Aleks przymknął powieki i skupił się na ćwiczeniu 5–10–15, które sam opracował i które miał zamiar włączyć do swojej książki. Polegało ono na tym, żeby wyobrazić sobie siebie i swoją sytuację materialną kolejno za pięć, dziesięć i piętnaście lat.
Za pięć lat Aleks będzie miał dwadzieścia dziewięć lat. Będzie mógł się cieszyć swoją muskulaturą zdobytą podczas ciężkich treningów na siłowni. Oczywiście nie będzie ona taka przesadzona i groteskowa jak u tych wszystkich karków, którzy koncentrują się wyłącznie na obwodzie swojego bicepsa, ale wyważona i estetyczna. Dwudziestosiedmioletni Aleks pokieruje własną agencją PR, nową na rynku, ale już z portfelem interesujących klientów, głównie młodych firm z obszaru nowych technologii, a także inwestycjami venture capital ze szczególnym uwzględnieniem funduszy seedowych. Aleks będzie kojarzył jednych z drugimi za procentową prowizję. Aleks kupi dwa samochody. Jednym będzie saab 900. Auto kanciaste, ale stylowe, o którym można było opowiadać wiele ciekawych historii i anegdot (dodatkowo takim jeździł Agnieszczak!). Co ważne, kosztowało stosunkowo niewiele, a Aleks wiedział, że na tym etapie swojego życia nie będzie mógł jeszcze szastać pieniędzmi. Drugim autem będzie mazda MX-5, no bo sportowy samochód to jednak trzeba mieć. Zamierzał wynajmować mieszkanie, bo nie chciałby się jeszcze wiązać kredytem. Poza tym chciałby pozostać mobilny. Wreszcie, będzie prowadzić warsztaty coachingowe. Planował znaleźć się w pierwszej dwudziestce najpopularniejszych i najbardziej wpływowych coachów w kraju. Umożliwi mu to książka, którą planował napisać: „Świat do zdobycia – sukces dla dwudziestolatków” (tytuł jeszcze wymagał dopracowania). Miała to być pierwsza publikacja motywacyjna kierowana do osób w wieku lat dwudziestu i mniej. Mogło to brzmieć absurdalnie, ale Aleks zauważył, że wielu młodych ludzi coraz częściej próbowało swoich sił w biznesie. Potrzebowali więc kogoś, kto ich wesprze i zmotywuje. Koncentracja na tym rynku miała dwie zalety. To była nisza. Poza tym, jeśli tacy młodzi odniosą sukces, to do kogo pójdą na późniejszym etapie kariery? Do tego, kto pomógł im na początku. Aleks zaś, jak Harry Potter, zamierzał dorastać wraz ze swoimi czytelnikami.
– Czyli zamierzasz na nich pasożytować? – zapytała Zuza, kiedy wyjawił jej ten plan.
– To będzie raczej symbioza – odpowiedział, nie dając się sprowokować.
Ona i tak by tego nie zrozumiała. Miała zupełnie inny pomysł na życie. Nierealny i rodem z poprzedniego stulecia. Jej sprawa. Wiedział, że w końcu będzie zmuszony z nią zerwać. Za partnerką życiową planował się rozglądać dopiero na etapie „dziesięć”. Tymczasem miło mu się z nią spędzało czas i uprawiali dużo seksu. Starczyło.
Ciekawe, dlaczego nie dzwoniła. Poprzedniego wieczora chyba się pokłócili. To znaczy, ona dzwoniła, coś chciała, ale on nie miał czasu. Wiedziała o tym, bo od tygodnia opowiadał jej o dzisiejszym spotkaniu. O tym, ile ono znaczy. Powinna zrozumieć. Wysłać chociaż SMS-a, że trzyma kciuki.
Łomotanie w łazienkowe drzwi uniemożliwiło mu przejście do kolejnego etapu wizualizacji.
– Te, DiCaprio, wyłaź!
– Już! – odkrzyknął.
Wklepał w świeżo ogolone policzki płyn po goleniu Nivea i szybko spryskał się dezodorantem. Na zewnątrz czekał już Skunks. Skunks ważył ponad sto kilo, miał niezdrową cerę i długie, przetłuszczone włosy. Stał w samej koszulce i bokserkach, z ręcznikiem przewieszonym przez ramię i ze złym spojrzeniem.
– Dopiero idziesz się kąpać? – zdziwił się Aleks.
– Jakbyś tam nie siedział tak długo, to zrobiłbym to wcześniej.
Aleks zrozumiał, że popełnił błąd. Dał się ponieść emocjom. Jego pytanie było nacechowane negatywnie, nakierunkowane na karanie, a nie na motywację. Powinien dokonać korekty.
– Masz rację. Za długo tam siedziałem. Ale chociaż to moja wina, dobrze by było, żebyś się pośpieszył. Przecież nie chcesz, żebyśmy się spóźnili.
Skunks prychnął. Wepchnął się do łazienki i zaczął rozbierać, zanim Aleks zdążył z niej wyjść.
Skunks był najstarszy z ich grupy. Miał dwadzieścia pięć lat, niewielu znajomych i dwa nieudane start-upy na koncie. Aleksa najbardziej bolało, że nie chciał się dzielić swoim doświadczeniem wynikającym z tych porażek. Uważał, że jako zespół mogliby na tym wiele zyskać, uniknąć paru błędów przy poprzednich spotkaniach.
W kuchni samotnie jadł śniadanie Marek, który jako jedyny nie dorobił się ksywy. Powoli żuł musli zalane gorącą wodą. Mleka z jakiegoś powodu nie brał do ust. Aleks uważał, że Marek odpowiednio pokierowany i zcoachowany mógłby się stać przywódcą. Zaliczał się do tej części ludzkości, która podejmowała decyzje, chociaż bez świadomości.
– Wszystko gotowe? – zapytał Marek, podnosząc wzrok znad talerza.
– Z mojej strony tak – odpowiedział Aleks. – Spakowałem folder i komputer. Prezentację wgrałem na dysk twardy i na pendrive’a. A u was?
– Jeśli będzie tam dostępne wi-fi, to możemy pokazać działający prototyp z uproszczonymi funkcjonalnościami.
– Wizytówki?
– Ja swoje spakowałem, DiCaprio.
Aleks przeszedł do pokoju, który dzielił z Miśkiem. Współlokator właśnie wkładał zieloną koszulę, odsłaniając przy tym chude ciało pozbawione grama tłuszczu i prawdopodobnie również mięśni. Na krześle leżała już sztruksowa marynarka z łatami na łokciach.
Aleks przez ostatnie dni próbował wytłumaczyć chłopakom, że wygląd odgrywa istotną rolę w kontaktach biznesowych. Było to trudne, ponieważ ta trójka była informatykami, co z definicji oznaczało, że miała mocno ograniczone umiejętności społeczne (a przynajmniej tak uważał Aleks). Żyła również w przeświadczeniu, że sam dobry produkt wystarczy, żeby pozyskać inwestora. Aleksowi udało się ich przynajmniej częściowo przekonać, że nie mają racji. Pomógł mu w tym fakt, że poprzednie cztery spotkania przyniosły zerowe wyniki. Przez chwilę żywili nadzieję, że pomoże im Piotr Celtycki – były polityk, u którego Zuza wynajmowała pokój. Aleks spotkał się z nim przy okazji wizyty u dziewczyny. Rozpoznał „słynnego człowieka”, opowiedział mu o ich projekcie i zostawił wizytówkę. Celtycki wyraził zainteresowanie i obiecał, że się odezwie. Oczywiście tego nie zrobił. Kolejna klęska. W rezultacie Aleks postanowił cieszyć się z tych kilku drobnych sukcesów: tego, że Skunks wziął kąpiel, a Misiek ubrać się w tę ohydną koszulę i jeszcze straszniejszą marynarkę. Nadal będą wyglądać okropnie, ale Aleks liczył na to, że inni będą wyglądać gorzej. I to powinno wystarczyć.
Aleks podszedł do swojej szafy. Wyciągnął przygotowaną wcześniej marynarkę (dobrą, chociaż mało znanej firmy, ale spruł metkę), koszulę (Wólczanka) i zegarek jako jedyny dodatek. Zdecydował się na smart casual, co było przyjętą formą w tym środowisku, więc do całości dobrał nowe dżinsy i buty z czarnej skóry. Sprawdził komórkę – Zuza się nie odzywała. Zrobiło mu się z tego powodu przykro.
Odetchnął głęboko, zastanawiając się, czy czegoś nie zapomniał. Czuł się odpowiedzialny za grupę. Nie jako lider i przywódca, ale właśnie jako opiekun. Ktoś, kto poprowadzi ją przez trudny okres poszukiwania inwestora oraz pomoże rozpropagować produkt. Pomyślał, że jeśli projekt zakończy się