NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ. Ken Follett. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Ken Follett
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Историческая литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-8215-227-2
Скачать книгу
go jeszcze zobaczyć, lecz czy było to możliwe? Mieszkali przecież w innych krajach.

      Czy traktował to, co ich łączyło, jako przelotny romans? Z pewnością nie. Świat pełen był wieśniaczek, które nie zawahałyby się spędzić nocy z ealdormanem, nie mówiąc o niewolnicach, które nie miały w tej kwestii nic do powiedzenia. Wilwulf musiał widzieć w niej coś wyjątkowego, skoro co noc przychodził na potajemne schadzki tylko po to, żeby pieścić ją i całować.

      Mogła zapytać go wprost o jego intencje, wahała się jednak. Dziewczyna nie powinna narzucać się mężczyźnie. Na to była zbyt dumna. Jeśli jej pragnął, zapyta, a jeśli tego nie zrobi, to znaczy, że nie pragnie jej wystarczająco mocno.

      Jego statek czekał w przystani, wiatr był pomyślny i Wilwulf zamierzał wypłynąć nazajutrz rano. Tej nocy ostatni raz spotkali się w stodole.

      Myśl o tym, że wyjeżdża, i niepewność, czy jeszcze kiedyś go zobaczy, mogły ostudzić jej namiętność, lecz tak się nie stało. Ragna przywarła do niego całym ciałem, jakby dzięki temu mogła zatrzymać go w Cherbourgu. Kiedy dotknął jej piersi, była tak podniecona, że poczuła wilgotną strużkę spływającą po wewnętrznej stronie uda.

      Nawet przez warstwę ubrań czuła jego nabrzmiały członek; ich ciała poruszały się rytmicznie, jak gdyby się kochali. Zadarła sukienkę, żeby go bardziej poczuć, co tylko wzmogło jej pożądanie. W głębi duszy wiedziała, że traci kontrolę, ale nie była w stanie się opanować.

      Długa do kolan tunika Wilwulfa zadarła się. Żadne z nich nie miało bielizny – wkładali ją tylko na specjalne okazje, jak choćby dla wygody podczas konnej jazdy – i Ragna zadrżała, czując jego skórę ocierającą się o jej nagie ciało.

      Chwilę później był już w niej.

      Jak przez mgłę pamiętała, że powiedział coś jakby:

      – Jesteś pewna…?

      – Tak! Tak – odparła.

      Poczuła nagły ból – trwał jednak zaledwie kilka sekund – a po nim nieopisaną przyjemność. Chciała, żeby to uczucie nigdy się nie skończyło, lecz Wilwulf poruszał się coraz szybciej i nagle oboje zaczęli drżeć z rozkoszy. Ragna poczuła, jak tryska w nią czymś ciepłym, i miała wrażenie, że nastał koniec świata.

      Chwyciła Wilwulfa mocniej w obawie, że nogi odmówią jej posłuszeństwa. Tulił ją przez długą chwilę, po czym odsunął od siebie i spojrzał na nią.

      – Wielkie nieba – powiedział. Wyglądał, jakby coś go zaskoczyło.

      Kiedy w końcu odzyskała głos, spytała:

      – Czy tak jest zawsze?

      – Nie – odparł. – Prawie nigdy.

      *

      Służba spała na podłodze, lecz Ragna, jej brat Richard i kilku starszych służących mieli łóżka – stojące pod ścianami szerokie ławy z płóciennymi siennikami wypchanymi słomą. Latem Ragna spała pod lnianym płótnem, a zimą, gdy robiło się chłodno, pod wełnianym kocem. Dziś, po tym jak zdmuchnięto świece, skuliła się i pogrążyła we wspomnieniach.

      Straciła dziewictwo z mężczyzną, którego kochała, i było to cudowne uczucie. Ukradkiem wsunęła palec między nogi, a gdy go wyjęła, lepił się od jego nasienia. Pachniało rybą i kiedy go posmakowała, odkryła, że jest słone.

      Wiedziała, że zrobiła coś, co odmieni jej życie. Ksiądz powie, że w oczach Boga jest zamężną kobietą, i czuła, że jest to prawda. Cieszyła się jednak. Rozkosz, jaka ogarnęła ją w stodole, była fizycznym przejawem więzi, która zawiązała się między nimi w tak krótkim czasie. Wilwulf był dla niej odpowiednim mężczyzną, miała co do tego pewność.

      Była mu również oddana w bardziej praktyczny sposób. Szlachetnie urodzona panna powinna zachować cnotę dla męża. Teraz Ragna nie mogła poślubić nikogo innego, chyba że ucieknie się do oszustwa, które mogło zniweczyć jej małżeństwo.

      No i mogła być w ciąży.

      Zastanawiała się, co wydarzy się rano. Co zrobi Wilwulf? Będzie musiał coś powiedzieć: wiedział równie dobrze jak ona, że po tym, co się stało, wszystko się zmieniło. Musi porozmawiać z jej ojcem o ślubie. I o pieniądzach. I ona, i on pochodzili ze szlachetnych rodzin i być może należało omówić polityczne konsekwencje ich małżeństwa. Możliwe, że Wilwulf będzie potrzebował zgody króla Ethelreda.

      To również powinien omówić z Ragną. Trzeba będzie ustalić, gdzie i kiedy wezmą ślub i jak będzie wyglądała ceremonia. Wprost nie mogła się doczekać.

      Była szczęśliwa i wiedziała, że wszystkie te problemy da się rozwiązać. Kochała Wilwulfa, a on ją i będą ze sobą już do końca życia.

      Myślała, że przez całą noc nie zmruży oka, wkrótce jednak zasnęła. Obudziła się, kiedy było już widno, a służący rozstawiali na stole miski i przynosili z piekarni wielkie bochny chleba.

      Zerwała się i rozejrzała dookoła. Zbrojni Wilwulfa pakowali swój skromny dobytek do skrzyń i skórzanych sakw, gotując się do drogi. Ich pana nie było w sali: musiał pójść się umyć.

      Rodzice Ragny wyszli ze swych komnat i zasiedli u szczytu stołu. Poranne wieści z pewnością nie ucieszą Genevieve. Hrabia był mniej dogmatyczny od żony, lecz i on niechętnie udzieli zgody na ślub z Anglikiem. Oboje mieli względem córki inne plany. Jeśli zajdzie potrzeba, powie im, że straciła dziewictwo z Wilwulfem, i będą musieli się zgodzić.

      Wzięła pajdę chleba, posmarowała pastą z gniecionych jagód i wina i zjadła łapczywie.

      Niedługo potem wszedł Wilwulf i zasiadł przy stole.

      – Rozmawiałem z kapitanem – oznajmił. – Wyruszamy za godzinę.

      Teraz, pomyślała Ragna. Teraz im powie. On jednak wyjął swój nóż, odkroił plaster pieczonej szynki i zaczął jeść. Pomówi z nimi po śniadaniu, uspokajała się w duchu.

      Nagle poczuła się zbyt spięta, by cokolwiek przełknąć. Kęs chleba utknął jej w gardle i musiała popić go cydrem. Wilwulf rozmawiał z jej ojcem o pogodzie w kanale i o tym, ile czasu zajmie droga powrotna do Combe. Słuchała ich jak we śnie, jak gdyby jego słowa nie miały sensu. Posiłek dobiegł końca zbyt szybko.

      Hrabia z żoną postanowili odprowadzić Wilwulfa na nabrzeże. Towarzysząca im Ragna czuła się jak duch – nic nie mówiła i podążała za tłumem niezauważana przez nikogo. Córka burmistrza, dziewczyna w jej wieku, zobaczyła ją i zawołała:

      – Piękny dzień!

      Ragna nie odpowiedziała.

      Na brzegu ludzie Wilwulfa zakasali tuniki i gotowali się do wejścia na łódź. On, uśmiechnięty, odwrócił się do rodziny hrabiego. Teraz na pewno powie: „Chcę poślubić Ragnę”.

      Pokłonił się jednak tylko Hubertowi, Genevieve, Richardowi, a na końcu Ragnie. Ujął w dłonie jej ręce i niezgrabną francuszczyzną powiedział:

      – Dziękuję za twoją uprzejmość.

      Po tych słowach odwrócił się i rozchlapując wodę, wszedł na płyciznę, po czym wspiął się na pokład.

      Nie wiedziała, jak zareagować.

      Żeglarze odwiązali liny. Ragna nie wierzyła własnym oczom. To musiał być koszmar, z którego niebawem się obudzi. Załoga rozwinęła żagiel. Płótno załopotało przez chwilę, a potem, wypełnione wiatrem, wydęło się. Łódź nabierała prędkości.

      Oparty o reling Wilwulf jeden jedyny raz pomachał na pożegnanie i odwrócił się.