Córeczka. Kathryn Croft. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Kathryn Croft
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Триллеры
Год издания: 0
isbn: 9788380531987
Скачать книгу
nie powie, muszę więc zaufać instynktom, a te – za sprawą pluszowej zabawki – każą mi wysłuchać jej do końca. Przynajmniej poznam jej historię.

      – Wiem, że trudno coś takiego przyjąć – odzywa się Grace, ponownie mieszając colę w szklance. – Sama nie wiedziałam, co mam zrobić. Musiałam cię znaleźć i o wszystkim powiedzieć. Potrzebna mi twoja pomoc.

      Znów patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Powtarzam sobie w duchu, że mam na to siłę. Dam radę wysłuchać jej opowieści spokojnie, jakbym prowadziła wywiad. Tak właśnie muszę do tego podejść. Profesjonalnie. A wtedy będę mogła stąd wyjść, wrócić do pracy i pewnego dnia zrelacjonować komuś historię o zwariowanej dziewczynie, której ubzdurało się, że jest moją córką.

      – Opowiedz o wszystkim.

      Na razie idzie mi nieźle, mój głos nie zdradza żadnych emocji. Wydaję się spokojna, obojętna.

      Grace odsuwa szklankę i rozgląda się po kawiarni, koncentrując się na twarzach pozostałych gości. Zastanawia mnie, dlaczego to robi. Jest wyraźnie podenerwowana – kolejny powód, aby jej nie ufać. To raczej moja obecność powinna ją denerwować…?

      – Zawsze czułam się obco – wyjaśnia. – No wiesz, jakby nie na miejscu, jakbym nie pasowała do otoczenia. Wiem, że to straszny frazes, ale inaczej nie umiem tego opisać. Ale nawet nie przyszłoby mi do głowy, że moja mama… To znaczy… ona nie jest moją mamą… W każdym razie tak ją będę na razie nazywać, żeby było łatwiej opowiadać.

      Przerywa, a ja zastanawiam się, czy oczekuje jakiejś reakcji. Tylko co miałabym powiedzieć? Że nie chcę dopuścić do siebie myśli, że to jednak może być Helena? Już tyle razy dałam się ponieść złudnej nadziei, nie chcę znowu przechodzić przez to samo. Coraz wyraźniej jednak widzę, że ta dziewczyna rzeczywiście wierzy, że jest moją córką.

      – W zeszłym tygodniu – ciągnie Grace, zakładając za ucho niesforny kosmyk włosów – pewien człowiek, przyjaciel rodziny albo raczej przyjaciel mamy, przez przypadek dał mi do zrozumienia, że ona nie jest moją prawdziwą matką. Chyba nie zamierzał tego mówić. Był pijany. Kiedy przycisnęłam go kilka dni później, udało mi się wydobyć z niego twoje nazwisko. Poczytałam o tobie w sieci.

      Znowu milknie i patrzy na mnie. Wyraźnie chce, żebym się odezwała. Ja jednak nie mam siły mówić. Cała historia wydaje się tak nieprawdopodobna… Na wpół świadomie czekam, aż zza rogu ktoś wyskoczy i powie, że to żart, że jestem w ukrytej kamerze.

      – Zrozum, że w coś takiego trudno uwierzyć – mówię wreszcie. – Sama mówisz, że ten człowiek był pijany. Pewnie przypomniał sobie historię, o której przeczytał w gazecie, i z jakiegoś powodu postanowił jej użyć, żeby poróżnić cię z mamą. Nie możesz brać tego na poważnie.

      Mój wzrok pada na pluszowego królika, którego nadal ściskam w dłoniach. W tej historii musi być jednak coś więcej… Policja nie udostępniła nikomu informacji o zabawkach Heleny, nie wspominano więc o nich w mediach.

      – Potrafisz odtworzyć jego wypowiedź słowo w słowo, nie opuszczając ani fragmentu? I kim on dla was jest?

      Grace bierze głęboki oddech i zaczyna:

      – Nazywa się Hall. Lucas Hall. Chodził do szkoły z moim wujem, bratem mamy. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Wujek Daniel zmarł niedawno na raka mózgu, a Lucas przyszedł w odwiedziny do mamy. Chyba po to, żeby zobaczyć, jak się trzyma.

      – Spotkałaś go wcześniej? – Robię dokładnie to, czego mnie uczyli. Pytaniami staram się dotrzeć do sedna historii.

      Grace potrząsa głową.

      – Nie. Wtedy widziałam go po raz pierwszy. Ale słyszałam o nim. Jest właścicielem eleganckiej restauracji, chyba w zachodnim Londynie. Nigdy do nas nie przychodził, ale wujek Daniel często o nim wspominał.

      Przerywa, ale ja gestem każę jej kontynuować.

      – Wpadłam do mamy i zastałam go w domu. Pili wino w kuchni. Mama zazwyczaj nie pija alkoholu, ale tym razem powiedziała, że chce w ten sposób uczcić pamięć wujka. Oni się bardzo lubili. Mama była sporo starsza, więc chyba trochę mu matkowała, opiekowała się nim.

      Maluje obraz swojej rodziny, a ja zupełnie nie czuję się częścią tej opowieści. Ci ludzie są mi obcy, z jakiej racji ich życie miałoby w jakikolwiek sposób dotyczyć mnie i mojej córki? Grace mówi dalej, nieświadoma moich myśli.

      – I wtedy mama dostała wezwanie. Pracuje jako opiekunka dla seniorów i jedna z pań, którymi się zajmuje, pilnie potrzebowała pomocy. Powiedziała więc Lucasowi, żeby na nią zaczekał i że ja dotrzymam mu towarzystwa. Minęło parę godzin, a ona nie wracała, więc Lucas w końcu otworzył sobie kolejną butelkę. Starałam się dać mu do zrozumienia, że muszę się przygotować do zajęć, ileż można siedzieć z obcym facetem, ale on nie chciał sobie pójść, tylko suszył kieliszek za kieliszkiem.

      – Piłaś razem z nim? – Muszę o to zapytać; jej odpowiedź sporo w tej sytuacji zmieni.

      – Nie, ja nie piję. Studia wymagają tyle pracy, że nie chcę zaciemniać sobie umysłu alkoholem.

      Już trzeci raz wspomina o tym, jak pracowitą jest studentką. Odnoszę wrażenie, że celowo przedstawia się w tak korzystnym świetle.

      Drzwi kawiarni otwierają się, a Grace po raz kolejny rzuca nerwowe spojrzenie na wchodzącego gościa. Po chwili rozluźnia się i kontynuuje.

      – W każdym razie Lucas zaczął opowiadać o wujku Danielu. Jakim to był dobrym człowiekiem i że dla mamy zrobiłby wszystko. I że on też. Potem zrobiło się trochę dziwnie, zaczął ze mną flirtować, sypać komplementami. To było obrzydliwe. Kazałam mu przestać, a on najpierw wydawał się urażony, ale zaraz zaczął się śmiać. Nie wiem, chyba starał się pokazać, że nie przejął się tym, że tak go zgasiłam. A potem powiedział mi, że to dla mnie lepiej mieć za matkę Ginny niż jakąś nastolatkę. Pytałam, co ma na myśli, ale nabrał wody w usta. Zaraz potem stwierdził, że za dużo wypił i musi wracać.

      Nadal nie rozumiem, skąd pomysł, że jest moją córką.

      – Posłuchaj, Grace, przyznaję, że ten Lucas powiedział coś dziwnego, ale to nie dowodzi, że jesteś… że Helena to ty. Może po prostu był zły, że odrzuciłaś jego zaloty?

      Dziewczyna wzdycha, wyraźnie sfrustrowana.

      – To nie koniec. Widziałam się z nim jeszcze raz. Wczoraj wieczorem dowiedziałam się od mamy… znaczy od Ginny, że on ma być w jakimś barze. Też tam poszłam. Wypacykowałam się, włożyłam krótką spódniczkę. I wystarczyło.

      Słucham tego z przerażeniem. Nawet jeśli to nie jest Helena, dziewczyna wzbudziła we mnie opiekuńcze uczucia. Moja córka przecież byłaby teraz w tym samym wieku.

      – Co takiego? Nie chcesz chyba powiedzieć…?

      Odwraca głowę, wbija wzrok w pustą szklankę.

      – W końcu udało mi się wydobyć z niego prawdę. Podał mi twoje nazwisko.

      Jestem rozdarta. Opowieść jest tak zawiła, że nie wygląda na kłamstwo. A może właśnie w tym sęk? Czy prawdziwe historie nie są zawsze prostsze od tych zmyślonych? Na razie powinnam dowiedzieć się, czego ode mnie oczekuje. Jeszcze przecież nie poruszyła tego tematu.

      – Posłuchaj – mówię. – Jeżeli to prawda, powinnyśmy pójść na policję. Najlepiej zaraz.

      Podrywa głowę, jakbym wymierzyła jej cios.

      – Nie, nie mogę!

      – Tak trzeba zrobić, Grace. Jeśli ten Lucas choćby ociera się o prawdę, trzeba przeprowadzić dochodzenie. – Nadal dobrze mi