O wiele bardziej złożona była ta kwestia w rzeczywistości. Uwagę kół rządzących Rzeszy przyciągały dwa zasadnicze kierunki ekspansji: kontynentalny i zamorski. Na kontynencie zdecydowanie przeważał kierunek południowo-wschodni. Niemcy, wykorzystując niedostatki kapitałowe swojego głównego sojusznika – Austro-Węgier, parli przez ziemie habsburskie i kraje bałkańskie ku Turcji. W samym Imperium Osmańskim skupiali wysiłki na linii kolejowej wiodącej ku Bagdadowi. Ekspansja w kierunku Francji i Rosji miała bardziej zawoalowany charakter. Nie było w tym wypadku w zasadzie mowy o dążeniu do osiągnięcia korzyści terytorialnych.
W odniesieniu do pierwszego z tych państw Niemcy zabiegali przede wszystkim o zapewnienie sobie mocnych pozycji kapitałowych w jego bogatych w rudę żelaza i znakomicie uprzemysłowionych wschodnich departamentach. Było to tym bardziej widoczne, że pojawiały się istotne trudności na innych tradycyjnych rynkach. Szwedzi zaczęli wprowadzać ograniczenia eksportowe tego surowca, a jednocześnie jego wydobycie w Hiszpanii wyraźnie spadało. Obecność kapitału niemieckiego w przemyśle rud żelaza budziła we Francji poważne zaniepokojenie. Jednocześnie niemieccy właściciele przemysłu ciężkiego postrzegali podział na francuskie żelazo i niemiecki węgiel jako nieznośny. Na ów trudny klimat stosunków dwustronnych nałożył się drugi kryzys marokański. Stopniowo kształtowało się w społeczeństwie niemieckim przekonanie, że Francuz jest odwiecznym wrogiem. Należało więc powalić go na kolana tak skutecznie, aby nie był w stanie podnieść się w dającej się przewidzieć przyszłości.
Jednocześnie Rosja stawała się na przełomie XIX i XX w. polem ścierania się kapitału francuskiego z niemieckim. W tym starciu kapitał francuski zaczął przeważać, jedynie w Królestwie Polskim Niemcy mieli mocniejszą pozycję. Tymczasem oprócz przemysłu ciężkiego także w kolejnictwie rosyjskim Francuzi zyskiwali zdecydowaną przewagę. W dniu 30 grudnia 1913 r. podpisano wielką umowę o pożyczce 2,5 mld franków na budowę 5 tys. km linii kolejowych. Większość z nich miano lokalizować w zachodnich prowincjach cesarstwa, gdzie ich znaczenie strategiczne wyraźnie wzrastało. Kapitałowi niemieckiemu nie sprzyjała też konstelacja polityczna. Przymierze niemiecko-austriackie wzmogło niesnaski austriacko-rosyjskie, a to z kolei powodowało narastanie sprzeczności niemiecko-rosyjskich. Oprócz samej Rosji było to widoczne przede wszystkim na Bliskim Wschodzie. Na to wszystko nakładała się ambiwalentna wobec Petersburga postawa junkrów pruskich. Względy polityczne stanowiły dobre podłoże dla wzajemnego zbliżenia. Kwestie gospodarcze sprawiały, że Berlin raz po raz blokował na pewien okres rosyjski eksport płodów rolnych, co z kolei powodowało narastanie wzajemnej niechęci. Nie prowadziło to jednak do ukształtowania się stanu nieprzezwyciężalnej wrogości.
Najbardziej spektakularny charakter miał stosunek do Wielkiej Brytanii. Tu punktami spornymi były ekspansja kolonialna i sugestie odnoszące się do nowego podziału już opanowanych terytoriów oraz udział w handlu światowym. Niemcy łakomym okiem patrzyli na belgijskie Kongo i portugalską Angolę. Myślano o stworzeniu w tym rejonie wielkiego obszaru posiadłości – niemieckiej Afryki Środkowej (Mittelafrika). W znacznie mniejszym stopniu zabiegano o Azję Wschodnią i Oceanię. Na jej terenie zasadniczy punkt oparcia – w Chinach – stanowiło Jiaozhou (Kiao-czou). Najpełniejszym odzwierciedleniem tych tendencji były w Rzeszy intensywne zbrojenia flotowe. Zasadniczym celem Berlina było wymuszenie na Londynie pełnego uznania niemieckich aspiracji pozaeuropejskich we wszystkich dziedzinach aktywności na arenie międzynarodowej.
Monarchia Austro-Węgierska stawiała przed sobą znacznie bardziej ograniczone cele. Jej największym wrogiem była Rosja stanowiąca główną zaporę w ekspansji na Półwysep Bałkański. Włochy jawiły się raczej jako przeciwnik potencjalny, sytuując się w związku z tym na dalszym planie. Ostatnie dziesiątki lat istnienia monarchii wiązały się z ciągłą, narastającą groźbą rozsadzenia jej od wewnątrz. Należało wobec tego uzyskać mocne oparcie na Bałkanach, a zwłaszcza zgnieść Serbię, odsuwając tym samym w niebyt niebezpieczeństwo południowosłowiańskiej irredenty. Na drodze ku Bałkanom stała jednak Rosja. Na Ballhausplatz doskonale jednak zdawano sobie sprawę z tego, że wojna z Petersburgiem oznacza zarazem postawienie na porządku dziennym kwestii polskiej. W tej materii rysowały się zdaniem Wiednia trzy rozwiązania: przyłączenie całości Królestwa Polskiego (Kongresowego), podział jego terytorium między Austrię i Prusy, wreszcie także podział, tyle że między Austrię i nowo powołanie do życia buforowe państwo polsko-litewsko-białorusko-kurlandzkie. Tak więc cele obronne (integralność Austro-Węgier) łączyły się w wypadku Wiednia i Budapesztu z dążeniami zaborczymi, to jest ekspansją ku Bałkanom i ziemiom polskim.
Po stronie mocarstw ententy na plan pierwszy wysuwała się Francja. Po wojnie z Prusami zasadniczym celem było odsunięcie niebezpieczeństwa niemieckiego. Temu założeniu podporządkowano przymierze z Rosją, porozumienie z Wielką Brytanią i zbliżenie z Włochami. Wciąż jednak żywa była maksyma Léona Gambetty, że o utraconych prowincjach należy bez ustanku myśleć, choć nie powinno się o tym głośno mówić. Nie wydaje się, aby Francja dążyła do wojny zmierzającej do odzyskania tych ziem. Także w pierwszym okresie wojny koncentrowano się na obronie przed najazdem i osiągnięciu zwycięstwa bez formułowania konkretnych zamierzeń. Zadowalano się opinią cenionego dyplomaty Paula Cambona: „Jeśli odniesiemy zwycięstwo, a o tym jestem przekonany, trzeba będzie na sto lat pozbawić Niemcy możności szkodzenia i postąpić z nim tak bezlitośnie, jak oni postąpiliby z nami”.
Sytuacja Wielkiej Brytanii była zupełnie inna, co wynikało z jej położenia międzynarodowego. Brytyjczycy, odmiennie niż Francuzi i kręgi rządzące Austro-Węgier, nie czuli się zagrożeni, nie dążyli do tak znaczących podbojów jak Niemcy czy też aneksji jak Rosjanie. Zarazem jednak wzorem pozostałych mocarstw unikano nad Tamizą precyzowania celów, a w konsekwencji dyskusji nad nimi. Pierwsze konkretne sformułowania pojawiły się jednak już w listopadzie 1914 r., kiedy to na dorocznym bankiecie w Guildhall premier Herbert Asquith domagał się odbudowania niepodległej Belgii, zapewnienia Francji możliwości bezpiecznego rozwoju, a zwłaszcza usunięcia groźby kolejnej agresji, zapewnienia poczucia bezpieczeństwa krajom mniejszym, a także unicestwienia pruskiego militaryzmu.
W odniesieniu do obszarów pozaeuropejskich głoszono konieczność odsunięcia rosyjskiego zagrożenia od Persji przy jednoczesnym skierowaniu ekspansji rosyjskiej ku Konstantynopolowi i Cieśninom. Warto podkreślić, że – odmiennie niż w XIX w. – uznano, iż nie stanowiłoby to zagrożenia dla Wielkiej Brytanii. Komitet Obrony Imperium odstąpił też od zasady obrony integralności terytorialnej Imperium Osmańskiego, winą za ten stan rzeczy obarczając zresztą samą Turcję i jej agresywną politykę. Oczekiwano, że Petersburg – w zamian za wspomniane ustępstwa – da Londynowi wolną rękę w Persji oraz na Półwyspie Arabskim, a zwłaszcza w rejonie Bagdadu i Basry. Niemałą rolę w przychylnym potraktowaniu przez Brytyjczyków aspiracji Rosjan w Cieśninach odegrała wciąż żywa nad Tamizą obawa o zawarcie separatystycznego pokoju rosyjsko-niemieckiego.
Mówiąc