Kontrola nie przyniosła jednak pozytywnych rezultatów. W szpitalu nie zaprzestano stosowania przemocy wobec pacjentów. Jej ofiarą padła młoda kwakierka Hannah Mills, która trafiła do tej placówki w 1790 roku. Cierpiała na depresję i zespół stresu pourazowego, który wystąpił u niej na skutek poronienia. Sytuację pogarszał fakt, że do porodu doszło po śmierci jej męża, co w ówczesnym społeczeństwie było źle widziane. Lokalna wspólnota kwakierska informowała władze, że Mills była regularnie bita przez sanitariuszy. Mimo to kwakrom nie zezwolono na odwiedziny u pacjentki. Po kilku miesiącach została jednak zwolniona z York Lunatic Asylum pod wpływem nacisków opinii publicznej (Stevens, 2014). Następnie trafiła pod opiekę Williama Tuke’a, który był emerytowanym kwakierskim kupcem, przejawiającym skłonności społecznikowskie. Pieniądze zarobione na handlu herbatą przeznaczył na zakup farmy, na której hodował wiele zwierząt. Zaobserwował, że ich obecność korzystnie oddziałuje na zdrowie Mills. Szczególnie kontakt z psami był dla niej zbawienny. Dzięki nim wyciszyła się i powoli wróciła do równowagi psychicznej. Niestety, jej stan fizyczny na skutek maltretowania w York Lunatic Asylum na tyle się pogorszył, że zmarła kilka tygodni po przybyciu na farmę (Finzen, 1998).
Tuke postanowił wykorzystać doświadczenia z pobytu Mills w jego majątku. W 1792 roku ufundował ośrodek dla osób nerwowo i psychicznie chorych York Retreat. Początkowo był on przeznaczony wyłącznie dla kwakrów. Jednak od 1796 roku zaczęto przyjmować pacjentów niezależnie od ich wyznania. W tym celu sukcesywnie rozbudowywano placówkę. Warto zaznaczyć, że z wyglądu nie przypominała ona gmachu więziennego, lecz zwykły dom mieszkalny. Miało to niebagatelny wpływ na atmosferę tam panującą, a zatem i na samych podopiecznych. Kwakrzy byli przekonani, że leczenie stanie się skuteczniejsze, jeśli będzie się opierać na szacunku, zrozumieniu i samokontroli. Dlatego pozwalali pacjentom swobodnie poruszać się po ośrodku i przylegającym do niego ogrodzie. Każdy pensjonariusz otrzymywał prywatny pokój. Ponadto zachęcano ich do wykonywania drobnych czynności, pożytecznych dla całej wspólnoty. W York Retreat nie stosowano w ogóle przemocy. Panowała tam rodzinna atmosfera, dalece inna od znanej z York Lunatic Asylum. W szpitalu Tuke’a nie uznawano podziału na niższy (sanitariusze) i wyższy personel medyczny (lekarze). Jedyną klasyfikacją była ta na osoby pomagające i potrzebujące pomocy.
Głównym elementem terapii stosowanej w York Retreat uczyniono zajęcia z udziałem psów. Chorzy opiekowali się czworonogami. Karmili je, czesali, wychodzili z nimi na spacery (Beck i Katcher, 1996). Podobne ośrodki za zgodą władz kwakrzy otwierali w Londynie, Manchesterze, Liverpoolu i Exeter. Władze, wzorując się na farmie Tuke’a, postanowiły otwierać szpitale psychiatryczne na obrzeżach miast. W tym celu wydano w 1808 roku tzw. The County Asylum Act. Wszystkie szpitale powstałe na jego podstawie posiadały małe farmy ze zwierzętami, którymi zajmowali się pacjenci (Smith, 1999). Również za oceanem zakładano szpitale psychiatryczne, wzorując się na kwakierskich rozwiązaniach z York Retreat. W Stanach Zjednoczonych należały do nich takie ośrodki, jak Brattleboro Retreat czy Hartford Retreat. Pierwszy z nich został ufundowany przez znaną filantropkę Annę Hunt Marsh, która nalegała, aby innowacyjne metody terapii, stosowane przez brytyjskich kwakrów, przeszczepić na grunt amerykański. Pacjenci zakładu w Vermont uczestniczyli więc w licznych zajęciach na świeżym powietrzu, w specjalnie ku temu zaaranżowanych ogrodach, oraz w zajęciach terapeutycznych z udziałem psów. Szczególnie ta ostania metoda wykazywała się dużą skutecznością (Baxter i Hathcox, 1994). Ten sukces nie uszedł uwadze ówczesnej prasy. W Illustrated London News 24 i 31 marca 1830 roku opublikowano artykuł o nowatorskiej terapii opracowanej przez kwakrów. Niestety, autor tego tekstu pozostaje do dziś nieznany (Altschiller, 2011). W tej samej gazecie ukazała się w 1860 roku seria felietonów traktujących o dogoterapii prowadzonej w londyńskim Bethlem Royal Hospital. Zajęcia terapeutyczne były realizowane z udziałem psów ras whippet i greyhound zaliczanych do grupy chartów. Należy wspomnieć, że brali w nich udział wyłącznie pacjenci płci męskiej, ponieważ tylko oni otrzymali zgodę na opuszczanie murów szpitala, żeby spacerować z czworonogami. Mimo to pensjonariuszki tego zakładu nie zostały pozbawione nowoczesnych metod leczenia. Zamiast dogoterapii zaoferowano im terapię z udziałem zwierząt w postaci opieki nad rybkami w akwariach oraz kanarkami. Bethlem Royal Hospital został już zaprojektowany i zbudowany z myślą o takich formach kuracji. Nie brakowało więc tam miejsca dla zwierząt i do zabawy z nimi. Oprócz sal terapeutycznych zbudowano na oddziale męskim długą oszkloną galerię, która służyła jako miejsce spotkań pacjentów i zwierząt. Poza tym pokoje w tym szpitalu były jasne, przestronne i pomalowane na kolory przyjazne dla pacjenta (Fine, 2011). Trzeba nadmienić, że pierwsze zwierzęta pojawiły się w tym ośrodku wraz z przybyciem tam nowego ordynatora oddziału dla mężczyzn doktora Charlesa Hooda. Lekarz ten tak dalece cenił sobie dogoterapię, że gdy w 1887 roku trafiła do Bethlem Royal Hospital jego własna synowa Frances Ada Hood, przydzielił jej osobistego psa rasy cavalier king charles spaniel. Były to psy szczególnie polecane dla kobiet z racji swojej łagodności i niewielkich rozmiarów. Zajęcia terapeutyczne z tym psem znacząco poprawiły stan zdrowia pacjentki (Andrews i in., 2013). Jednak po roku czworonożny towarzysz został jej odebrany na polecenie komisji kontrolującej placówkę. Jak już wspomniano, regulamin tego szpitala nie przewidywał obecności psów na żeńskich oddziałach. Mimo nalegań ordynatora, by jego synowej pozostawić ukochane zwierzę, kontrolerzy pozostali nieugięci. W wyniku tej decyzji stan zdrowia Frances Ady Hood szybko się pogorszył. Trafiła do kolejnej placówki: Berry Wood Asylum w Northamptonshire, w której przebywała 26 lat. Następnie przeniesiono ją do Coton Hill Hospital w Stafford, gdzie zmarła (Constable, 2007).
W XIX wieku do dziedzictwa kwakrów odwołała się Florence Nightingale, założycielka współczesnego pielęgniarstwa. Pracowała jako sanitariuszka podczas wojny krymskiej w latach 1853–1856. Przybyła wraz z 38 pielęgniarkami z Wielkiej Brytanii do Scutari, będącej dzielnicą Stambułu położoną w azjatyckiej części tej metropolii. W pracy w lazarecie propagowała i wykorzystywała nowoczesne metody leczenia oraz opieki szpitalnej. Wprowadziła podstawowe zasady higieny, kwarantannę oraz indywidualną dokumentację leczenia sporządzaną dla każdego pacjenta (McDonald, 2010). Ponadto zauważyła, że psy, które przenosiły korespondencję w armii rosyjskiej i osmańskiej, miały zbawienny wpływ na zdrowie żołnierzy zarówno pod względem somatycznym, jak i psychicznym. O tym, jak wysoko ceniła dogoterapię, najdobitniej świadczy fakt, że gdy sama zachorowała na tyfus, z Anglii przesłano jej teriera. Kiedy zaś powróciła w rodzinne strony, jedyną „pamiątką”, jaką przywiozła, było szczenię doga krymskiego (Debroy, 2008). Słabość Nightingale do psów można tłumaczyć tym, że była unitarianką, a jak wiadomo, ta wspólnota religijna od dawna propagowała dogoterapię. Nightingale od dziecka miała dobry kontakt ze zwierzętami i ich los leżał jej na sercu. W 1837 roku dowiedziała się, że pobliski