Eksperymenty amerykańskiego mykologa Paula Stametsa wykazały, że osiem tygodni po zaszczepieniu zarodników grzybów na podłożu zanieczyszczonym ropą gleba uległa oczyszczeniu i udało się na niej wyhodować zdrową kolonię boczniaków ostrygowatych. Grzybnia dosłownie pożarła ropę, pojawiły się kiełki roślin i dżdżownice.
Metody odbudowy mikrobiomu gleby
Odbudowa grzybni
Grzyby są najstarszymi żywymi organizmami na Ziemi. Ewoluowały, wykorzystując rozkładającą się materię. Jeśli górna warstwa gleby w waszym ogrodzie jest pozbawiona białej, przypominającej włókna grzybni, powinniście pomóc grzybom w ponownym jej zasiedleniu, stosując jedną z poniższych metod.
Uwaga: na wypadek uczulenia na zarodniki przy opisanych niżej zabiegach należy mieć na twarzy maseczkę ochronną, a po zakończeniu dokładnie umyć ręce.
Metoda 1
1. Zamówcie preparat mikoryzowy (szczepionkę) grzybów jadalnych w lokalnym sklepie albo online (zob. Pomoce). Poproście sprzedawcę, żeby pomógł wam wybrać odmianę, która najlepiej sprawdzi się w waszej okolicy.
2. Wymieszajcie zarodniki z popiołem drzewnym (albo postępujcie zgodnie z instrukcją na opakowaniu) i rozprowadźcie na obszarze, na którym chcecie je zaszczepić. Jeśli sadzicie rośliny z odkrytymi korzeniami, możecie wymieszać zarodniki z wodą i zanurzyć w takiej mieszance korzenie sadzonek. Bardzo polecam ten sposób.
3. Przykryjcie zarodniki grubą warstwą mulczu, tektury, liści, zrębów drewnianych czy innego materiału organicznego, który ulegnie rozkładowi. Przyda się wszystko, co zapewni cień i pozwoli utrzymać wilgoć, bo takich warunków potrzebują grzyby do optymalnego wzrostu. Pilnujcie, żeby cały czas miały wilgotno.
4. Po paru miesiącach sprawdźcie ziemię. Powinniście zobaczyć mnóstwo białych włókien. Będzie to znaczyło, że grzybnia tworzy swoją sieć.
Metoda 2
Możecie też jesienią wszystko zrobić sami.
1. Poszukajcie atlasu grzybów jadalnych rosnących w waszej okolicy i wybierzcie się na grzybobranie. Pamiętajcie, żeby ścinać grzyby tuż przy ziemi, bo największa moc kryje się w nóżce. Jeśli uda wam się pozyskać trochę „korzonków” (części nasadowych owocników), tym lepiej. Bądźcie jednak delikatni. Zbierzcie tylko niewielką część grzybów, żeby mogły odrosnąć. Wybierajcie osobniki jeszcze nie całkiem dojrzałe (wypukłe kapelusze), zamiast dorosłych (kapelusze płaskie), bo wytwarzają one więcej zarodników.
2. Pokrójcie świeże grzyby łącznie z nóżkami na maleńkie kawałeczki.
3. Rozprowadźcie solidną porcję popiołu drzewnego lub trocin wokół roślin drzewiastych i przykryjcie ją warstwą mulczu. Rozsypcie kawałki grzybów, przykryjcie warstwą popiołu, a następnie kory lub mulczu z liści. Możecie dołożyć trochę ściętych gałęzi, żeby zaciemnić to miejsce i zatrzymać wilgoć.
4. Pilnujcie nawilżenia. W ciągu paru miesięcy w kilku górnych centymetrach ziemi powinna się pojawić grzybnia.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na ten temat, polecam książki Paula Stametsa, między innymi Mycelium Running, w której opisuje, w jaki sposób można wykorzystać grzyby do rozwiązywania poważnych problemów ekologicznych, takich jak usuwanie zanieczyszczeń czy promieniowania. W swoich książkach Stamets zamieszcza też praktyczne wskazówki przydatne dla każdego ogrodnika, na przykład informacje, z jakimi gatunkami drzew współpracują jakie gatunki grzybów.
Przywracanie bakterii
Silna i zróżnicowana populacja bakterii glebowych ma zasadnicze znaczenie dla zdrowia każdego żywego ekosystemu. Oto prosty i skuteczny sposób wprowadzenia szczepów bakterii do ziemi.
1. Napełnijcie wodą duży, czysty pojemnik, na przykład nowe wiadro. Jeśli macie szczęście i dostęp do naturalnego źródła czystej wody, skorzystajcie z niego. Jeżeli nie, ale w waszej okolicy można zbierać deszczówkę (nie zawsze jest to legalne, zwłaszcza w regionach suchych), taka woda też się nada. Jeśli zaś będziecie musieli wykorzystać wodę z kranu, niech odstoi dwadzieścia cztery godziny, żeby odparować chlor.
2. Weźcie garść ziemi z jakiegoś zdrowego, dzikiego miejsca – najlepiej z okolicznego lasu. Wsypcie ziemię do wody i podłączcie pompę napowietrzającą.
3. Dodajcie łyżkę melasy albo cukru. Dopilnujcie, żeby mieszanina stała nie dłużej niż dwadzieścia cztery godziny, bo inaczej zarodniki zaczną się rozkładać. Może temu zapobiec szczypta soli.
4. Żeby osiągnąć jak najlepszy rezultat, zastosujcie mieszaninę w ciągu czterech godzin po wyłączeniu pompy. Najlepiej zrobić to albo wczesnym rankiem, albo wczesnym wieczorem, żeby uniknąć gorąca godzin południowych. Dobrą metodą aplikacji będzie zarówno podlewanie, jak i oprysk.
Sama zazwyczaj dodaję jeszcze jeden krok zaczerpnięty z praktyk biodynamicznych (zob. rozdział 2). Możecie go wprowadzić po odłączeniu pompy napowietrzającej, zanim zaaplikujecie mieszankę.
Przede wszystkim spędźcie w ogrodzie trochę czasu. Skoncentrujcie się i wyciszcie umysł. Wyjmijcie pompę i zacznijcie energicznie mieszać wodę z ziemią dużym kijem. Zróbcie wir, kręcąc kijem najpierw w jedną, potem w drugą stronę. Skupcie się na tym, co chcecie osiągnąć – na przywróceniu życia wszystkim warstwom ziemi. Możecie wypowiedzieć tę intencję na głos albo napisać ją na pojemniku z wodą.
Pompa do stawu z pewnością będzie lepszym rozwiązaniem niż mieszanie wody przez kilka godzin – standardowa praktyka w rolnictwie biodynamicznym. Zgodnie z rytuałami biodynamicznymi roztwór należy mieszać przez godzinę w jedną, a potem przez godzinę w drugą stronę – wszystko to po to, aby wasza intencja przeniknęła do wody. Większość osób jednak, w tym i ja, nie potrafi koncentrować się przez tyle czasu, dlatego gdy tylko poczujecie, że wasze działania odniosły zamierzony skutek, pozwólcie, żeby resztę pracy wykonała za was pompa. Spryskajcie lub skropcie ziemię naenergetyzowanym roztworem. Skupcie się na tym, co robicie. Możecie nawet słuchać muzyki, jeśli to pozwoli wam się lepiej zrelaksować.
Jeżeli nie wykorzystacie wody od razu, może się zdarzyć, że przy jej aplikowaniu będziecie w gorszym lub po prostu innym nastroju i właśnie tę energię przekażecie ziemi. Dlatego lepiej nie zwlekajcie. Skorzystajcie z opryskiwacza plecakowego albo konewki. Jeden oprysk wiosną i jeden jesienią wystarczy, żeby zwiększyć witalność każdej gleby. Przy czym bywa i tak, że zanim naziemna bioróżnorodność zacznie wspierać tę podziemną, trzeba będzie powtarzać całą procedurę kilka lat.
Tej prostej metody nauczyła mnie moja przyjaciółka Breda Enright, która spryskuje tak przygotowanym tonikiem ogród warzywny, osiągając fenomenalne rezultaty zarówno pod względem obfitości, jak i zdrowia roślin.
NA ZIEMI
Większość Irlandczyków dorastających na wsi dobrze pewnie pamięta wyrywanie latem kęp starca jakubka (Senecio jacobaea). Rolnicy nienawidzili tego szkodliwego chwastu, a gdy znaleziono go na ich ziemi, musieli płacić grzywnę. Obawiano się, że podczas jesiennego pokosu mógłby przedostać się do siana. Jego suche łodygi są ponoć dla zwierząt hodowlanych tak trujące, że gdyby zimą zjadły je razem z resztą traw, skończyłoby się to dla nich śmiercią. Z perspektywy czasu myślę, że była to też jedna z tych roślin, które, tak jak wiązówka błotna czy sit siny, kojarzyły się irlandzkim rolnikom z biedą. Gdyby sąsiedzi zobaczyli takie „biedarośliny” na ich polu, mogliby ich posądzić o lenistwo lub uznać za kiepskich gospodarzy. Opinia złego opiekuna ziemi była najgorszą rzeczą,