Swego czasu bez szczególnego wysiłku zebrałem grubą teczkę materiałów poświadczających prostą tezę Trockiego, że bez Stalina nie byłoby Hitlera. Zrobiłem to, nie sięgając do jakichś tajnych archiwów, lecz odwołując się do najzwyklejszych, znanych powszechnie faktów. Było ich bardzo wiele, a wszystkie tak przekonujące, że napisanie książki nie stanowiłoby najmniejszego problemu – ot, posegregować wycinki tematycznie, opracować oddzielnie każdy temat, zatytułować poszczególne rozdziały, tu i ówdzie wyrazić własną opinię. W Lodołamaczu obiecałem czytelnikom napisać taką książkę. Okazało się jednak, że nie muszę tego robić, ponieważ taka książka już istnieje. Jej autorem jest niemiecki historyk Thomas Weingartner, a praca nosi tytuł Stalin i wyniesienie Hitlera. Polityka Związku Radzieckiego i Międzynarodówki Komunistycznej wobec Niemiec[31]. Zanim ja się zabrałem do pisania, Weingartner posłużył się tą samą metodą – nie mędrkując wiele i nie czekając na otwarcie tajnych kremlowskich archiwów, zebrał znane ogólnie rezolucje kongresów Kominternu, protokoły Komitetu Wykonawczego tego sztabu rewolucji światowej, artykuły „Prawdy” i „Rote Fahne”, przypomniał czytelnikom fakty, o których komuniści tak bardzo pragnęli zapomnieć. Wyszła z tego książka prosta i dla każdego zrozumiała, niepozostawiająca miejsca dla żadnych komunistycznych kontrargumentów. Wszystkich, którzy interesują się tą sprawą, odsyłam do owej znakomitej pracy i gorąco ją polecam.
Do tego, co głosił swego czasu Trocki, a po latach opublikował Weingartner, nie mam nic do dodania, powtarzać zaś znanych faktów nie warto. I bez mojego udziału dowiedziono, że mrzonki Hitlera o ziemiach na Wschodzie pozostałyby fantazjami marzyciela z Monachium, gdyby nie niemożliwa wprost do przecenienia pomoc Stalina.
IX
Każdy, kto zna Mein Kampf z jednego sławnego cytatu, zarzuca Stalinowi krótkowzroczność – przecież Hitler sam napisał, że potrzebne mu są ziemie na Wschodzie!
Stalin jednak, w odróżnieniu od Chruszczowa, Niekricza i tysięcy innych swoich oskarżycieli, przeczytał Mein Kampf w całości. Od deski do deski.
I wyczytał tam, że za główne zadanie przyszłych Niemiec Hitler wcale nie uważał zdobycia przestrzeni życiowej na Wschodzie, gdyż książka zawiera tylko jedno zdanie na ten temat, lecz uwolnienie swego kraju z okowów traktatu wersalskiego. Hitler dzielił wrogów Niemiec na wewnętrznych i zewnętrznych. Wrogowie wewnętrzni to Żydzi. Zewnętrzni – Francuzi i również Żydzi.
Taktyka Stalina zaś sprowadzała się do tego, by wszystko robić cudzymi rękami, jednych swoich wrogów unicestwiać rękami drugich. „Stalin zawsze znajdował takich, którzy wyciągali za niego kasztany z ognia” – powiedział Robert Conquest. „Potrafił jak nikt inny zderzać głowami swoich konkurentów, sam zachowując dystans i przewagę nad nimi” – to słowa A. Antonowa Owsiejenki. Trzeba tu dodać, że Stalin był wiernym kontynuatorem dzieła Lenina, który uczył „rękami naszych wrogów tworzyć społeczeństwo komunistyczne”[32].
Dopiero wyjaśniwszy, na czym polegały stalinowskie metody walki, możemy zrozumieć, dlaczego tak przypadł mu do gustu marzyciel z Monachium i jego dzieło Mein Kampf.
Przeczytałem sporą część tego, co mówił i pisał Stalin, i znalazłem gniewne oskarżenia pod adresem antysemitów, którzy, jak wiadomo, są najgorszymi wrogami klasy robotniczej. W swoim najbliższym otoczeniu Stalin trzymał grupę „dyżurnych” Żydów – Mechlisa, Kaganowicza, Łozowskiego, Jarosławskiego i innych, ostentacyjnie podkreślając w ten sposób brak wszelkich narodowościowych i rasowych uprzedzeń. A jednocześnie pomagał dojść do władzy w Niemczech największemu antysemicie wszech czasów, który planował i realizował „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” w Europie. Stalin zachowywał dystans, nie mieszał się. Dopiero po wojnie, gdy okazało się, że Hitler zawiódł pokładane w nim nadzieje, realizując „ostateczne rozwiązanie” jedynie częściowo, Stalin zmuszony był zrzucić maskę i osobiście zająć się tym problemem.
Tu właśnie wyraźnie widać związek pomiędzy treścią Mein Kampf a wszechstronnym wsparciem, jakiego udzielił Hitlerowi Stalin.
Deklaracje Hitlera na temat terytoriów wschodnich szczególnie Stalina nie niepokoiły. Jego zdaniem, ostrze Mein Kampf wymierzone było głównie przeciwko Francji. „Powinniśmy do końca zrozumieć rzecz następującą: śmiertelnym wrogiem narodu niemieckiego jest i zawsze będzie Francja”[33]. I dalej: „Walczymy nie o zajęcie miejsca światowej potęgi. (…) Francja systematycznie szarpie nasz naród na sztuki i w sposób planowy dławi naszą niezależność. (…) Przez występowanie przeciwko pięciu lub dziesięciu państwom, zaniedbujemy skoncentrowania wszystkich sił narodowej woli i psychiki dla ciosu w serce naszego najbardziej namiętnego wroga. (…) Stałym dążeniem Francji było powstrzymanie przekształcenia Niemiec w trwałą potęgę i utrzymanie w Niemczech systemu małych państw. (…) Jedynym naszym przeciwnikiem obecnie jest Francja – państwo, które odmawia nam nawet prawa do istnienia”[34].
Dalej Hitler rozpisuje się w tym samym duchu przez wiele stron i rozdziałów.
X
Zdobycie terytoriów na Wschodzie nie było najbliższym zadaniem, lecz perspektywą na przyszłe stulecia. Uważał tak nie tylko Hitler, lecz i ścisłe grono jego współpracowników. „Ziemie należy zdobywać nie w Afryce, ale w Europie, przede wszystkim na Wschodzie. To naturalna droga niemieckiej polityki zewnętrznej, zakrojonej na stulecia naprzód”[35].
Tymczasem rozgromienie Francji było dla Hitlera najaktualniejszym wyzwaniem. Przed zagarnięciem terytoriów na Wschodzie Hitler pragnął zabezpieczyć się przed śmiertelnym wrogiem. Oto drugi powód upodobania Stalina do Mein Kampf i jej autora. Stalin wiedział, że Francja jest dla Hitlera nie po prostu głównym wrogiem, lecz wrogiem śmiertelnym. Rozumiał, że jeśli Hitler podejmie próbę wyswobodzenia Niemiec z niewolniczej zależności ekonomicznej od Francji i postanowień traktatu wersalskiego, to niezwłocznie wtrąci się do tej sprawy Wielka Brytania, ponieważ traktat wersalski narzuciła Niemcom nie sama Francja, lecz Francja w sojuszu z Londynem. Skoro zaś Niemcy dadzą się wciągnąć w wojnę przeciwko tym dwóm państwom, w orbicie tej wojny znajdą się również inne kraje. A tego sobie właśnie Stalin życzył.
I nie pozwalano nam czytać Mein Kampf właśnie dlatego, że z tej książki wcale nie wynikało, iż Niemcy ruszą na Wschód. Owszem, jest tam mowa o ziemiach na Wschodzie, ale nie znajdziemy nic o tym, kiedy niemiecka ekspansja na te tereny miałaby nastąpić. Hitler pisał o owych ziemiach w 1924 roku, ale wcale nie znaczyło to, że Niemcy pragną niezwłocznie ruszyć na Wschód. Nie ma tam również mowy o 1941 roku. Hitler jedynie zwracał oczy, jak sam pisał, w kierunku wschodnim. A swoje zamierzenia planował na stulecia, niekiedy tysiąclecia. Tak właśnie pisał: „Nie można tego osiągnąć w dziesięć czy dwadzieścia lat, a dopiero w ciągu wieków, ponieważ, tak jak w przypadku wszelkich problemów kolonizacyjnych, konsekwentne dążenie do celu jest znacznie ważniejsze niż spazmatyczne wysiłki”[36].
Aby zrealizować ambitne plany Führera, Niemcy powinni byli, jak zalecał Hitler w słynnym cytacie, powstrzymać „germański potok skierowany na południe i na zachód Europy”. To się jednak Führerowi nie udało. A nie udało mu się dlatego, że Mein Kampf zawiera pewną nieprzezwyciężoną sprzeczność:
– z jednej strony, po to, żeby ruszyć na Wschód, należy powstrzymać dążenie na Zachód;
– z drugiej strony, po to, żeby ruszyć na Wschód, należy zagwarantować Niemcom bezpieczeństwo ze strony śmiertelnego wroga, jakim jest Francja, czyli najpierw trzeba się skierować na Zachód.
Nie trzeba być kimś równie przebiegłym i przewidującym jak Stalin – dla każdego przeciętnie inteligentnego człowieka jest