Jeśli więc ją macie, towarzyszu, proszę otworzyć część pierwszą, rozdział czwarty, zatytułowany „Monachium”.
I przeczytać go jeszcze raz.
IV
Jedna sprawa pozostaje niezrozumiała. Od chwili opublikowania Mein Kampf aż do wojny, przez piętnaście lat, w Związku Radzieckim cytat z Hitlera rozlegał się z każdego głośnika radiowego, z każdej trybuny, na każdym zebraniu kołchozowym straszono nim ludzi, znalazł się również w programie Kominternu i w podręcznikach szkolnych. Jak to możliwe, że po tym wszystkim agresja niemiecka okazała się dla Stalina zaskoczeniem?
To jakieś szatańskie nieporozumienie: Cały naród radziecki wiedział, że Hitlerowi potrzebne są ziemie na Wschodzie, a towarzysz Stalin o tym nie wiedział? Cały naród był świadom zamierzeń Führera, a towarzysz Stalin nie potrafił go rozgryźć? Być może do uszu Stalina nie dotarł ów cytat albo wódz po prostu go nie zrozumiał?
I znów rodzi się pytanie: Skąd szerokie rzesze obywateli zaczerpnęły cytowane słowa Hitlera? Bo przecież nie bezpośrednio ze źródła? Do nas trafiło ono za pośrednictwem naszych wybitnych pisarzy, utalentowanych aktorów, mądrych komentatorów prasowych, pracowników wydziałów propagandy i agitacji różnego szczebla. Słowem, Agitpropu. A może stalinowski Agitprop nie kierował się wytycznymi towarzysza Stalina? Może przywódcy różnego szczebla uprzedzali naród o niebezpieczeństwie wbrew zaleceniom sekretarza generalnego? I czy Stalin w ogóle czytał Mein Kampf?
V
Czytał. Powiem więcej: Stalin był pierwszym zagranicznym czytelnikiem tej książki. Jej największym znawcą. Bardzo też wysoko ją cenił. Pierwszego przekładu Mein Kampf dokonano właśnie na język rosyjski. Na osobiste polecenie Stalina. Jak to jest u nas przyjęte, bez zgody autora. Honorarium mu jednak wypłacono. Tyle że nie od razu.
Stalin nie mógł tego zrobić natychmiast, gdyż w momencie opublikowania Mein Kampf nie był jeszcze jedynym wodzem, a na Kremlu kłębiła się cała czereda przywódców. I bynajmniej nie wszyscy oni pojmowali sens dzieła Hitlera. Towarzysz Stalin natomiast wszystko od razu zrozumiał, wyważył, ocenił. I unicestwiwszy swych współtowarzyszy, wyrównał dług za wydanie Mein Kampf. Zapłacił honorarium autorowi książki, która tak mu przypadła do gustu.
Wysokość nakładu ówczesnego wydania rosyjskiego nie jest mi znana. Na zachowanym egzemplarzu, który widziałem, jej nie podano. Rzecz oczywista, że nakład był minimalny. I oto za wydanie paru egzemplarzy, a być może tylko jednego, Stalin hojnie zapłacił Hitlerowi.
Ile wynosiło honorarium? Garść brylantów? Milion dolarów? Kilogramową sztabkę złota? A może tonę? Ależ nie! Towarzysz Stalin nie był drobiazgowy. Skąpstwo nie leżało w jego naturze. Absolutnie nie. Towarzysz Stalin był naprawdę hojny. Ofiarował Hitlerowi całe złoto Niemiec, a wraz z nim same Niemcy, wszystkie ich miasta, drogi, fabryki i porty, muzea i targi starzyzny, berlińskie zoo z jego łabędziami i niedźwiedziami. Mało tego, obdarował Hitlera także narodem niemieckim – robotnikami, chłopami, inteligencją pracującą, burmistrzami i policjantami, kominiarzami, konwojentami i aresztantami, lekarzami i skrzypkami. Ofiarował mu władzę nad państwem niemieckim. „Bez Stalina nie byłoby Hitlera, a także Gestapo” – tak w październiku 1936 roku Lew Trocki ocenił zasługi Stalina wobec Führera. Ni mniej, ni więcej – bez Stalina nie byłoby Hitlera. Bez pomocy Józefa Wissarionowicza Hitler nie doszedłby do władzy.
Ale i tak szczodra zapłata wydawała się Stalinowi zbyt mała, więc 23 sierpnia 1939 roku podarował Hitlerowi Polskę, a wraz z nią całą Europę.
A przecież gdyby Stalin nie cenił tak wysoko Mein Kampf, polityczna kariera Adolfa Hitlera zakończyłaby się w 1933 roku druzgocącą klęską podczas wyborów. Niewykluczone nawet, że owemu obłąkańcowi i paranoikowi powinęłaby się noga jeszcze wcześniej.
VI
Teraz postaramy się nakreślić obraz sytuacji w połowie lat dwudziestych. Książka Hitlera właśnie ujrzała światło dzienne. Na Kremlu siedzi towarzysz Stalin, a w Monachium, w piwiarni Hofbräuhaus – Adolf Hitler.
Towarzysz Stalin jest jednym z przywódców Związku Radzieckiego, jakby pierwszym pośród równych – primus inter pares. Ale to tylko pozory. Niektórzy się już zorientowali, że Stalin skupił w swoich rękach bezmiar władzy, i to władzy nad ogromnym państwem.
A kimże jest Hitler? Pechowym malarzyną. Byłym frontowym żołnierzem. Prowincjonalnym mąciwodą. Jego zasługi dla rewolucji są na razie niewielkie. Za czasów Bawarskiej Republiki Rad Hitler był zaledwie szeregowym żołnierzem tutejszej Armii Czerwonej. Po upadku tej efemerycznej republiki radzieckiej Hitler został aresztowany, ale wkrótce go wypuszczono, uznając, iż jego osobisty wkład w dzieło tryumfu światowej rewolucji komunistycznej nie był szczególnie znaczący. Czerwonoarmista Hitler wstąpił więc do DAP – liczącej kilku członków Niemieckiej Partii Robotniczej, która w swej działalności kierowała się hasłem swego ojca ideowego, Gottfrieda Federa – wzywał on do rewolucji światowej słowami: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!” Ten nieskomplikowany program Adolf uczynił fundamentem ruchu, na którego czele wkrótce sam stanął, przekształcając DAP w NSDAP – Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotniczą. Partia Hitlera stawiała przed sobą jawnie komunistyczne cele: zniesienie prywatnej własności ziemskiej, zakaz obrotu ziemią, konfiskatę zysków zakładów przemysłu zbrojeniowego, kontrolę robotników nad administracją fabryk i warsztatów, nacjonalizację wielkich koncernów. I oto 8 listopada 1923 roku wybucha w Niemczech rewolucja socjalistyczna. Zorganizowana przez Komintern i zaplanowana w rocznicę zagarnięcia przez bolszewików władzy w Rosji. Rewolucji niemal jawnie przewodzili wysłannicy Moskwy – jednym z nich na przykład był rezydent radzieckiego wywiadu wojskowego, towarzysz Józef Unszlicht. I mimo że rewolucja upadła, robotnicza partia socjalistyczna Hitlera okazała się zwartą, choć niezbyt liczną awangardą niemieckiego proletariatu. Hitler osobiście prowadził swoich towarzyszy i dlatego trafił do więzienia.
I tutaj właśnie stał się heretykiem i odstępcą od podstawowych założeń marksizmu leninizmu. Odżegnał się od metody zagarnięcia władzy siłą. Jego droga do władzy miała prowadzić poprzez legalne, demokratyczne wybory. Właśnie w więzieniu Hitler napisał książkę, w której znalazły się znane słowa o ziemiach na Wschodzie. Lenin i Trocki uważali, że w imię powszechnego szczęścia należy poświęcić własny naród, Hitler natomiast był zdania, że w imię szczęścia własnego narodu należy poświęcić inne. Na przykład zawojować dla Niemiec ziemie na Wschodzie ze wszystkimi wynikającymi z tego dla rdzennej ludności konsekwencjami.
VII
Pomyślmy, co powinien zrobić wódz światowej rewolucji towarzysz Stalin, gdy się dowiedział, że w środowisku niemieckich socjalistów doszło do odchylenia od marksistowsko leninowskiej linii, że były czerwonoarmista nie chce się podporządkować Moskwie i prowadzi własną politykę. Wydawałoby się, że najprościej pozbyć się definitywnie takiego rewolucjonisty – i na tym koniec. Każde odchylenie w środowisku socjalistów Stalin dławił bezlitośnie. Dlaczego więc nie przedsięwziął żadnych kroków w celu likwidacji hitlerowskiego odchylenia w niemieckim ruchu robotniczym? Hitleryzm można było zniszczyć w zarodku. Wystarczyło wysłać do Monachium ideowego bojownika z czekanem. Nikt nie zwróciłby szczególnej uwagi na fakt, że jeden socjalista drugiemu rozwalił łeb. Zwykła sprawa. Dla normalnych ludzi bandyci to po prostu bandyci, i tyle. Żrą się między sobą i nierzadko zabijają się wzajemnie. Podobnie wśród socjalistów. Uważamy na ogół, że wszyscy oni są jednej maści. Tymczasem okazuje się – sami socjaliści potrafią to określić na podstawie nieuchwytnych dla innych niuansów – że jeden z nich to marksista, drugi – hitlerowiec, trzeci – wyznawca Lenina. I nawzajem rozłupują sobie czaszki. Ilu własnych towarzyszy zamordowali! Sam Stalin wykończył mnóstwo takich,