Żeby uzupełnić informacje, kierownictwo Kejsarii postanowiło wysłać do Bejrutu jedną z funkcjonariuszek.
Jael (wolno mi zamieścić tylko imię) urodziła się w 1936 roku w Kanadzie i dorastała w New Jersey w żydowskiej rodzinie, która nie miała związków z Izraelem. Później zapałała uczuciem do nowo powstałego państwa i uznała, że „prawdziwy syjonizm wymaga imigracji [alija] do Izraela i porzucenia wygodnego życia w Ameryce”. W tym czasie, przed wojną sześciodniową, „Izrael wzbudzał we mnie współczucie jako słabszy. Od dziecka pociągali mnie ludzie bezradni i dyskryminowani”. Po przybyciu do nowego państwa znalazła pracę jako programistka, a po jakimś czasie zaproponowano jej odbycie długiego i wymagającego szkolenia w Kejsarii. Dała się poznać jako wyjątkowo zdolna i opanowana funkcjonariuszka, która potrafiła użyć uroku i atrakcyjnego wyglądu jako potężnej broni. Kiedy Harari wysyłał Jael do Bejrutu, zadał jej retoryczne pytanie: „Czy ktoś mógłby podejrzewać kogoś tak pięknego i delikatnego?”.
Dziewczyna nosząca w Mossadzie kryptonim „Nielsen” występowała pod przykrywką osoby, która przyjechała do Libanu, żeby napisać scenariusz serialu o lady Hester Stanhope. Ta brytyjska arystokratka przeciwstawiała się konserwatywnym ograniczeniom obowiązującym w XIX wieku, była działaczką polityczną i społeczną, dużo podróżowała i spędziła ostatnie lata życia w Libanie i Syrii419.
Jael zjawiła się w Libanie 14 stycznia 1973 roku. Zameldowała się w Le Bristol Hotel, a kilka dni później wynajęła mieszkanie w luksusowym budynku dokładnie naprzeciwko dwóch wieżowców, gdzie mieszkały trzy cele ataku. Szybko pozyskała znajomych zarówno wśród miejscowych, jak i cudzoziemców, którzy zgodzili się jej pomóc w zbieraniu materiałów do serialu. Przykrywka dawała jej swobodę ruchów i zapewniała wiarygodny pretekst do podróżowania niemal po całym kraju.
Zaczęła chodzić wokół ewentualnych miejsc lądowania i budynków, w których mieszkały cele ataku. Miała torebkę z ukrytym aparatem fotograficznym, który robił zdjęcia, gdy wciskała guzik420. „Każdy szczegół był ważny – napisała później w swoim pamiętniku. – Opisywałam dzienne i nocne zwyczaje w tych trzech mieszkaniach, to, kiedy mieszkańcy włączają światło, a kiedy je gaszą, kogo i kiedy widać w oknach, szczegóły dotyczące ich samochodów, to, kto do nich przychodzi z wizytą i czy budynki mają ochronę”421.
Dzięki pracy Jael Mossad wiedział już, w kogo uderzyć i kiedy, jednak wciąż borykał się z potężnymi przeszkodami. Czołowi bojownicy OWP mieszkali w ogromnych apartamentowcach w Bejrucie, więc zastosowanie materiałów wybuchowych nie wchodziło w grę – prawdopodobieństwo śmierci niewinnych osób było zbyt wysokie. Pozostawało zabicie ich z bliskiej odległości. Szkopuł w tym, że Liban należał do krajów-celów, wrogich Izraelowi. Schwytany likwidator musiał się liczyć z torturami i egzekucją. Dlatego funkcjonariusze Kejsarii obecni w Bejrucie ćwiczyli się nie w walce bezpośredniej, lecz raczej w długofalowej inwigilacji pod przykrywką. Niestety, wojownikom Kidonu, którzy mieli dokonać egzekucji, brakowało wiarygodnych legend, żeby dostać się do kraju-celu i pozostać tam tak długo, aby wykonać zadanie. Nawet jeśli by to zrobili, wydostanie się stamtąd natychmiast po uderzeniu na siedem celów związanych z OWP (trzech ludzi i cztery obiekty) prawdopodobnie byłoby niemożliwe.
Romi i Harari doszli do wniosku, że Kejsaria nie poradzi sobie sama z tą misją. Tylko Siły Obronne Izraela dysponowały ludźmi, dzięki którym akcja mogła zakończyć się sukcesem422. To było coś nowego – do tej pory Mossad i wojsko nie współpracowały przy zamachach. Pociągało to za sobą wyjątkowe ryzyko. Izrael zwykle odmawiał ponoszenia odpowiedzialności za akcje Mossadu, jednak gdy większa jednostka wojskowa zacznie zabijać ludzi, nawet jeśli żołnierze będą bez mundurów, państwo nie będzie mogło już twierdzić, że nie miało z tym nic wspólnego.
Początkowo plan wojskowych był niewydolny, chaotyczny i pochłaniał mnóstwo czasu. Na dodatek wymagał jakichś stu osób, które wpadną do obu wieżowców i wyciągną mieszkańców na ulicę. Następnie uprzednio wyznaczeni funkcjonariusze zidentyfikują cele, które miały zostać zlikwidowane. Nic dziwnego, że generał broni Dawid Elazar, szef Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela, miał poważne wątpliwości i poprosił Ehuda Baraka, dowódcę Sajeret Matkal i jednostki rekonesansowej Sztabu Generalnego, o wymyślenie czegoś innego.
Sajeret Matkal założono pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku jako elitarną jednostkę, której członkowie mieli przenikać na terytorium wroga po przebyciu „szkolenia w zakresie przeprowadzania akcji bojowych, sabotażu i gromadzenia [materiałów wywiadowczych]” – jak to ujęto w rozkazie powołania423. Do lat siedemdziesiątych oddział specjalizował się w umieszczaniu za linią wroga urządzeń podsłuchowych i obserwacyjnych424. Był i wciąż jest uważany za najlepszą jednostkę w Siłach Obronnych Izraela i zawsze otrzymuje najlepszych rekrutów, którzy przechodzą dwudziestomiesięczne szkolenie, nazywane przez niektórych najcięższym na świecie.
Ehud Barak, pierwszy wychowanek Sajeretu, stanął na jego czele w 1971 roku. Urodzony w kibucu, niski, lecz atletycznie zbudowany Barak uosabiał wszystkie cechy, jakich potrzebował ten oddział. Był sprawnym politykiem, który wiedział, jak postępować z przełożonymi, bezgranicznie ambitnym i zdecydowanym, a zarazem spokojnym. Od objęcia dowództwa starał się, aby Sajeret Matkal odgrywał w operacjach wojskowych większą rolę, wykraczającą poza gromadzenie materiałów wywiadowczych za liniami wroga425.
Dlatego gdy Elazar poprosił o pomoc w planowaniu operacji w Bejrucie, „na twarzy Baraka pojawił się wyraz satysfakcji, niczym u szefa kuchni zaczynającego przyrządzać wyjątkową potrawę” – jak to ujął jeden z jego oficerów426. Barak przejrzał materiały i porównał je z planem Bejrutu.
– Niedobrze – powiedział Elazarowi. – Jeżeli wprowadzimy do Bejrutu tylu ludzi, którzy będą musieli tam czekać aż do chwili, gdy zostaną zidentyfikowane cele akcji, na pewno doprowadzi to do wymiany ognia. Może być wiele ofiar, zarówno po naszej, jak i po ich stronie. Również wśród ludności cywilnej.
– Więc jak to zrobić? – zapytał Elazar.
– Kiedy będziemy pewni, że wszystkie cele są w domu, wyślemy do miasta niewielki oddział, nie więcej niż piętnastu ludzi, włamiemy się do ich mieszkań, zastrzelimy ich i uciekniemy. Wszystko to w kilka minut. Przy dobrym planowaniu i odpowiednim przeszkoleniu zdążymy to zrobić przed przyjazdem policjantów. Zanim połapią się, co się stało, nas już nie będzie. Najważniejsze to wykorzystać element zaskoczenia.
Elazar uśmiechnął się i dał Barakowi zielone światło427.
Plan operacji „Wiosna Młodości” powstał w kilka dni428. Komandosi z Szajetet 13 mieli wylądować na plaży, na której będą czekać na nich funkcjonariusze Kejsarii w wynajętych samochodach.
Zawiozą oni żołnierzy na ulicę Verdun. Tam komandosi zaskoczą przywódców Fatahu w mieszkaniach, zabiją ich, po czym szybko wrócą na plażę, a stamtąd odpłyną do Izraela. W tym samym czasie inny oddział komandosów zaatakuje cztery inne obiekty