– Myślisz, że mówiłbym ci o miłości, gdybym nie był szczery?
– Nie mam pojęcia.
– Dobra, dajmy temu spokój. Szkoda, że nie ugryzłem się w język. Ubierajmy się – oznajmił, wstając. – Pora wyjeżdżać.
Hope chwyciła go za ramię i pociągnęła na łóżko.
– Co powiesz Luke’owi, jak wrócimy? Prawdę czy że zepsuł się samochód?
– Wydaje mi się, że ogarnia cię strach przed szczęściem, Hope. Może boisz się go zakosztować, dlatego przepływa ci przez palce. Tylko że szczęście wymaga ryzyka. A tobie, kiedy chcesz sobie sprawić przyjemność, pierwsza rzecz, jaka przychodzi na myśl, to pójść do laboratorium albo poślęczeć nad książkami w bibliotece. Jak możesz pracować, czując w sercu tak wielką wściekłość, żeby zmieniać świat, i jednocześnie zadowalać się monotonią własnego życia? Ale jeśli nie jesteś gotowa na wszystko, żeby odepchnąć mury własnej codzienności, to znaczy, że pewnie wcale nie chcesz być szczęśliwa.
– Jesteś nieodparcie seksowny, kiedy się złościsz, Josh, i nie ma nic seksistowskiego w powiedzeniu mężczyźnie, że jest seksowny, jeżeli to prawda.
Hope wpiła się łapczywie wargami w jego usta i pocałowała go, po czym zaczęła się z nim kochać. Mocno oplotła nogami jego biodra i przywarła do jego ramion, podczas gdy on podnosił się i opadał. Przeżywszy wspólnie rozkosz, opadli na poduszki. Hope odczekała, aż oddech jej się uspokoi.
– Ta twoja długa tyrada o szczęściu była żałośnie naiwna, pełna kretyńskich przesądów na temat tego, co robię ze swoim życiem, ale to najpiękniejsze wyznanie miłosne, jakie słyszałam.
Następnie wyskoczyła z łóżka, zebrała z podłogi T-shirt, aby zasłonić biust nadal perlący się od potu, uczyniła to samo z dżinsami, zakrywając wzgórek łonowy, pognała do łazienki i zamknęła się na klucz.
– Radzę ci zejść po gazetę, bo zamierzam wziąć kąpiel, która potrwa całe wieki! – zawołała przez drzwi.
Zapomnieli o wykładach, o telefonach od Luke’a, zapomnieli nawet o tym, że brakuje im pieniędzy, aby przeżyć do końca miesiąca. Pozwolili sobie na wylegiwanie się do południa, potem na prawdziwy lunch, a jeszcze później sprezentowali sobie nawzajem po koszulce z nazwą miasta umieszczoną nad rysunkiem wiszącej na drzewie czarownicy, Luke’owi kupili kubek na ołówki w równie złym guście i przed powrotem schrupali po gofrze.
W okolicach miasta panował duży ruch.
– Powiesz mi coś więcej na temat tego, co kombinujecie z Lukiem? – zapytała Hope.
– Miesiąc temu zespołowi naukowców udało się odtworzyć na komputerze fragment mózgu szczura. Z inteligencją tego drobnego ssaka połączą sztuczną inteligencję, która wzbogaci się o jego zdolności poznawcze, pamięciowe, uczenia się, podejmowania decyzji, przystosowawcze…
– Super, ale co to da? Maca, który je gruyère’a?
Josh mówił dalej z kamienną twarzą:
– To otwiera pole do działania.
– A jaka jest wasza rola w tym wszystkim?
– My rozważamy następny etap.
– Sztuczne odtworzenie ludzkiego mózgu? – zadrwiła Hope.
– Nie jest to kwestia jutra, ale rzeczywiście właśnie nad tym główkujemy, to znaczy, ujmując rzecz trochę skromniej, właśnie przy tym współpracujemy.
– Ale kto oprócz was mógłby być aż tak stuknięty, żeby chcieć przenieść własną pamięć do maszyny?
– Każdy, kto marzy o jakiejś formie nieśmiertelności… Wyobraź sobie, że myśl Einsteina nie zgasła wraz z nim.
– Zawdzięczamy mu bombę atomową, a ty byś chciał, żeby sztuczna inteligencja miała dostęp do jego twórczego geniuszu?
– Przede wszystkim opracował teorię względności.
– Zgoda, ale pytanie, z której części jego mózgu ta twoja sztuczna inteligencja zdecyduje się zrobić użytek.
– Nie o to chodzi! Człowiek się mierzy z własnym kresem. Większość religii dąży do reinkarnacji albo wyobraża sobie, że śmierć oznacza uwolnienie ducha od ciała. Ludzkość ewoluowała w ramach tej odwiecznej walki z nicością, mogąc się odwołać jedynie do czczenia zmarłych, upamiętnienia ich egzystencji. Jak się pogodzić z kruchością życia, skoro w chwili śmierci musimy całkowicie zniknąć? Pewnego dnia technologia może da człowiekowi możliwość, że pamięć tego, co przeżył, nie będzie przekazywana wyłącznie przez jego potomków, ale przez niego samego.
– Zaczekaj… Wasz projekt polega na tym, żeby każdy z nas przechował swoje życie na twardym dysku?
– Nie, w pewnym sensie wielu ludzi już to robi, pokazując własne życie w sieciach społecznościowych. Ja mówię o stworzeniu mapy wszystkich połączeń mózgowych, podobnie jak inni wyobrażali sobie stworzenie pewnego dnia kompletnej sekwencji DNA, co wydawało się zadaniem nie do wykonania. Kiedy wreszcie zrozumiemy, jak działają te połączenia, wtedy owszem, będziemy mogli przenieść naszą pamięć nie na nośnik cyfrowy, co będzie zawsze jedynie nagraniem utrwalonym w danym momencie, ale do sieci sztucznych neuronów, aby uzyskać prawdziwy klon naszego mózgu.
– Czyli nadal istnieć w twojej informatycznej sieci, bez ciała, to znaczy bez przyjemności, bez pożywienia i bez seksu? Zwariowaliście!
– Zanim zaczniesz osądzać – obruszył się Josh – spróbuj przekroczyć myślą ramy wytyczone przez naukę albo przez naszą ignorancję. Proszę cię, pozwól sobie na wolność umysłu albo jak mówiłaś, na naiwność taką jak Jules’a Verne’a, kiedy pisał „Z Ziemi na Księżyc”, Orwella, kiedy wydał „Rok 1984”, tych łagodnych postrzeleńców, którzy przepowiadali, że pewnego dnia polecimy w kosmos, tych, którzy wykpiwani przez wspólnotę naukową wysuwali przypuszczenie, że istnieją inne światy poza naszym; albo że będzie się przeszczepiać serce, płuca, nerki, że da się operować płody w brzuchu matki, aby leczyć wady wrodzone. Kto w ubiegłym wieku by uwierzył, że będziemy w stanie regenerować narządy w oparciu o komórki macierzyste? Dlaczego więc nie mielibyśmy sobie wyobrazić, że w przyszłości umysł uwięziony w starzejącym się albo chorym ciele będziemy potrafili przenieść do innego organizmu, choćby tylko na czas, dopóki nie naprawimy macierzystego?
– Nie miałam pojęcia, że tyle w tobie ognia. Z jednej strony to wzruszające, ale twoje słowa budzą przerażenie.
– Nie widzisz nic szokującego w tym, że skoro nauka pozwala nam żyć ze sztucznymi kończynami albo narządami, to dlaczego by nie z mózgiem, zwłaszcza gdyby był wierną kopią oryginału?
– Bo o ile mi wiadomo, człowiek nie myśli rękami ani nogami.
– Nasze ciało nie jest obce temu, czym jesteśmy, ani naszej osobowości. A poza tym po raz kolejny przypomnę: nie o to chodzi. Próbuję ci powiedzieć, że w tym albo w następnym wieku może nadejść dzień, kiedy człowiek całkowicie wyeliminuje starzenie się i śmierć.
– A gdyby akurat śmierć stanowiła warunek niezbędny do rozwoju ludzkości, do jej przetrwania?
– Powiedz to rodzicom, których dziecko cierpi na nieuleczalną chorobę. A jeśli dobrze rozumiem, twoim zdaniem powinno się zrezygnować z antybiotyków, z chirurgii, z neurologii, z wszelkich badań naukowych w ogóle, z tylu wysiłków,