Większość pól i ogrodów łączy wspólna prawda – dążą do tego, by stać się dorosłym lasem, inteligentnym i stabilnym ekosystemem, który ewoluował przez wiele tysięcy, a nawet milionów lat. Ziemia tęskni do tej harmonii. Nasze zadanie polega na tym, by zrozumieć, co chce wyrazić, i pozwolić jej stać się tym, czym pragnie być. Tak jak dobrym rodzicom zależy nam, by dorastała, znając granice. Powinniśmy pokierować jej wzrostem, nie gasząc niepokornego ducha niedorzecznymi żądaniami.
Większość ludzi nigdy nie zdoła doprowadzić do powstania klasycznego leśnego ekosystemu, bo ich działki są po prostu za małe. Mimo to nawet na niewielkim obszarze można stworzyć jego pełnowartościowy odpowiednik. Opisuję ten proces krok po kroku w rozdziale 3, chciałabym jednak, żebyśmy najpierw przyjrzeli się potrzebom opiekunów ziemi – to znaczy waszym i waszych bliskich.
U wielu osób sama myśl o tym, że miałyby zaprojektować własny ogród, wzbudza konsternację i lekki przestrach. Zupełnie niepotrzebnie. To dużo prostsze, niż mogłoby się wydawać. Wystarczy pamiętać, że projekt w a s z e g o ogrodu w żadnej mierze nie musi być wyrazem nowoczesnych dążeń artystycznych. Żeby go stworzyć, nie potrzebujecie specjalnego wykształcenia i całkiem możliwe, że praca przy nim sprawi wam przyjemność. Wasz projekt może być maksymalnie prosty – wcale nie musi być klasyczny, pomysłowy, fascynujący, futurystyczny ani zgodny z jakimś „obowiązującym” stylem.
Moja metoda polega na tym, by n i e projektować niczego, co blokowałoby swobodny przepływ energii między wami a żywym organizmem, jakim jest ziemia.
Wprawdzie intencje są ważne, podobnie jak stworzenie zrównoważonego ekosystemu, ale n a j i s t o t n i e j s z ą częścią całego procesu jest nawiązanie silnej, obustronnie korzystnej relacji z waszym skrawkiem gruntu. To bardzo kreatywne zadanie. Tworzycie ogród dla siebie i rodziny, która od tej pory obejmuje też ziemię.
Pierwszy krok polega na nawiązaniu z nią kontaktu. Kiedy poznacie swoją działkę i przeprowadzicie proces uzdrawiania opisany w rozdziale pierwszym, ogród nie będzie miał przed wami tajemnic. Będziecie jego głosem, jego szansą na autoekspresję.
W tej książce posługuję się określeniem „współtworzenie”. Współtworzenie oznacza, że przy projektowaniu ogrodu macie partnera, którym jest natura. A natura jest żywym, świadomym bytem, rzeczywistym i obecnym, gotowym na podjęcie wspólnego wysiłku.
Przy projektowaniu ogrodu nie posługuję się żadną szczególną metodą, ufam intuicji. Niestety, intuicji niełatwo nauczyć, dlatego na potrzeby książki wyodrębniłam w swojej praktyce pięć podstawowych kroków. W tym rozdziale przeprowadzę was przez nie po kolei, żebyście mogli ułożyć z nich własną historię.
Pięć kroków projektowania ogrodów we współpracy z naturą
1. Intencja. Na czym polega magia
2. Wybór zakątków dla szczególnych intencji
3. Projektowanie zgodne z wzorami i kształtami natury
4. Potęga symboli i obrazów
5. Przenoszenie projektu na papier
Krok 1. Intencja. Na czym polega magia
Mura gcuireann tú san earrach ní bhainfidh tú san fhómhar.
Co człowiek sieje, to i żąć będzie.
Przyjęło się uważać, że magia to coś bardzo skomplikowanego i tajemniczego. Przez stulecia ludzie, którzy chcieli zachować jej moc dla siebie, ukrywali magiczne praktyki przed światem, stopniowo więc stawała się pojęciem mglistym, ostatnio obecnym tylko w książkach i filmach dla dzieci, a dawniej w traktatach ezoterycznych, stanowiących część wiedzy tajemnej. Tymczasem magia jest całkiem prosta i łatwa w użyciu. Wystarczy wiedzieć, że obejmuje połączenie intencji i emocji. Wasze myśli, uczucia i zamiary mają postać energii. Energia ta jest wprawdzie ruchliwa i zmienna, ale jeśli ją skoncentrujecie i ukierunkujecie, popchnie was w odpowiednią stronę. To właśnie nazywam magią. Jest to także najważniejsze narzędzie przywracania energii duchowi waszej ziemi.
Technika kierowania intencji, znana w starożytności, dziś natomiast raczej zapomniana, pozwoli wam na bezpośrednie komunikowanie się z waszym skrawkiem ziemi.
Sama doświadczyłam jej działania bardzo wyraźnie, gdy pracowałam przy ogrodzie na wystawę Chelsea Flower Show z zamiarem przypomnienia ludziom o tym, jak ważną rolę w naszym świecie odgrywają miejsca dzikie. Ponad dekadę temu postanowiłam projektować ogrody wykorzystujące lokalną roślinność, nie mogłam jednak znaleźć rynku na tego typu usługi. Musiałam więc ponownie przemyśleć swoje podejście. Zdałam sobie sprawę, że w jednym jestem naprawdę dobra – umiem słuchać ziemi i opowiadać jej historię. Dzięki temu mogłam tworzyć przestrzenie harmonijne, łagodne, piękne i uzdrowicielskie, miejsca, które zapraszały naturę, by lśniła niczym gwiazda.
Masterplan ogrodu na Chelsea Flower Show (powyżej) i rysunek w perspektywie
W rezultacie doszłam do wniosku, że m o g ł a b y m projektować ogrody, wykorzystując starożytną wiedzę na temat energii ziemi, by tworzyć miejsca dzikie i tętniące życiem. Miałam nadzieję, że dzięki nim ludzie inaczej zaczną spoglądać na otaczający ich świat.
Nikt nie chciał być moim królikiem doświadczalnym, musiałam więc wymyślić inny sposób, żeby rozpropagować swoje idee. W 2002 roku postanowiłam przedstawić je na arenie publicznej, to znaczy na organizowanej przez Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze wystawie Chelsea Flower Show, najbardziej prestiżowym konkursie ogrodniczym na świecie.
Wystawę organizuje się w Londynie, na terenie Royal Hospital Chelsea, niemal corocznie od 1913 roku. To bardzo elitarne wydarzenie, które cieszy się międzynarodową renomą jako wylęgarnia ogrodniczych mód. Trudno o lepsze forum, aby rozpropagować koncepcję naturalnych ogrodów – wystarczyło pokazać fascynujący projekt.
Stworzyłam w Chelsea prosty, czarodziejski ogród, który spodobał się publiczności. Zdobył złoty medal – niezwykły zaszczyt dla młodej, nikomu nieznanej debiutantki.
Zwycięstwo w konkursie wiązało się ze znacznym światowym rozgłosem i przyczyniło do tego, że dzika przyroda stała się modna. Przestała być spychana w odległe zakątki ogrodu. Ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę, że ogrody i natura m o g ą stanowić jedno. Razem z moim zespołem pozyskaliśmy serca i umysły ogrodników na całym świecie, co utwierdziło mnie w przekonaniu, żeby trzymać się obranej drogi.
Projektując i realizując ogród w Chelsea, koncentrowałam się na jednej intencji. Chciałam przypomnieć ludziom, jak piękne są dzikie miejsca, zanim zupełnie znikną z powierzchni ziemi. To było niezwykłe uczucie widzieć, jak moje pragnienie spełnia się podczas wystawy. Zwiedzający stali w długiej kolejce, żeby obejrzeć ogród, który stworzyłam.
Irlandczycy uważali, że jest czarujący – „prawdziwy kawałek Irlandii” (to dlatego, że Irlandia wciąż jest miejscem pełnym życia, magii i dzikości), Anglików przyprawiał o łzy. Wszyscy mówili, że bardzo ich poruszył, przypominał miejsca z czasów ich młodości, miejsca, które już nie istniały. Mieli na myśli zakątki, gdzie energia i siła życiowa natury były dla nich czymś rzeczywistym – niewielki zagajnik po drugiej stronie ogrodu babki, grupę skał nieopodal domu, dziką łąkę w pobliżu chałupy, w której spędzali wakacje w