Byłam dziewczyną mafii. Janusz Szostak. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Janusz Szostak
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788366012417
Скачать книгу
stałyśmy z kieliszkami w dłoniach, a ci faceci taksowali nas obleśnymi spojrzeniami. Jak to się mówi: rozbierali nas wzrokiem. Jedyne, co miałam ochotę zrobić, to urwać im łby i nasrać w szyje.

      Alicja była jednak w siódmym niebie, wodziła cielęcym wzrokiem po facetach, dając im do zrozumienia: weź mnie, zrobię ci, co zechcesz. Starała się także przekonać Annę, że trafiła się im życiowa szansa.

      – Masz okazję za chwilę zdobyć wszystko: pracę, dużo kasy, no wszystko – tłumaczyła wicemiss koleżance. – A ty stoisz jak beton i nawet nie zagadasz do osoby, która to wszystko może ci dać.

      – Jeśli chcesz, to płaszcz się przed tym dziadkiem – odcięła Anna. – Sądząc po wyglądzie, on ma ze 40 lat i bogiem seksu raczej nie jest. Więc kup trochę viagry, chyba że to będzie relacja platoniczna.

      – Ty w ogóle wiesz, kim jest ten facet? – zapytała Alicja.

      – Jakimś obleśnym erotomanem – wypaliła Anna.

      – To też – przyznała wicemiss i dalej uświadamiała swoją koleżankę: – Ale przede wszystkim to marszałek województwa, szycha z układami. Muszę go urobić, by się zemścić na Rafale za to, co mi zrobił.

      – Weź, puknij się w czoło. Takie jak my są bez szans. Nie widzisz, że oni traktują nas jak tanie dziwki, podkładki pod piwo. Miss każdemu kojarzy się tylko z jednym – Anna była bezlitosna w ocenie pozycji swojej oraz koleżanki. Ta jednak nie ustępowała:

      – Sławek jest marszałkiem, a ten pacan Rafał zerem. Dzięki Sławkowi załatwię go po swojemu. Nie będę drugą Malwiną. Nie wywiozą mnie do Warszawy, a potem będą oglądać moje zdjęcia w Ktokolwiek Widział. A ty, Anka, też uważaj. Niedługo jedziesz na zdjęcia do stolicy. Nie wiadomo, co tam na ciebie czeka – uśmiechnęła się nieszczerze.

      – Zdjęłam szarfę i poszłam do szatni. Alicja z tym swoim fałszywym uśmiechem czekała na moją reakcję. Nie wiem, co sobie myślała. Nie lubiła mnie, bo byłam od niej twardsza i dziewczyny podczas wyborów okazywały mi szacunek. Ostrzegała mnie przed jakimś typem, którego nie znałam. Dlaczego to zrobiła, tego nie wiem. Nie wiedziałam też, czy opowieść o Rafale nie była przez nią wymyślona. Jednak to fakt: Malwina zniknęła, a wiadomo, że za jej warszawską karierę odpowiedzialny był Rafał. O Malwinie opowiem wkrótce. Tymczasem poznałam wicemarszałka województwa, ważną figurę w regionie. Nie zrobiło to jednak na mnie żadnego wrażenia, a on sam wypadł w moich oczach niczym pospolity podrywacz – ocenia modelka.

      Anna miała wtedy niespełna 18 lat, a Sławomir R. dobiegał 50. Był nie tylko politykiem i samorządowcem, lecz także wykładowcą na miejscowych uczelniach, z pewnym dorobkiem naukowym. W przeszłości uprawiał sport i nawet trafił do kadry Polski. Po skończeniu kariery został działaczem sportowym. Przy tym wszystkim zawsze publicznie podkreślał, że najbardziej w życiu ceni swoją rodzinę – „cudowną żonę i trzech wspaniałych synów”. Jak zaznaczał, jego hobby to praca w ogródku, tak przynajmniej napisał na swojej stronie internetowej.

      – Tak naprawdę jego hobby to było i pewnie jest uwodzenie nastolatek i kolekcjonowanie ich bielizny, o czym niedługo sama się przekonałam – Anna uzupełnia prezentację polityka, którego wkrótce miała poznać bardzo blisko.

      – Pracowałam jako hostessa na jakiejś imprezie, gdy ponownie podszedł do mnie i zagadał. Pamiętał mnie i tym razem był bardziej błyskotliwy. Ogromnie mnie zaskoczył, bo nie gadał o dupie Maryny, tylko o sztuce. To w sumie inteligentny facet, taki typ czarusia, co to potrafi bez problemu omotać dziewczynę. Trudno było mu nie ulec – Anna wydaje się pozostawać pod jego urokiem do dziś. – On potrafił upatrzyć sobie dziewczynę i polował na nią, aż ją zdobył. Tak samo było ze mną, wtedy jednak nie wiedziałam, że mam zostać jego trofeum.

      – Po kilkunastu minutach rozmowy na tematy niezobowiązujące zaproponował mi spotkanie w jego gabinecie w ciągu dnia. Odmówiłam. Znałam ludzi z urzędu. Nie chciałam, by zaczęli gadać. Zaprosił mnie zatem na kawę. Ale nie do knajpy, tylko do apartamentu swojego kolegi, znanego sportowca.

      – Idąc tam, pewnie wiedziałaś, na co się decydujesz? Czy może jednak liczyłaś na to, że ten stary dziad, jak go wcześniej nazwałaś, bez viagry nic nie zrobi? – pytam obcesowo Annę.

      – Nie wiem, co wówczas myślałam. Nastolatki bywają naiwne i wiele sobie obiecują po różnych, niekiedy dziwnych relacjach – Anna unika odpowiedzi wprost na moje pytanie. – W każdym razie w domu skłamałam, że idę pracować jako hostessa na jakąś imprezę firmową i wrócę późno.

      Tymczasem polityk w apartamencie kolegi przygotował romantyczną kolację przy świecach.

      – Był najlepszy catering, muzyczka i te sprawy – Anna nieco wyprzedza wydarzenia.

      Sławomir R. był szarmancki i starał się na wszelkie sposoby przekonać Annę, że jest dla niego wyjątkowo ważna i cenna.

      W pewnym momencie wypalił z nieukrywaną dumą w głosie:

      – To wino kupiłem specjalnie dla ciebie za osiem tysięcy złotych. Bo ty zasługujesz na najlepsze i najdroższe rzeczy. Otoczę cię miłością i dobrobytem – snuł cokolwiek pożałowania godną kwestię niczym z poradnika prowincjonalnego podrywacza. Annę jednak tym ujął. Poczuła się ważna, a może nawet kochana.

      – Wiedziałaś wtedy, jak wygląda wino za osiem tysięcy, pijałaś takie wcześniej? – pytam nieco złośliwie.

      – A skąd! On tak powiedział, a ja mu uwierzyłam.

      Jednak to nie wino miało być gwoździem programu tego wieczoru. Na nastolatkę czekały kolejne niespodzianki.

      – Po kolacji zaproponował, że zrobi mi masaż pleców, bo jest w tym bardzo dobry – kontynuuje Anna. – Odmówiłam, ale zgodziłam się, by pomasował mi stopy. Wówczas zaczął opowiadać o swojej żonie. Jakby go sumienie ruszyło. Ale natychmiast się ogarnął. Po chwili miał już inny pomysł. Szybko rozebrał się do majtek, a ja prawie chciałam wyjść. Tymczasem on zaczął robić pompki, żeby pokazać, jaki jest wysportowany i że niby nie chodzi mu o nic więcej.

      – Może teraz ty spróbujesz? Zobaczymy, kto będzie lepszy – zwrócił się do Anny, gdy skończył swoją serię.

      – Nawet zrobiłam te pompki, ale się zmęczyłam i wtedy on zaproponował, żeby odpocząć. Usiedliśmy na kanapie i paliliśmy jakieś zielsko. Po tym odpłynęłam. Pamiętam tylko, że byliśmy razem pod prysznicem, a potem on mnie masował i leżeliśmy w wielkim łóżku do białego rana.

      – Tylko tak sobie leżeliście? – dopytuję, nie wiem po co.

      – No nie tylko. Resztę sobie dośpiewaj sam. To był mój pierwszy facet – dodaje była Miss Nastolatek.

      – Musiałaś podawać mu viagrę?

      – No co ty! Miał megakondycję i nieograniczone potrzeby. Dla mnie to był szok, ale poczułam się wtedy jak prawdziwa kobieta. Miałam za sobą swój pierwszy raz, i to nie w jakiejś obskurnej kanciapie, lecz w eleganckim apartamencie i do tego z facetem na poziomie, a nie – jak wiele moich koleżanek – z jakimś pijanym, śmierdzącym typem.

      – Pewnie następnego dnia zaproponował ci małżeństwo? – nie kryłem drwiny w głosie.

      – Nie, nic takiego się nie zdarzyło. Nad ranem on zasnął, a ja otrzeźwiałam. Dotarło do mnie, co się stało, i było mi wstyd. Postanowiłam nie budzić go i jak najszybciej ulotnić się z tego mieszkania. Nie mogłam jednak nigdzie znaleźć swojej sukienki i majtek. Przeszukałam cały dom, i nic. Prawdopodobnie gdzieś to schował. Dopiero później dowiedziałam się, że jest fetyszystą. Nie miałam wyjścia: nałożyłam jego gacie i koszulę, którą przewiązałam paskiem, że wyglądała jak tunika. Dobrze, że