– Ona przed nim klęczała, widać było, co robi. A on na krześle był wypięty. Koszula rozchechłana, cały dyszący. Takiej seksafery dawno tu nie było! Nawet nie chcę o tym myśleć. Chyba będę musiała szukać nowej roboty – przewidywała pani Zosia. Niestety, nie pomyliła się. Najpierw musiała uciec na zwolnienie lekarskie, a potem szukać sobie innej pracy.
Tymczasem nowa kochanka prezydenta awansowała w miejskiej hierarchii. Niewiele robiąc sobie z plotek, jakie na jej temat krążą do dziś w urzędzie, którym nadal kieruje Ryszard K.
Natomiast Malwina po historii nad zalewem nie mogła się opędzić od amatorów jej wdzięków. Pewnego dnia zaprosił ją na rozmowę Kamil C., doradca prezydenta miasta, który znany był ze swojej słabości do missek oraz miał na koncie próbę gwałtu na jednej z nich. Co w efekcie sprawiło, że stracił stanowisko w urzędzie.
– Kamil zaprosił mnie na rozmowę do gabinetu – Malwina relacjonowała Annie to zdarzenie. – Twierdził, że zna moją historię z chłopakami znad zalewu i sprzeda ją dalej, chyba że będę z nim sypiać. Gdy gadaliśmy, to on pił i w pewnym momencie złapał mnie za bluzkę. Chciał chyba rozpiąć. Odepchnęłam go, więc mnie rzucił na szafę i trzymał mocno za głowę, bym nie mogła się ruszyć. Próbował mi sięgnąć ręką pod spódnicę, ale go kopnęłam i uciekłam.
Wkrótce Malwiną zaopiekował się znany nam już Rafał M. – miejscowy naganiacz dziewczyn do ekskluzywnych burdeli w Warszawie. Los tych dziewczyn bywał tragiczny. Malwina wyjechała przed laty do warszawskiej agencji Stanisława H. i do dziś nikt nie wie, co się z nią dzieje.
Marszałek województwa wciąż pełni swoją funkcję i poluje na kolejne naiwne nastolatki. Natomiast prowincjonalny stręczyciel Rafał M. po pewnym czasie trafił nawet na warszawskie salony. Dzięki protekcji minister z rządu Donalda Tuska został dyrektorem pewnej centralnej instytucji. W jego rodzinnym mieście mówi się, że zdobył to stanowisko, szantażując panią minister, której stanowisko także było ponoć wypracowane ciałem – dzięki jej romansowi z wpływowym politykiem Platformy Obywatelskiej. Rafał M. doskonale o tym wiedział i szantażował ją do czasu, aż załatwiła mu posadę w stolicy. Ta kobieta, prowadząc podwójne życie, obawiała się skandalu politycznego i zgodziła się na warunki szantażysty. Ale to już temat na inną opowieść.
Tymczasem Anna, jak sama stwierdza, miała dość szumu po wyborach:
– Ludzie tak naprawdę nie wiedzieli, kto faktycznie został miss. Spekulowano, że moja rodzina kupiła mi tytuł albo że jestem kochanką Rafała, a nawet jednego z miejscowych gangsterów. To wszystko nie było jednak prawdą. Świat mafii miałam dopiero poznać – wyznaje była miss.
Rozdział 7. Spontaniczny striptiz
ROZDZIAŁ 7
Spontaniczny striptiz
Mimo że dziewczyna zrzekła się tytułu, Rafał zadzwonił do niej z propozycją, by pojawiła się jako hostessa na meczu piłkarek ręcznych i stanęła przy stoisku z gadżetami, gdyż jego firma miała podpisaną umowę dotyczącą promocji.
– Ale ja już w to się nie bawię, oddałam tytuł i koronę. Koniec! Doskonale o tym wiesz.
– To nic, ubierz się ładnie i przyjdź do hali. Nie pożałujesz, to ci się opłaci – nęcił mężczyzna.
– Byłam wkurzona jego propozycją. I postanowiłam z niego zadrwić.
Anna wybrała się na mecz w dresach, jako osoba prywatna. Jednak została rozpoznana przez jednego z organizatorów:
– Dlaczego nie jesteś przygotowana do promocji? – pytał nerwowo.
– Bo nie miałam w co się ubrać, sukienkę zdarł ze mnie Rafał, więc założyłam dres jego dziewczyny – ta odpowiedź odebrała głos rozmówcy.
Jednak dokładnie 30 minut później na trybuny wpadł wściekły Rafał. Szukał Anny. Nie udało mu się to, gdyż wśród kibiców były osoby uczestniczące w pamiętnej awanturze podczas wyborów miss.
– Rafał musiał uciekać tylnym wyjściem, bo groziło mu przestawienie nosa – wspomina Anna. – Nikt nie miał wątpliwości, że właśnie on doprowadził do totalnej kompromitacji tych wyborów. Był zatem spalony w mieście.
Jednak to nie Rafał odegrał pierwszoplanową rolę tego dnia.
Na zawodach pojawiła się również ekipa jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych, a wraz z nią Mariusz C. – na co dzień operator kamery.
– Zrobił na mnie wrażenie typowego pedałka: koszulka w serek, rureczki i perfumy dla Kena, oczywiście tego od Barbie. Nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi, co chyba zmotywowało go do przystąpienia do ataku. Cały wieczór próbował wziąć ode mnie numer telefonu i zaprosić na drinka oraz kolację. Był lekko nachalny, ale na szczęście tylko werbalnie.
Dziewczyna miała już posłać go do diabła, gdy niespodziewanie zaproponował, że załatwi jej dobrą pracę w telewizji. Rozsądek podpowiadał Annie, że to właściwie kolejny, niewiele wart element podrywu. Jednak ciekawość brała górę nad rozumem.
– Sam zatrudnisz mnie w telewizji? Czy tylko wskażesz, z kim powinnam się przespać?
– Tego nie musisz się obawiać, zapewnię ci nietykalność – deklarował kamerzysta.
Anna nie była jednak do końca przekonana, co do jego możliwości wpływania na politykę kadrową znanej stacji telewizyjnej.
Po meczu wróciła do domu, a propozycja Mariusza praktycznie wyleciała jej z głowy. On jednak nie dał o sobie zapomnieć. W ciągu kolejnego tygodnia w jej drzwiach dwukrotnie stawał kurier z poczty kwiatowej z bukietami 60 czerwonych róż, do których raz była dołączona złota bransoletka, a za kilka dni złote kolczyki. Do tego bilecik, na którym mężczyzna deklarował: „Aniu, jeśli przyjedziesz, pracę masz od zaraz i to z gwarancją nietykalności”.
– Pomyślałam wtedy: raz kozie śmierć – Anna oznajmiła rodzicom, że jedzie na trzymiesięczny staż do telewizji. Tak zaczęła się jej kilkuletnia przygoda w Warszawie.
– Gdy przyjechałam do Mariusza, byłam zaskoczona, że kamerzysta telewizyjny żyje na takim wysokim poziomie. Mieszkał w apartamentowcu, gdzie były basen, siłownia, sauna, codzienny catering dostarczany na miejsce, abym nie musiała gotować. Była też pani od sprzątania oraz osobista stylistka Mariusza – wylicza Anna, która zaczęła w tej sytuacji widzieć pozytywy.
– Może nawet poleciałabym na niego – przyznaje dziewczyna. – Ale któregoś dnia zebrało mu się na szczerą rozmowę.
– Aniu, bo jest sprawa. Wiem, że zrozumiesz i może nawet pomożesz. Kiedyś myślałem, że to chwilowy problem i sam minie, ale chyba jest gorzej. Widzisz, bo mnie nie pociągają kobiety. Faceci też nie. Po prostu nie osiągam satysfakcji seksualnej i szukam kogoś, kto byłby ze mną i udawał szczęśliwy związek. Będę tej osobie płacił i opiekował się nią.
– Czemu, po co ci to? – Anna była zaskoczona wyznaniem Mariusza.
– Mój ojciec jest bardzo bogaty i da mi kupę forsy, dopiero gdy się ożenię. Nie jest głupi i przejrzy mnie, jeśli wezmę pierwszą lepszą. Poszłabyś na coś takiego?
– Porąbało cię zupełnie! – wybuchła Anna i po chwili wyskoczyła ze śmiałą propozycją. – Ale co będzie, jeśli zaprezentuję się przed tobą nago? Też ci nie stanie? Zatem spróbuję.
Nie czekając na odpowiedź, Anna przystąpiła do spontanicznego striptizu. Jednak jej wysiłki w żaden sposób nie podziałały na mężczyznę. Mariusz poprosił, by się ubrała.
–