Chociaż Dolours i Marian zostały ochotniczkami, nie przerwały nauki w kolegium. Przeciwnie, stanowiła ona znakomitą przykrywkę. Po zajęciach wracały do domu, zostawiały książki i szły na akcję278. Ponieważ były dziewczynami, wojskowi i policjanci zwracali na nie mniejszą uwagę. Zdarzało się, że Dolours kilka razy dziennie przekraczała granicę, machając strażnikom prawem jazdy z fałszywym imieniem „Rosie”279. Z czasem strażnicy zaczęli ją rozpoznawać, ale nigdy nie nabrali podejrzeń. Sądzili po prostu, że ma jakąś zwyczajną pracę w okolicy i często musi jeździć z jednej strony granicy na drugą. Poza tym Dolours była rozmowna, sprawiała, że ludzie dobrze się czuli w jej towarzystwie, czasem niemal flirtowała. Wszyscy ją lubili. „Rosie! – wołali wesoło żołnierze na jej widok. – Jak tam się dziś miewasz?!”280
Siostry Price często woziły materiały palne. Oswoiły się z lekko marcepanowym zapachem nitrobenzenu, wchodzącego w skład improwizowanych bomb281. Składniki do produkcji bomb przygotowywano w Republice Irlandii, następnie zaś szmuglowano przez granicę na północ. Któregoś razu Marian prowadziła samochód z ukrytymi materiałami wybuchowymi, kiedy zobaczyła przed sobą wojskowy punkt kontrolny282. Była nastolatką i nie miała prawa jazdy. Kontrabandę umieszczono za tapicerką drzwi po stronie kierowcy. Żołnierz podszedł i sięgnął do klamki. Gdyby otworzył drzwiczki, natychmiast poczułby, że są podejrzanie ciężkie. Marian uświadomiła to sobie w ostatniej chwili.
„Sama dam radę” – powiedziała i pchnęła drzwi, po czym wysiadła i rozprostowała nogi. W Belfaście ostatnim krzykiem mody były wówczas krótkie spódniczki; Marian akurat miała na sobie mini i żołnierz oczywiście to zauważył. „Bardziej interesowały go chyba moje nogi niż samochód” – opowiadała później. Żołnierz przepuścił ją bez kontroli.
W Cumann na mBan, która miała nieco bardziej sztywny i tradycyjny charakter, krzywiono się niekiedy na to, że kobiety uczestniczą w akcjach. Fakt, że mogły wykorzystywać swój seksapil jako broń, uważano za rzecz groźną, wręcz oburzającą. Niektóre weteranki Cumann nazywały bojowniczki IRA z pierwszej linii frontu dziewczynami bawiącymi się w armię i zarzucały im rozwiązłość283. W miarę trwania konfliktu sięgano po nowe taktyki i zdarzało się, że członkinie IRA podrywały brytyjskich wojskowych w pubach, by wciągnąć ich w pułapkę. Pewnego popołudnia w 1971 roku trzej żołnierze ze Szkocji poszli się napić po służbie284. W centrum Belfastu zostali zagadnięci przez dwie dziewczyny, które zaprosiły ich na imprezę. Zwłoki Szkotów znaleziono później przy pustej szosie pod miastem285. Najprawdopodobniej po drodze zatrzymali się, by się wysikać, i wtedy właśnie zostali zabici strzałem w tył głowy. Siostry Price z pogardą odnosiły się do takich metod286. Dolours wprost oznajmiła, że nie chce być wystawiana na przynętę. Wojna ma swoje prawa, mówiła: „Żołnierza można zabić, tylko jeżeli ma na sobie mundur”.
Zjawisko kobiet w służbie radykalnej przemocy zdawało się nowe, ale w innych częściach świata zdążyło już stać się częścią ikonografii rewolucji287. Latem 1969 roku, kiedy Belfast stał w ogniu, dwudziestopięcioletnia palestyńska terrorystka Leila Khaled jako pierwsza kobieta w historii uprowadziła samolot: wsiadła na pokład boeinga TWA lecącego z Rzymu do Tel Awiwu, kazała pilotowi lądować w Damaszku i zyskała międzynarodową sławę. Wkrótce zrobiono z niej symbol nowych bojowniczek. Zdjęcia ciemnookiej Khaled z wydatnymi kośćmi policzkowymi, w kefiji na głowie i z karabinem, trafiły na łamy ilustrowanych czasopism288. Parę lat później świat obiegła fotografia Patty Hearst, dziedziczki amerykańskiego magnata prasowego, która została uprowadzona przez lewicową bojówkę i przeszła na stronę porywaczy. Hearst trzymała karabin z odpiłowaną lufą, na głowie miała beret289. Jedna z bliskich przyjaciółek Dolours Price twierdziła, że tym, co skusiło ją do działalności w IRA, był po części „styl rebeliantki”290.
Wśród brytyjskich żołnierzy stacjonujących w Belfaście zaczęły krążyć opowieści o siostrach Price291. Wkrótce pisali o nich nawet korespondenci wojenni odwiedzający miasto. Dolours i Marian zyskały reputację morderczych femmes fatales, które zapuszczały się w nędzne ulice Belfastu, ukrywając karabiny „w nogawkach spodni dzwonów”292. Marian miała być wytrawną snajperką; brytyjscy rekruci mówili na nią Owdowiaczka293. Z kolei Dolours była nazywana przez prasę „jedną z najgroźniejszych dziewczyn w Ulsterze”294.
Trudno orzec, na ile poważnie należy traktować podobne opowieści. Po części były to typowe przesadzone, zabarwione seksem plotki, jakie często krążą w okresach przemocy i niepokoju295. W surowym, cokolwiek zatęchłym i pruderyjnym społeczeństwie nagle rozpętał się katastrofalny konflikt, nic więc dziwnego, że lęki przed wyzwoleniem seksualnym i bojówkarskim chaosem zbiegły się ze sobą w wyobrażonej postaci rozwiązłej długonogiej dziewczyny uzbrojonej w potężny karabin.
O ile jednak była to do pewnego stopnia tylko fantazja, o tyle Dolours Price chętnie ją podsycała. W 1972 roku swobodnie zapytała reportera, który dostał pozwolenie na zrobienie materiału o IRA, czy chce zostać oprowadzony po fabryce bomb, po czym dodała: „Ci z »Paris Match« napstrykali tam w zeszłym tygodniu sporo zdjęć”296. Eamonn McCann, aktywista z Derry, który zaprzyjaźnił się z Price podczas pamiętnego marszu, widywał ją od czasu do czasu297. Nigdy nie zdradziła mu, że przystąpiła do Provos, ale oczywiście sam się domyślił i ogromnie ubolewał z tego powodu. Marzył o rewolucyjnych przemianach w Irlandii, był jednak przekonany, że przemoc nie jest rozwiązaniem. Przyjaciołom, którzy sięgali po broń, powtarzał: „Żaden skutek waszej działalności nie będzie współmierny do cierpień, jakich wam ona przysporzy”.
Przy każdym spotkaniu widok Price robił na McCannie ogromne wrażenie. Typowe republikanki, które pamiętał z dzieciństwa i młodości, były surowe i skromne, każda przywodziła na myśl Dziewicę Maryję z rewolwerem. Siostry Price zupełnie nie pasowały do tego wizerunku. Dolours zawsze ubierała się elegancko, miała nienaganny makijaż i starannie ułożone włosy. „Obie z Marian były harde i zawadiackie – wspominał McCann. – Na pierwszy rzut oka nie sprawiały wrażenia chłodnych fanatyczek. Pamiętam je wiecznie roześmiane”. W tamtych czasach w Belfaście działał sklep o nazwie Crazy Prices, było więc nieuchronne, że taką właśnie ksywką przyjaciele ochrzcili Dolours i Marian298.