Hadi sięgnął po ciasteczko i zapytał:
– To co to za paląca kwestia, że nas zwołałeś?
– No właśnie – pisnął Cyryl. – Miałem iść na wyprzedaże poświąteczne z mamą.
Hadi potrząsnął głową.
– Stary, naprawdę? Czy ty czasem słyszysz, co mówisz? Równie dobrze mógłbyś założyć koszulkę z napisem: „Wyśmiewajcie mnie”.
Greg rzucił w Hadiego brudną skarpetką.
– Zostaw go. Jeśli lubi chodzić na zakupy z mamą, to ma do tego prawo.
Hadi udał, że się kłania.
– Słusznie prawisz.
A potem skinął już na poważnie do Cyryla.
– Przepraszam.
– Spoko.
Zapadła cisza, a Greg zaczął się zastanawiać, jak to wszystko wyjaśnić. No, może nie wszystko. Może tylko niektóre sprawy. Na pewno musi im powiedzieć o Aporcie.
Spojrzał na stolik nocny, gdzie leżały książki, papiery i jego komórka, na którą wciąż przychodziły wiadomości od Aporta.
Najnowsza, która dotarła na godzinę przed Cyrylem i Hadim, brzmiała tak:
Potrzebujecie jedzenie na spotkanie?
Nie, dziękuję – odpisał Greg.
Odetchnął głęboko i zmarszczył nos, czując zapach lawendowego odświeżacza, który jego mama ustawiła gdzieś w pokoju. (Szukał go, ale jak na razie bezskutecznie. Zdecydowanie wolał zapach swoich przepoconych ubrań).
– Dobra, nie umiem tego inaczej powiedzieć, jak tylko wprost – odezwał się.
Hadi i Cyryl popatrzyli na niego.
– Aport wysyła mi SMS-y.
Jego kumple otworzyli oczy ze zdumienia. I jednocześnie zamrugali.
– Kim jest Aport? – zapytał Hadi.
– Chwila… masz na myśli tego niby-psa? Tę nagrodę z pizzerii? Czy to jakiś żart? – zapytał Cyryl.
Greg potrząsnął głową. Sięgnął po część papierów leżących na nocnym stoliku – były to wszystkie wiadomości, które spisał i wydrukował – i podał Cyrylowi.
– Patrzcie.
Czekał, podczas gdy Cyryl i Hadi przysunęli się do siebie, by jednocześnie czytać wydruki.
– To nie może być prawda – powiedział Cyryl.
Jego głos był jeszcze wyższy niż zwykle.
Hadi złapał wydruki i przejrzał je. Spojrzał na Grega, a potem zwrócił się do Cyryla:
– Nie zrobiłby nam takiego dowcipu.
– Nie, nie zrobiłbym – przyznał Greg. – Chcecie zobaczyć mój telefon? Jestem mądry, ale nie na tyle, by wgrać do komórki SMS-y.
Hadi potrząsnął głową. Wstał nagle i zaczął krążyć po małym, okrągłym, niebiesko-brązowym plecionym dywaniku.
– Stary, on musiał się zsynchronizować z twoim telefonem – powiedział w końcu.
Greg skinął głową.
– Tak, tylko że…
– Hej, chwila – odezwał się Cyryl. – Nie jestem specjalistą od telefonów, ale niby jak taki stary animatroniczny pies mógł się zsynchronizować z nowoczesnym smartfonem? To po prostu niemożliwe.
– A jednak – odparł Hadi.
– On nie tylko się zsynchronizował. – Greg sięgnął po zabłoconą plastikową torbę z pająkiem i uniósł ją w górę. Miał ochotę zawołać: „Dowód A”, ale się powstrzymał.
– A to co? – Cyryl cofnął się tak gwałtownie, że aż z hukiem spadł z łóżka.
Greg pohamował śmiech, gdy Cyryl gramolił się z podłogi.
– Przepraszam – powiedział – on nie jest prawdziwy.
Opowiedział im o pikniku i o tym, jak wykopana z ogrodu torebka pojawiła się na jego wycieraczce.
Cyryl gapił się na niego z otwartymi ustami, a potem spojrzał na Hadiego i znów na Grega.
– To niemożliwe.
– Pokaż. – Hadi wziął torebkę od Grega i przyjrzał się uważnie. – To są ślady zębów!
– Niemożliwe – powtórzył Cyryl.
– A jednak – odparł Hadi.
– Sądzę, że to jak z moimi roślinami – zaczął Greg.
Nadeszła pora, by powiedzieć im, co na pewno się za tym wszystkim kryło.
Hadi i Cyryl spojrzeli na niego.
– Co? – zapytał Hadi.
– Słyszeliście o Clevie Backsterze? – zapytał Greg, przekonany, że nie słyszeli.
Potrząsnęli głowami.
– Był specjalistą od wykrywaczy kłamstw, który w latach sześćdziesiątych zaczął eksperymentować z roślinami.
– Dobra – odezwał się Hadi. – No i co z tego?
– No i w latach sześćdziesiątych Backster postanowił sprawdzić, czy za pomocą wariografu podłączonego do rośliny da się określić, ile czasu zajmuje osmoza. I co prawda nie ustalił nic na temat osmozy, ale odkrył coś naprawdę niesamowitego.
Greg przerwał.
Cyryl i Hadi wciąż wpatrywali się w pająka w torebce. Pewnie nawet go nie słuchali, a nawet jeśli tak, to Greg uświadomił sobie, że nie jest jeszcze gotów, by podzielić się z nimi swoją teorią.
– A co, jeśli w budynku był ktoś jeszcze i teraz cię obserwuje? – zapytał Cyryl, potwierdzając, że razem z Hadim w ogóle nie słuchali wywodu Grega.
– Co? Jakiś prześladowca? – zapytał Hadi.
– I włamał się do mojego smartfonu czy jak? – zapytał Greg.
– To zwariowany pomysł.
Ale czy rzeczywiście ten pomysł był bardziej szalony niż to, co mu się wydawało, że się dzieje?
Nagle zapiszczała komórka Grega. Podniósł ją i przeczytał wiadomość. Upuścił telefon na łóżko. Hadi i Cyryl spojrzeli najpierw na komórkę, a potem na Grega.
Chłopak wskazał telefon. A kiedy nachylili się nad nim, on też spojrzał i jeszcze raz przeczytał SMS.
ZŚ
– Co to jest ZŚ? – zapytał Cyryl?
Hadi pobladł. Spojrzał w przerażone oczy Grega.
– Złowrogi Śmiech – powiedzieli chórem.
Animatroniczny pies, który chciał być pomocny, to jedno. Animatroniczny pies, który chciał być pomocny i miał poczucie humoru, też był OK. Ale animatroniczny pies, który miał jakieś własne plany… to… to było po prostu przerażające.
Po tym, co się stało, Greg zrezygnował z prób tłumaczenia Hadiemu i Cyrylowi, co według niego działo się z Aportem. Kiedy więc przestali dyskutować o SMS-ie psa, powiedział im, że będzie ich o wszystkim informował, i postanowił przeprowadzić więcej eksperymentów.
Samo pójście do opuszczonej pizzerii było już sprawdzianem, tylko że nie był pewien, jak mu poszło. Zaczęło się od tego, że przedstawił zamiar, pragnienie,