Plan Davida polegał na tym, by przechwycić porzuconą dziewczynę, ale kiedy Underwood odkrył intrygę, doszło do kłótni. Wściekły George z impetem walnął przyjaciela w twarz, tak nieszczęśliwie, że uszkodził mu gałkę oczną. „To był nieszczęśliwy wypadek. Nie miałem żadnego kastetu ani niczego twardego, nawet pierścienia, choć rzeczywiście czymś musiałem go zahaczyć. Nie mam pojęcia, w jaki sposób udało mi się tak poważnie uszkodzić mu oko… Nie chciałem, żeby tak to się skończyło”.
Obrażenia Davida były poważne. Został zabrany do szpitala i koledzy usłyszeli, że może stracić wzrok w lewym oku. Przerażony Underwood dowiedział się, że Haywood i Peggy Jones mieli zamiar oskarżyć go o napaść. David nie pojawiał się w szkole przez kilka tygodni, a George w końcu zebrał się na odwagę, by spotkać się z Haywoodem. „Chciałem mu powiedzieć, że zupełnie nie miałem takich intencji. Na Boga, nie chciałem go przecież okaleczyć!” Uraz spowodował paraliż mięśni, które odpowiadają za zmniejszanie tęczówki, przez co pozostawała permanentnie rozszerzona i sprawiała wrażenie, jakby różniła się kolorem od drugiej. Zaburzona została też głębia widzenia Davida: „W ten sposób nabyłem dziwnego poczucia perspektywy – opowiadał później. – Kiedy prowadzę samochód, inne pojazdy nie jadą w moją stronę, tylko robią się coraz większe”. Po wielu tygodniach David wrócił do szkoły, a z George’em zaczął rozmawiać dopiero po miesiącu. (Haywood również mu w końcu wybaczył, ale na to trzeba było trochę czasu). Te wydarzenia sprawiły, że Davida ominęło wielkie wydarzenie: przybycie rock and rolla do Bromley Tech w kwietniu 1962 roku. Owen Frampton był jednym z organizatorów konkursu talentów, pilnował świateł i nagłośnienia. Zespół jego syna, The Little Ravens, zagrał w pierwszej połowie, wciśnięty pomiędzy magika i taneczny duet. Kapela Underwooda, George and the Dragons, wystąpiła po przerwie, prezentując o wiele głośniejszy i chropowaty styl niż Frampton junior. Pete Goodchild wspomina: „Na tamte czasy byli bardzo awangardowi”.
Underwood do dziś się zastanawia, jak brzmiałby ten występ, gdyby na scenie pojawili się również jego koledzy. Do letniego semestru ich przyjaźń wróciła do normy, chociaż Underwood odczuwał co pewien czas fale wyrzutów sumienia. „Patrzyłem na Davida i myślałem: o Boże, to ja mu to zrobiłem”. W końcu David dziękował George’owi za trwałe uszkodzenie oka („powiedział mi, że dzięki temu zyskał mistyczny wygląd”), choć przez całe dziesięciolecia George irytował się, gdy David mówił, że nie miał pojęcia, dlaczego przyjaciel go uderzył. „Udawał, że nie wie, dlaczego to zrobiłem. A wiedział doskonale”.
Rozczarowanie Underwooda tym, że jego przyjaciel nie obejrzał wielkanocnego występu George and the Dragons, trwało równie krótko, co istnienie zespołu. W tym czasie George zaczął grać z The Hillsiders i The Spitfires, a niedługo po Wielkanocy dogadał się z The Kon-Rads, staromodną kapelą taneczną, którą kilka miesięcy wcześniej założył perkusista Dave Crook i gitarzysta Neville Wills. Kiedy George do nich dołączył, zaprosił do współpracy również Davida, prosząc, by grał u nich na saksofonie. Zastrzegł jednak: „Możesz zaśpiewać kilka kawałków, jeśli chcesz, ale to ja jestem wokalistą”. David przynosił na próby swojego graftona. „Wyglądał wtedy trochę jak Joe Brown9, powiedzieliśmy mu więc, że może zaśpiewać A Picture of You i A Night at Daddy’s G’s”.
Pierwszy publiczny występ Davida miał miejsce kilka tygodni później, 12 czerwca 1962 roku podczas szkolnego święta Rady Rodziców Bromley Tech. Było to najważniejsze święto w kalendarzu szkoły – Rada Rodziców sprowadziła specjalny sprzęt nagłaśniający, a na imprezie pojawiły się cztery tysiące widzów: rodziców i uczniów. Tego popołudnia nikt nie usłyszał wcielenia Joego Browna w wykonaniu Davida, ponieważ występ The Kon-Rads był wyłącznie instrumentalny.
David, z zalotnym blond loczkiem na czole, stał ze swoim kremowym saksofonem obok George’a Underwooda, który grał riffy The Shadows na gitarze Hofnera. Według szkolnego kolegi, Nicka Brookesa, David „wyglądał stylowo, był dobrze ubrany”. To był efektowny debiut, ale wśród publiczności panowała opinia, że karierę zrobi wyższy od Davida i przystojniejszy oraz popularniejszy od niego przyjaciel. „To George był wokalistą, to on naśladował Elvisa – mówi Roger Bevan, który, podobnie jak inni uczniowie, pamięta głównie ciemne, błyszczące włosy Underwooda i jego elvisowski uśmiech. – Wszyscy uznali, że kiedyś będzie wielki”.
2
„Numero Uno, stary!”
Byłem ambitny – ale nie tak jak on.
Pod koniec 1962 roku w południowo-wschodnim Londynie zespoły powstawały jak grzyby po deszczu. Nowa fala rockandrollowych kapel zabierała się do podboju dusznej i skostniałej angielskiej sceny. Uczniowie z Kent, Mick Jagger i Keith Richards, którzy odnowili przyjaźń z dzieciństwa podczas koncertu Alexisa Kornera, wsłuchiwali się w dźwięki Chess Records. W tej samej okolicy powstawało właśnie The Pretty Things. Podobne rzeczy działy się w zachodnim Londynie, Surrey i Newcastle, gdzie dziesiątki muzyków, od Erica Claptona po Erica Burdona, od Paula Jonesa po Keitha Relfa, rozpoczynały swój brawurowy marsz ku sławie.
Co miał więc robić małolat z saksofonem? David Jones, tylko o kilka lat młodszy od tamtych postaci, na razie zostawał w tyle. Fala, na którą załapywali się inni, była dla niego niedostępna. Clapton stawał się bogiem, David zdobył na razie popularność jedynie w swojej klasie: był lubiany, zauważany dzięki wąskim spodniom i jasnym włosom, uśmiechnięty i pobłażliwy wobec młodszych uczniów, którzy łazili za nim po podwórku, pytając o muzykę albo bejsbol. Defekt oka przydawał jego ślicznej chłopięcej buzi łobuzerskiego uroku, ale jeśli chodzi o wrodzony talent, David stanowił jedynie tło dla swego przyjaciela George’a Underwooda – bardziej wyluzowanego i męskiego – który pozostawał ośrodkiem zainteresowania Bromley Tech.
Większość dzieciaków, która widziała The Kon-Rads, pamięta z ich pierwszych koncertów zaledwie kilka szczegółów. Młodym muzykom nie na tym jednak zależało; po prostu robili to, co lubili – tworzyli swój własny świat. Dziś ich covery Conway Twitty i Joego Browna brzmiałyby sztucznie i naiwnie, ale zdaniem kolegów to dzięki nim wymiatali duszący brytyjski konformizm, bijąc na głowę wszechobecne, popularne zespoły wokalno-taneczne.
Zanim ich kariera rozpoczęła się na dobre, szybko okazało się, że The Kon-Rads nie stanowią zgranej paczki buntowników. Pod koniec 1962 roku, kiedy perkusista Dave Crook opuścił, dość zresztą płynny, skład, na skutek wewnętrznego przewrotu odszedł również George Underwood. Świadkowie do dziś zastanawiają się, co mogło być tego powodem. Z punktu widzenia George’a Underwooda czarnym charakterem był nowy perkusista: „Z jakiegoś powodu mnie nie lubił. Starał się wyrzucić mnie z zespołu i wprowadzić do niego swojego przyjaciela. Nie bił się, ale wysyłał mi ostrzeżenia. To było naprawdę onieśmielające, niemal płakałem – to było straszne”. George, przy całym swym uroku i zadziorności, był po prostu zbyt miły – jak sam tłumaczy: był „gentlemanem”. Nie protestował, pożyczył nawet swoją gitarę i wzmacniacze. („Bez tego mieliby przerąbane”). Była to dlań pierwsza lekcja bezwzględności show-biznesu, której nie wziął sobie ani trochę do serca.
Na początku Davidowi nie przeszkadzało odejście przyjaciela. Fascynował go nowy perkusista, David Hadfield, który w porównaniu z resztą The Kon-Rads wydawał się niemal profesjonalistą. Hadfield wychował się w Cheshunt, w Hertfordshire, gdzie w liceum grał razem z Harrym Webbem, później znanym jako Cliff Richard. Hadfield chwalił się swoimi referencjami ze współpracy z Cliffem