi nie uwierzyć, ale wyrwałem na to zdanie kilka lasek w przeszłości.

      Ryan jęknął i popatrzył nerwowo w kierunku Rosie.

      – Ona kopnie mnie w tyłek.

      – I o to chodzi, chcę, żeby kopnęła cię w tyłek.

      Przewrócił oczami.

      – Będziesz mi za to winny przysługę, Nate.

      Obrócił się i odszedł, a my patrzyliśmy, jak Rosie się roześmiała i pokręciła przecząco głową. Po minucie był z powrotem.

      Seth już ją podrywał, dlatego po chwili posłałem Wayne’a, podczas gdy sam rozglądałem się za kolejnymi trzema facetami. Moją uwagę przyciągnęła grupa pięciu gości.

      – Cześć, chłopaki, możecie coś dla mnie zrobić? – zapytałem, nie bardzo wiedząc, jak się do tego zabrać.

      Wszyscy spojrzeli na mnie zaciekawieni.

      – Chciałbym, żeby trzech z was zaczepiło dziewczynę, ale tak, żeby spuściła was ze schodów. Założyłem się z nią, że dziś wieczorem będzie ją podrywało dziesięciu facetów. Naprawdę chcę wygrać ten zakład.

      Roześmiali się, a jeden z nich popatrzył ponad moim ramieniem i zapytał:

      – Która to dziewczyna?

      Obróciłem się i wskazałem Rosie.

      – Gorąca laseczka w granatowej bluzce.

      – Ładna – wymruczał jakby odruchowo.

      W duchu żałowałem już, że nie wybrałem kogoś innego, bo wyglądało na to, że będę miał konkurencję.

      – No więc potrzebuję, żeby zaczepiło ją trzech gości, bo wtedy wygram zakład. Wchodzicie w to? – zapytałem z nadzieją w głosie, patrząc na każdego z nich po kolei.

      – A co będziemy z tego mieli? – spytał ten sam facet.

      – Nie wiem, co powiecie na pięćdziesiąt dolców? – zaproponowałem.

      – Pięćdziesiąt dolarów za to, że trzech z nas zaczepi tę dziewczynę? – dopytywał się. – A co dostaniesz, jeśli wygrasz ten zakład?

      – Powód do zadowolenia i dumy.

      – OK, wchodzę w to. – Pokręcił głową rozbawiony.

      Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem portfel. Wyjąłem pięćdziesiątkę, którą zawsze trzymałem jako zaskórniak na wypadek niespodziewanych okoliczności. Teraz okoliczność była jak najbardziej niespodziewana!

      Sami mieli zdecydować, którzy z nich pójdą, a ja wróciłem do przyjaciół. Sączyłem drinka i patrzyłem, jak spławia jednego po drugim najwyraźniej zaszokowana takim powodzeniem. Czułem, jak żołądek zaciska mi się ze zdenerwowania. Naprawdę zależało mi na tym, żeby z nią zatańczyć. Ręce zaczęły mi się pocić, dlatego wytarłem je o dżinsy. Po tym, jak ostatni facet został odesłany z kwitkiem, wziąłem się w karby i odetchnąłem głęboko kilka razy. Była po prostu kolejną dziewczyną, zabawką, o której mógłbym zapomnieć już rano następnego dnia.

      – Trzymaj za mnie kciuki – wymamrotałem i uderzyłem Setha w brzuch wierzchem dłoni, gdy go mijałem. Kiedy się do niej zbliżyłem, sięgnąłem po jej rękę i zamknąłem w swojej dłoni. Zmarszczyła czoło i podniosła na mnie wzrok.

      Uśmiechnąłem się, szczęśliwy.

      – I jak tam, cukiereczku? Słyszałem, że nieobcy ci jest system dziesiętny. Bo w zasięgu wzroku tylko ty zgarniasz dziesięć punktów na dziesięć. – Wykrzywiłem się w ironicznym uśmiechu. – Nie, zaraz, to ja jestem dziesiątką, a właściwie jestem dziesiąty. Wisisz mi taniec.

      Przewróciła