– Mamy problem, bo nie ma dziewczyny, która mogłaby wygrać wybory. Pomyśleliśmy zatem o tobie. Bądź na to przygotowana – uprzedziła.
– Byłam wówczas wniebowzięta. W tym wieku miałam inne wyobrażenie o konkursie piękności. Byłam przekonana, że wybierają najładniejszą dziewczynę, która każdemu się podoba, że punktują wszystko. A tu słyszę: „Musisz wygrać, bo najładniejsza z pewnych przyczyn nie może”. Tam, oprócz Alicji i mnie, zostały same brzydule. Naprawdę nie miał kto wygrać tego konkursu.
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień wyborów. Klub zapełnił się publicznością, wśród której nie brakowało, rzecz jasna, znajomych i członków rodzin kandydatek.
– Wybory wyglądały tak, że wybierano Miss Regionu i Miss Nastolatek. Miss Regionu została dziewczyna, której nie zaakceptowała publiczność. Zaczęły się gwizdy, rzucanie jakichś przedmiotów na scenę – Anna niechętnie wspomina ten wieczór. – Jedyna ładna dziewczyna wśród tych starszych nie dostała nawet żadnego wyróżnienia. Wydaje mi się, że ona nie spała z żadnym z organizatorów czy sponsorów, więc w ten sposób postanowili ją ukarać. Popłakała się wtedy i zeszła ze sceny. Wówczas dostała ogromne brawa. Tymczasem na scenę wszedł Paweł Konnak „Końjo”, który w tym dniu robił za konferansjera, i zaczął uspokajać publikę:
– Proszę państwa, to jest tylko zabawa, decydują różne względy oraz jury. Dajmy jeszcze szansę drugiemu konkursowi. Będziemy teraz wybierać Miss Nastolatek.
Anna niechętnie chce mówić o tym, co wydarzyło się później:
– Była to dla mnie niezbyt przyjemna sytuacja, nie wspominam jej miło.
Gdy ogłoszono werdykt, że Miss Nastolatek została Anna P., zaś Alicja jest zaledwie drugą wicemiss, rozległy się gwizdy i krzyki. Ludzie zaczęli wskakiwać na scenę, a jurorzy musieli uciekać na zaplecze. Doszło do bójek, ktoś coś podpalił. Wybuchła totalna awantura. Publiczność nie pozwoliła dokończyć wyborów. Natomiast organizatorzy wezwali policję i straż pożarną.
– Nas zamknięto w pomieszczeniu, do którego chciał się wedrzeć tłum. Nie dlatego, że mieli coś przeciwko mnie. Oni widzieli, że wybory zostały ustawione – zauważa była Miss Nastolatek.
– Myślę, że ci ludzie też nie uwierzyli, iż twoja korona jest tylko za urodę.
– To prawda, wszyscy myśleli, że załatwiłam ją sobie przez łóżko, że sypiałam z Rafałem. Co gorsza, po tej imprezie spotkałam się z nim w kawiarni. Chciał wszystko omówić i przeprosić za zaistniałą sytuację. Wtedy widziało nas wiele osób, po mieście poszła fama, że coś mnie z nim łączy, i to nie było fajne. Jeszcze jakiś czas po wyborach grożono organizatorom i jurorom. Chłopaki tych dziewczyn zbierali się, by wlać Rafałowi. Było grubo.
Rozdział 4. Ucieczka z burdelu
ROZDZIAŁ 4
Ucieczka z burdelu
– W końcu zrezygnowałam z tego tytułu – wyznaje Anna. – Pewnego razu zaproszono mnie jako miss na bankiet znanej firmy energetycznej, były tam również władze miasta i województwa. Na tym bankiecie podjęłam decyzję, że nie chcę korony, że rezygnuję z tytułu. Przebrałam się i wyszłam z bankietu, zadzwoniłam do Rafała i powiedziałam mu, że nie chcę dalej w tym uczestniczyć. Poprosił, żebym jeszcze jako hostessa pojechała do Warszawy na imprezę. Zgodziłam się na to.
– I co z tą imprezą?
– To historia, o której nie lubię mówić. Pojechałam do Warszawy specjalnie podstawionym samochodem z kierowcą i Joanną R., która też była uczestniczką wyborów miss. Jednak nie zawieziono nas do siedziby Orlenu, tylko do domu na Jelonkach w Warszawie. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale gdy tam weszłyśmy i zobaczyłam dookoła zdjęcia nagich dziewczyn, zrozumiałam, że jest z nami kiepsko. Widziałam, że Aśka, która była słaba psychicznie, zaraz się rozsypie. Przyszła do nas jakaś kobieta i zapytała – nie wiem czemu – czy jesteśmy Ukrainkami. Zabrała nam też dokumenty. Po czym oznajmiła, że klient zapłacił za weekend i będziemy tu usługiwać jemu i jego kolegom. Zapytałam wtedy, czy możemy się odświeżyć po podróży. Z łazienki zadzwoniłam do ojca, powiedziałam mu, w jakiej jestem sytuacji, i prosiłam o pomoc. Do tej pory to przeżywam. Bałam się, że przyjdą jacyś obleśni faceci i każą mi się z nimi bzykać. Potem zeszłam na dół i ta kobieta pokazała nam nasze pokoje: czerwona pościel, poduszki serduszka, zdjęcia nagich dziewczyn, wśród nich znana tancerka oraz pewna mniej znana aktoreczka. Zatrzymałam na nich wzrok, burdelmama to dostrzegła:
– One też dla mnie pracowały i jak daleko zaszły! Was również czeka kariera. A teraz zróbcie się na bóstwa, bo wieczorem przyjdą klienci.
Minęło może 25 minut i na dole zrobił się jakiś niespodziewany ruch. Wystraszone dziewczyny nasłuchiwały, co się dzieje.
– Ta kobieta kazała nam się zabierać, bo rzekomo coś z naszymi dokumentami jest nie tak – Anna relacjonuje swoją pierwszą wizytę w burdelu. – Potem weszli jacyś faceci i wyprowadzili nas na zewnątrz. Myślałam, że to kolejni alfonsi, i mało się ze strachu nie posikałam. Ale oni już w samochodzie powiedzieli, że są z policji, na polecenie mojego ojca. Wróciłam do domu i nie wiedziałam, jak mam się wytłumaczyć ojcu. O niczym nie powiedział mamie. A ja byłam cały czas przerażona. Nie lubię o tym mówić, bo to wspomnienie mocno mnie stresuje – Anna ociera łzy. – Po kilku dniach, gdy nieco się pozbierałam, zadzwoniłam do Rafała i wygarnęłam, co o nim myślę. On z obawy dał mi dwa tysiące złotych. Tak w zasadzie zakończyła się moja przygoda z konkursem miss. Potem jeszcze dostałam propozycję rozkładówki w „CKM”, ale odmówiłam. Teraz tego żałuję.
Rozdział 5. Byłam trofeum marszałka
ROZDZIAŁ 5
Byłam trofeum marszałka
Zanim Anna zrzekła się korony Miss Nastolatek, musiała pełnić obowiązki, jakie standardowo wiążą się z tym tytułem. Nie były one szczególnie skomplikowane i wyszukane. Dziewczyny co pewien czas były zapraszane na bankiety i inne imprezy jako hostessy. Tam – obleczone w szarfy z wyborów miss – paradowały między gośćmi i uśmiechały się głupawo do wszystkich.
– Jako miss musiałam świecić swoją gębą na różnych uroczystościach – Anna wspomina ten okres swojego życia bez sentymentu. – Wcale mnie to nie uszczęśliwiało. Na dodatek do towarzystwa wyznaczano mi zwykle dziewczynę, z którą startowałam w wyborach i która według mnie powinna wygrać. Alicja była bowiem najładniejsza, choć niekoniecznie mądra. Taki pustak w ciele aniołka.
Tak było i tym razem. Anna z Alicją trafiły na bankiet, na którym roiło się od polityków i biznesmenów. Wydawało im się, że są playboyami, na których poleci każda dziewczyna. Jeden z nich właśnie przypuszczał atak na misski:
– Dzień dobry paniom! Oj, chyba stopy już trochę bolą od tego stania. Jakiś masaż pewnie by się przydał. Może u mnie w apartamencie? – zagadał facet po czterdziestce.
Anna na tego typu prostackie zaloty miała ochotę odpowiedzieć równie subtelnie: „Wal się pan na ryj”.
– Ale przecież byłam miss, więc ugryzłam się w język i odpowiedziałam, siląc się na uśmiech: „Dziękujemy za zainteresowanie naszym zdrowiem. Ale jest tylu chętnych na masowanie nas, że musiałby pan wpisać się na listę kolejkową”.
Tymczasem Alicja szczebiotała:
– Ja to bym pana przepuściła w kolejce. Taki miły i kulturalny mężczyzna.
– Gadała jakieś