Istotą Monarchii – pisze d’Ors – jest ściśle osobisty (personal) charakter więzi pomiędzy królem a jego ludem; więź wzajemnej (recíproca) wierności, która może zaistnieć tylko pomiędzy osobami prawdziwymi i odpowiedzialnymi, a nie pomiędzy istnością (ente) bezosobową i abstrakcyjną, jaką jest Państwo i ludem anonimowym, jakim jest Demokracja.
Ta więź osobowa w Monarchii istnieje pomiędzy królem, który rządzi jako delegat Boga, od którego pochodzi wszelka władza – konkretnie Chrystusa Króla – i wielu poddanymi (súbditos), osobowymi i odpowiedzialnymi, którzy ufają (confían), że ten król broni ich wolności i bezpieczeństwa (seguridad). W tej naturalnej wierności zakorzenia się istotna prawowitość (legitimidad) wszelkiej Monarchii jako formy rządu; na odwrót, nie ma jej w Demokracji, ustroju legalności (legalidad), który obywa się bez Boga i rodziny, i tym samym jest pozbawiony prawowitości493.
Ten sam myśliciel, w innym miejscu, z mistrzowską precyzją wyjaśnia różnicę pomiędzy autentycznie katolickim znaczeniem religijnej formuły dotyczącej pochodzenia i sprawowania władzy monarszej „z łaski Bożej” (por la gracia de Dios), a jej wypaczeniem w źródłowo protestanckiej (anglikańskiej) – acz w XVII wieku absorbowanej także przez absolutystyczne monarchie katolickie na kontynencie – koncepcji „boskiego prawa królów” (ang. divine right of the Kings; franc. droit divin des rois; hiszp. el derecho divino de los Reyes), pojmowanych jako „bogowie na ziemi”494. Formuła por la gracia de Dios nie jest bowiem „tożsama z potwierdzeniem boskiego charakteru władzy królewskiej, lecz podkreśla jej poddanie się rzeczywistemu respektowaniu suwerenności Jezusa Chrystusa”495. Absolutni królowie protestanccy (i „protestantyzujący” politycznie) łatwo jednak zamieniają się w równie absolutnych „namiestników Ludu”, ponieważ i w absolutyzmie, i w demokracji, króluje woluntaryzm.
Protestantyzm, usuwając obecność Boga z życia doczesnego, nie zaczyna wprawdzie od zaprzeczenia boskiego pochodzenia władzy (które uznaje), lecz faworyzuje koncepcję, iż władza doczesna jest ustanowiona z woli Bożej – »Bóg wybiera Króla« – atoli ów wybór nie ma już w sobie żadnej transcendencji, sposób, w jaki Król jest wybierany przez Boga, nie oznacza już rządzenia jako boski namiestnik (vicario divino), lecz jego absolutnie wolną wolą: »Bóg ustanawia Króla, lecz Król ustanawia prawo«, taka jest formuła absolutyzmu. W ten sposób, pomiędzy Bogiem a obowiązującym prawem stawia się wszechmocna wola (la voluntad omnímoda) Króla. I ów zrodzony z herezji protestanckiej absolutyzm łatwo przekształca się we władzę demokratyczną, która zajmuje miejsce dawnych monarchii, zdecydowanie i całkowicie abstrahując od boskiego pochodzenia władzy, będącej już teraz wolą ubóstwionego ludu, jako substytutu woli Boga496.
Monarchia tradycyjna jest zatem nie monarchią „boskiego prawa królów”, lecz boskiego prawa naturalnego, któremu podlegają wszyscy ludzie, łącznie z królami497. „Boskie pochodzenie Władzy”, jako zasada jej „chrześcijańskiego usprawiedliwienia” (justificación cristiana), nie oznacza – wyjaśnia teoretyk legitymizmu, Raimundo de Miguel López (1916–1995) – „wskazania imiennego (nominal) ani specyfikacji tytułu”498, bo „czym innym jest instytucja, a czym innym osoba, która akcydentalnie wciela się w nią w danym momencie historycznym”499. Bóg działa w historii za pomocą przyczyn wtórnych, czyli ludzi, a mówiąc dokładniej: społeczeństwa, które sama konieczność (świadomość niewystarczalności i ułomności bez jakiegoś czynnika kierującego) skłania do ustanowienia i poddania się władzy suwerena. To wyjaśnienie jest oczywiście stricte tomistyczne i zakotwiczone w rdzennej tradycji scholastycznej (F. de Vitoria, D. de Soto, F. Suárez i inni) oraz równie rdzennej, politycznej tradycji „paktyzmu” (pactismo) pomiędzy władzą i narodem500, szczególnie silnej w Koronie Aragońskiej. Precyzyjnie wyważa te przyczyny inny teoretyk legitymizmu Fernando Polo: „W monarchii chrześcijańskiej król jest królem z łaski Boga, i to z tej boskiej łaskawości (clemencia) wywodzą się jego tytuły do Władzy, mającej za swoje jedyne źródło suwerenność pochodzenia boskiego, otrzymaną pierwotnie (originalmente) przez lud, który zrzekł się jej na rzecz pierwszego ukoronowanego wodza (el primer Caudillo coronado), trwającego dalej w swoich następcach, tak że owa pierwotna prawowitość została ratyfikowana przez istnienie tego pierwotnego i milczącego (tácito) paktu albo, ujmując to inaczej, przez łaskę, którą Bóg wylewa (derrama) nadzwyczajnie na każdego z królów”501. Jak widać, również i w tym wypadku sprawdza się zasada, iż dar nadprzyrodzony – łaska nie niszczy natury (tu: społeczeństwa i jego działania), tylko ją doskonali (gratia non tollit naturam, sed perficit eam502).
Począwszy od Vazqueza de Melli (który jeszcze nie czynił tego systematycznie, tylko przygodnie503, w serii mów i artykułów), teoretycy karlizmu podjęli trud usystematyzowania cech kardynalnych monarchii prawdziwej w rozumieniu karlistowskiego ideario. U Melli odnaleźć możemy następujące predykaty monarchii: chrześcijańska (cristiana), personalna (personal), tradycyjna (tradicional), dziedziczna (hereditaria), federalna (federal) albo regionalistyczna (regionalista) i reprezentacyjna (representativa). Codón Fernández, przyjmując jako ogólne określenie nadrzędne nazwę „tradycyjna”, wylicza i omawia504 takie oto cechy dystynktywne: instytucjonalna (institucional), prawowita (legítima), społeczna (social), ograniczona (limitada), reprezentacyjna i foralna (foral). Dla Rafaela Gambry cechami wyakcentowanymi już w samym tytule jego książki o monarchii są: społeczna i reprezentacyjna, pośrednio zaś tradycyjna (Monarchia społeczna i reprezentacyjna w myśli tradycjonalistycznej), nadto zaś – dziedziczna i federalna. U Eliasa de Tejady prymarne – też w samym tytule – jest określenie monarchia tradycyjna, oprócz tego występują określenia: katolicka (católica), historyczna (histórica), społeczna, odpowiedzialna (responsable), foralna, dziedziczna, federacyjna (federativa) i misyjna (misionera). Jak widać, określenia te na ogół albo się powtarzają, albo występują pod różnymi, lecz synonimicznymi nazwami, albo łączą kilka