W wypadku karlistów nie wystarczy zatem powiedzieć, że są oni monarchistami, chociaż jest to elementarna prawda. Musimy w takim razie zapytać, jaka monarchia wyczerpuje karlistowskie ideario? Nie jest to sprawa prosta, dlatego najlepszą rzeczą, jaką można zrobić na samym początku próby tej hermeneutyki, jest zapomnienie o „podręcznikowych” klasyfikacjach form ustroju monarchicznego445, które w odniesieniu do czasów nowożytnych i współczesnych znają zasadniczo dwie jego postaci: monarchię absolutną (z absolutyzmem oświeconym, jako jego zsekularyzowaną fazą) oraz monarchię konstytucyjną, ewoluującą w parlamentarną, gdzie „król panuje, ale nie rządzi” – zgodnie z formułą wymyśloną przez francuskiego liberała Adolphe’a Thiersa (le roi règne, mais ne gouverne pas). Tymczasem karlistowskie ideario monarchii nie mieści się w którejkolwiek z tych formuł446. Karlistowska monarchia musi być monarchią realną (monarquía real447), w której król „panuje i rządzi” (reina y gobierna), ale nie despotyczną i nieograniczoną, choć typ ograniczeń jest w niej inny, aniżeli przepisy prawa pozytywnego w monarchii konstytucyjnej. Chodzi zatem o znalezienie punktu równowagi pomiędzy prowadzącym do despotyzmu woluntaryzmem panującego a skrępowaniem go ograniczeniami sztucznymi, wykoncypowanymi przez umysły doktrynerskie i uniemożliwiającymi monarsze pełnienie roli realnego przewodnika i koordynatora dążeń różnych klas społeczeństwa, skłaniającego je do realizowania dobra wspólnego. Tak właśnie oficjum królewskie prezentował Karol VII:
Jeśli Król jest pierwszym urzędnikiem Narodu (el primer magistrado de la Nación), to winien być również pierwszym strażnikiem (guardador) prawa i pierwszym żołnierzem (soldado) Ojczyzny. Król jest w swojej istocie tym, który panuje i rządzi, ale bez naginania praw do swojej woli, ponieważ despotyzm nie jest ani chrześcijański, ani hiszpański, a ludzie rodzą się, aby być wolnymi w sprawiedliwości (ser libres en la justicia), nie zaś niewolnikami jakiejkolwiek osoby448.
Prawdziwy władca nie może być jednak „królem malowanym”. Gabino Tejado y Rodríguez (1819–1891) – zwany „hiszpańskim Veuillotem”449 – oznajmiał, że karlizm broni „króla, który panuje i rządzi; który ma świadomość swojej odpowiedzialności; który nie rzuca niedołężnie (indolentemente) swojego berła (cetro) w odmęty zmąconych fali partyjnych; który nie przekazuje swojej godności kapryśnej oligarchii triumfującej frakcji”450. W słynnym artykule karlistowskiego pisarza, publicysty i wreszcie szefa–delegata Karola VII – Francisco Navarro Villoslady (1818–1895), Człowiek, którego potrzebujemy, tradycjonalistyczny król zwraca się do swoich poddanych takimi oto słowy:
Przybywajcie do mnie wszystkie klasy, z których składa się mój lud; duchowieństwo, szlachta, wojsko, handel i przemysł, oraz klasa najliczniejsza i najbardziej konieczna ze wszystkich – klasa uboga, lub, lepiej powiedziawszy, klasa ubogich; przybywajcie, aby przedstawić swoje skargi (quejas) i swoje potrzeby; ale miejcie na uwadze, że tutaj nie rozkazują ani duchowni, ani szlachcice, ani wojskowi, ani prawnicy, ani bankierzy, ani handlowcy, ani przemysłowcy, ani robotnicy: królem jestem ja (el rey soy yo)451.
Szef Wspólnoty Tradycjonalistycznej w epoce jaimismo (Jakuba III), Luis Hernando de Larramendi Ruiz (1882–1957) powiada: „Król jest kluczem jedności politycznej Ojczyzny”452. Społeczność polityczna jest bowiem jak orkiestra, która, aby grać harmonijnie, potrzebuje dyrygenta (director), którego interes osobisty jest identyczny z interesem wspólnym całej orkiestry. „Atrybut władzy królewskiej, berło, jest batutą tej orkiestry naturalnej, której długotrwała symfonia musi być cywilizacją tradycyjną, w ciągłym złączeniu i doskonaleniu”453.
Tradycyjna i tradycjonalistyczna la monarquía carlista nie jest więc ani dyskrecjonalną władzą oświeconego despoty, ani ogołoconym z substancji władzy reliktem historii w „ukoronowanych demokracjach”, lecz nieodzownym zwieńczeniem (cúpula) mistycznego ciała politycznego, bez którego organizm społeczny, pozbawiony koordynacji, musi albo zginąć, albo przeobrazić się w państwo–maszynę, co zresztą w oczach tradycjonalistów nie stanowi zasadniczej różnicy. W odniesieniu do drugiej z owych alternatyw sens tego przeciwieństwa wypunktował ściśle w Manifeście do Hiszpanów z Wiednia ostatni przedstawiciel linii karlistowskiej sensu stricte – Alfons Karol I, stawiając jako niezmienny cel karlizmu przywrócenie „Monarchii tradycjonalistycznej w jej istotnych znaczeniach: katolickiej, umiarkowanej, federacyjnej, dziedzicznej i prawowitej (católica, templada, federativa, hereditaria y legítima), i tym samym zasadniczo przeciwnej Monarchii liberalnej, demokratycznej, parlamentarnej, centralizacyjnej i konstytucyjnej (liberal, democrática, parlamentaria, centralizatora y constitucionalista)”454. Jego poprzednik – Jakub III, w Manifeście do moich wiernych poddanych, zwięźle zaznaczył oba przeciwieństwa: „Konstytucja wewnętrzna (interna) Monarchii tradycyjnej, czysta i rdzennie hiszpańska (neta i genuinamente española), z jej Kortezami i Radami (Consejos), z Królem, który panuje i rządzi, która nie jest ani despotyzmem, ani usunięciem w cień (sombra) Króla przez nieodpowiedzialną (irresponsable) oligarchię”455.
Dla karlizmu monarchia nie jest również tylko osobą króla ani nawet samą dynastią królewską, „ponieważ osoby umierają, a dynastie wygasają”456. „Królewskość” (realeza) to dla karlizmu najwyższa (suprema) instytucja las Españas, która ma trojaką funkcję (triple oficio),