Dozorca swoją zawodową rzetelność i ludzką przyzwoitość przypłacił życiem. Pianista, opuszczając z kolegami obrabowany dom, rzucił w niego granatem.
***
Kim był pianista? Kim był mężczyzna ubrany w ceratową kurtkę, z biało-czerwoną odznaką, uzbrojony w rewolwer, znajdujący perwersyjną przyjemność w znęcaniu się nad kobietami i dziećmi? Ktoś, kto zamordował dwóch mężczyzn w obecności ich żon i dzieci.
Upojony władzą, okrucieństwem i przemocą potrafił włożyć lufę rewolweru w usta Żydówce, która własnym ciałem zasłaniała ojca przed zastrzeleniem przez polskiego legionistę.
Kto mógł mieć opanowany repertuar i umiejętności wystarczające do grania na fortepianie przez półtorej godziny, na wysokim poziomie i z pamięci?
To ktoś, kto odebrał dobre, kosztowne muzyczne wykształcenie. Regularnie ćwiczył i grał. Musiał mieć w domu fortepian lub co najmniej pianino.
To był ktoś z zamożnego, mieszczańskiego lwowskiego domu kultywującego muzykę. Dobrej lwowskiej polskiej rodziny.
Jan w ceratowej kurtce.
60 TsDIAL 505.1.207., kwest. 1600 lbu. 267.
61 TsDIAL 505.1.207., kwest. 1600 lb. 395.
62 TsDIAL 505.1.207., kwest. 265.
Rozdział VII
Doktor Ozjasz Wasser, członek lwowskiej Rady Miasta, mianowany jeszcze przez władze austriackie komisarzem Żydowskiej Gminy Wyznaniowej, rano 22 listopada 1918 roku przybył do ratusza, gdzie zastał „zgromadzonych dygnitarzy miejskich i mnóstwo obywateli znanych we Lwowie”63.
Niektórzy z zebranych, jego przyjaciele, ostrzegli go, że „zachodzi obawa, że żywioły obce, które do miasta wkroczyły, nie napadły na ulicę żydowską, bo w powietrzu coś się czuje”64. Tak określili wtedy polskich żołnierzy odsieczy, która przybyła z Krakowa i Przemyśla.
Doktor Wasser już w drodze do ratusza widział grupy ludzi tłukących w drzwi żydowskich sklepów i wykrzykujących antysemickie hasła. Po tym ostrzeżeniu, nie zwlekając, udał się do drugiego z komisarzy gminy żydowskiej, dr. Emila Parnasa, który zamieszkiwał bardzo blisko Rynku przy ul. Czarnieckiego. Opowiedział mu o tym, co dzieje się w centrum Lwowa, i obydwaj udali się natychmiast do przybyłego w nocy do miasta gen. Roji, który stacjonował przy tej samej ulicy.
Dowódca odsieczy przyjął ich od razu. Po wysłuchaniu relacji podzielił ich obawy i podyktował rozkaz polecający wprowadzenie stanu wyjątkowego w mieście i sądów doraźnych. Wręczył im ten rozkaz i polecił, aby przekazali go w jego imieniu komendantowi Lwowa ppłk. Czesławowi Mączyńskiemu z poleceniem natychmiastowego wydrukowania i rozplakatowania w mieście.
Dołączył do niego również list do Mączyńskiego65.
***
Czesław Mączyński urzędował w imponującym budynku byłego dowództwa armii austriackiej na pl. Smolki 3, w najściślejszym centrum Lwowa.
Generał Roja bezpośrednio po przybyciu do Lwowa nocą 21 listopada 1918 roku rozkazem nr 1 datowanym na dzień 22 listopada powierzył awansowanemu błyskawicznie na podpułkownika Mączyńskiemu wojskową władzę w mieście i okolicy:
c) Komendę miasta we Lwowie i komendę nad powiatem lwowskim obejmuje podpułkownik Mączyński Czesław (…)
g) Wobec osobników i band tak cywilnych jak i w mundurach pochwyconych na rabunku, nakazuje się patrolom, prowadzonym przez oficerów, użyć z całą bezwzględnością broni palnej, a to aż do odwołania niniejszego zarządzenia ze strony podpisanej Komendy (..)66.
To był jednoznaczny nakaz dla powołanego komendanta zdecydowanego i bezwzględnego reagowania na przypadki bandytyzmu we Lwowie.
***
Wasser i Parnas bezzwłocznie udali się dorożką do siedziby ppłk. Mączyńskiego. Na przyjęcie musieli jednak czekać kilka godzin. Tego listopadowego dnia wyczekiwali audiencji u komendanta Lwowa najwybitniejsi obywatele miasta.
Po latach Mączyński z dumą wyliczył, kto antyszambrował w kolejce: marszałek krajowy, prezydium miasta, rektorzy wyższych uczelni lwowskich, kierownicy wszystkich lwowskich urzędów67.
Z satysfakcją podkreślił, że kolejność audiencji ustalał były urzędnik namiestnictwa austriackiego, jego oficer ordynansowy rtm. dr Koncewski, doskonale zapewne wyćwiczony w galicyjskich niuansach rangi i ważności osób.
***
Plac Smolki mieści się w odległości najwyżej 5 minut spaceru do ul. Kazimierzowskiej, 10 minut do pl. Gołuchowskich i pl. Krakowskiego. Tam trwał od rana pogrom i stamtąd dochodziły strzały. Nie zakłóciło to ceremoniału audiencyjnego.
W pierwszym dniu polskich rządów we Lwowie Wasser i Parnas poznali swoje miejsce w hierarchii. Dwóch Żydów, wybitnych obywateli Lwowa, nie miało najmniejszej szansy, by przed takim kwiatem polskiego Lwowa dostać się przed oblicze pławiącego się w tryumfie komendanta, mimo tego, że przyszli z polecenia polskiego generała i z jego rozkazami, by powstrzymać falę gwałtów.
Mączyński przyjął ich dopiero ok. godz. 15. Być może zachował się tak także dlatego, że przynosili listy od gen. Roji, którego Mączyński znienawidził za pominięcie jego osoby i mianowanie ppłk. Tokarzewskiego dowódcą operacji odbicia Lwowa.
Wręczyli mu pisma od generała. Mączyński zachował się „bardzo zimno i obojętnie, a po przeczytaniu był bardzo wzburzony”68.
Po latach potwierdził to spotkanie i usprawiedliwił zwłokę w przyjęciu żydowskich przywódców, zrzucając winę, jak to było u niego w zwyczaju, na podkomendnego. W tym przypadku rtm. Koncewskiego69.
***
Mączyński dobrze zapamiętał, że Wasser i Parnas nie wpisali się w orszak hołdowniczy.
Oskarżycielskim tonem napisał, że wszyscy w tym dniu audiencję zaczynali „od wyrażenia radości ze zwycięstwa polskiego i z powrotu Lwowa do niepodległej Macierzy, jedynie ta delegacja nie uważała za stosowne ani wskazane poświęcić temu radosnemu wydarzeniu jednego słowa rzeczywistej czy udanej radości”70.
Jakie umiejętności aktorskie musieliby posiadać Wasser i Parnas, aby odegrać udaną radość z rezultatów pierwszych godzin polskich rządów we Lwowie? Do nieudawanej radości nie mieli powodów. Na ulicach Lwowa leżały trupy pomordowanych przez polskich żołnierzy Żydów, a w dzielnicy żydowskiej trwał pogrom, w którym prym wiedli polscy wojskowi.
Mączyński powiedział im: „dobrze, zarządzę, co należy”71 i oświadczył, że wyda zarządzenia.
Kilkanaście