Nie śpij, tu są węże!. Daniel L. Everett. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Daniel L. Everett
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788378865025
Скачать книгу
część lasu deszczowego Amazonii, basen rzeki i sama rzeka leżą na terytorium Brazylii. Brazylia zaś jest piątym co do wielkości państwem na świecie, większym niż Stany Zjednoczone. Jej populacja – niemal 190 milionów ludzi – jest zróżnicowana: żyją tam duże grupy Portugalczyków, Niemców, Włochów, innych Europejczyków i Azjaci – w tym największa poza terytorium państwa kolonia Japończyków. Dla większości mieszkańców miast, właśnie w Brazylii, puszcza amazońska brzmi tak samo odlegle i fantastycznie, jak dla Europejczyków czy północnych Amerykanów. Chociaż chwalą się pięknem Amazonii i jej dobrym wpływem na resztę świata, większość Brazylijczyków nigdy w życiu nie widziała czegoś, co choćby przypomina puszczę amazońską. Las znajduje się ponad trzy tysiące kilometrów od najbardziej zamieszkanych obszarów południowo-wschodniej Brazylii, gdzie mieszka ponad 60% obywateli. Jednak nie przeszkadza to Brazylijczykom burzyć się, gdy ktoś chociażby sugeruje, że Amazonia powinna podlegać prawom międzynarodowym (dotyczącym np. jej ochrony). Jak mówią, „A Amazônia é nossa!” – czyli „Amazonia jest nasza!”. Zmartwienia niektórych Brazylijczyków, dotyczące zagranicznej interwencji w losy Amazonii, mogą zakrawać na paranoję, jako że niektórzy z moich brazylijskich kolegów wmawiają mi, że z podręczników szkolnych amerykańskie dzieci uczą się, że Amazonia oficjalnie należy do Stanów Zjednoczonych.

      Jako kuratorzy największego światowego rezerwatu historii naturalnej, Brazylijczycy w większości przemawiają się za zachowaniem różnorodności minerałów, wody, flory i fauny w puszczy amazońskiej. Nie chcą natomiast słuchać się w tej kwestii Stanów Zjednoczonych lub Europy – które to same zniszczyły większe połacie naturalnych lasów, niż do tej pory zostało zniszczone w Amazonii. Lokalne konflikty dotyczące konserwacji lasów amazońskich są dobrze znane i często opisywane przez prasę. (Jednym z bardzo popularnych przykładów był przypadek Chico Mendesa. Mendes został zamordowany za zbieranie gumy z drzew w sposób przyjazny przyrodzie, który był ewidentnie sprzeczny z postanowieniami jego pracodawców.) Jednak takie historie mogą wprowadzać w błąd postronnych obserwatorów. W rzeczywistości konflikty te są mniej ważne niż niema umowa Brazylijczyków, że o Amazonię trzeba dbać.

      Być może najlepszym dowodem na brazylijskie zainteresowanie ochroną jest brazylijska agencja IBAMA – Instituto Brasileiro do Meio Ambiente e dos Recursos Naturais Renováveis (Brazylijski Instytut Środowiska i Odnawialnych Zasobów Naturalnych). IBAMA jest w Amazonii wszechobecna, dobrze wyposażona, z profesjonalnym personelem i szczerą troską o zachowanie naturalnego piękna i zasobów Amazonii.

      System wód Amazonki, ogólnie rzecz ujmując, ma dwa rodzaje gruntów i dwa rodzaje rzek. Rzeki są albo białe (lub błotniste), albo ciemne. Oba typy rzek w Amazonii są rzekami „starymi”; to znaczy wiją się wraz z wolno płynącymi prądami, ponieważ ich górne biegi są tylko nieco wyżej niż ich ujścia. W przeciwieństwie do rzek ciemnych, rzeki błotniste, takie jak Amazonka i Madeira (lub też Missisipi i Mekong), są bogate we florę i faunę oraz mają wyższe stężenie składników odżywczych dla ryb i innych form życia. Są również bardzo bogate w różne gatunki owadów. Podczas moich pierwszych dni wśród Pirahã odkryłem klątwę małych much o skrzydłach w kształcie litery V, które siadają na odsłoniętej skórze w ciągu dnia. Te muchy, mutucas, ssą twoją krew i pozostawiają silne uczucie swędzenia w miejscu ukąszenia, wraz z porządnymi krwiakami – jeśli twoja skóra jest tak bardzo wrażliwa, jak moja. Nie wolno ci jednak nienawidzić mutucasa i innych różnych rodzajów owadów, które gryzą delikatną skórę twojego wewnętrznego uda, ucha, policzków i pośladków. Nie możesz ich nienawidzić nawet wtedy, gdy zauważysz ich przebiegłość – zawsze lecą w zacienione części ciała – dokładnie te części, na które nie zwracasz uwagi. Dlaczego nie możesz ich nienawidzić? Ponieważ frustracja zabije cię szybciej niż ukąszenie owada. Przyznam, że często żałowałem, że owady te nie mają lepiej rozwiniętego układu nerwowego, abym mógł je torturować. Ale to uczucie – w większości przypadków – przemija.

      W nocy owady też są wszędzie. Jeśli spędzisz noc bez ochrony moskitiery na brzegach jednej z tych rzek, tak jak ja na Madeirze, będzie to jedna z najdłuższych i najbardziej nieszczęśliwych nocy twojego życia, gdy wokół ciebie roją się czarne chmury komarów, wlatując do nozdrzy, do uszu, gryząc cię przez ubranie, hamak, a nawet ciężkie dżinsy w każdym możliwym miejscu. I, broń cię Boże, jeśli musisz ulżyć sobie w nocy, gdyż roją się wokół każdej części odsłoniętego ciała. Systemem rzecznym tradycyjnie zdominowanym przez lud Pirahã i blisko spokrewnione plemię zwane Murami (którzy nie mówią już swoim oryginalnym językiem), jest Madeira (drewno). Madeira ma piąty co do wielkości przepływ wody na świecie. Jest to drugi najdłuższy dopływ na świecie (po Missouri). Dorzecze Madeiry jest trzy razy większe niż Francja. Wśród setek dopływów Madeiry znajduje się ciemna woda, Rio dos Marmelos, o średnicy ponad 700 metrów u ujścia, o szerokości około 370 metrów i głębokości 14 metrów w maju. Głównym dopływem Marmelos jest Maici, siedziba Pirahã. Nikt inny nie mieszka na Maici. Maici ma u ujścia szerokość ponad 200 metrów. Na większości swojej długości ma średnio około 27 metrów szerokości. Waha się w głębokości od 15 centymetrów, w niektórych miejscach, tuż przed atakiem pory deszczowej, i może mieć 25 metrów pod koniec pory deszczowej.

      Maici to ciemna rzeka, o wodzie w kolorze herbaty, niosąca ryby i liście z prędkością 12 węzłów (ok. 22 km/h) do Marmelos. W porze deszczowej jest mroczna. W porze suchej kolor rozjaśnia się i staje się bardzo przejrzysty, a rzeka płytka – piaszczyste podłoże jest dobrze widoczne. Einstein nauczał, że odległość między dwoma punktami położonymi w starorzeczu jest mniej więcej odległością w linii prostej między tymi punktami razy pi. Ta rzeka potwierdza jego teorię. Maici z powietrza wygląda jak ogromny wąż ślizgający się przez las. Podróżując łodzią, po porze deszczowej, niektóre zakręty są tak ciasne, że kilwater tworzony przez łódź przemieszcza się między zalanymi drzewami z jednej strony pętli na drugą tak szybko, że statek wpada na swój własny ślad za zakrętem. Rzeka Maici i jej otoczenie jest zaskakująco piękne. Gdy unosiłem się na niej, były chwile, kiedy myślałem, że tak musiał wyglądać Eden: delikatny powiew wiatru, czysta woda, biały piasek, szmaragdowe drzewa, wielokolorowe ary, niesamowite, wielkie harpie, nawoływanie małp, krzyki tukanów i sporadyczny ryk jaguarów.

      Pirahã osiedlają się wzdłuż Maici od jej ujścia do punktu, w którym przecina ją autostrada transamazońska, czyli na długości około 80 kilometrów. Motorówką odległość wynosi około 240 kilometrów. Wioska Pirahã, w której pracowałem najwięcej, Forquilha Grande, znajduje się nad rzeką Maici w pobliżu autostrady. Rzeka Maici przecina transamazonikę około 90 kilometrów na wschód od miasta Humaitá. Pierwszym poważnym celem, na który nastawiłem swój ręczny GPS, były współrzędne wioski, w której mieszkałem. Są to: S 7°21,642´; W 62°16,313´.

      Istnieją dwie główne koncepcje na temat pierwotnego osiedlenia się ludzi wokół Amazonki, reprezentowane przez archeolożki Betty Meggers i Annę Roosevelt. Meggers uważała, że potencjał rolniczy gleby Amazonii, przynajmniej w odniesieniu do technologii prehistorycznej, był zbyt niski, aby utrzymać duże cywilizacje, i w konsekwencji Amazonia zawsze była domem dla małych grup łowców-zbieraczy. Zgodnie z tym poglądem niektórzy językoznawcy, zwłaszcza nieżyjący już Joseph Greenberg z Uniwersytetu Stanford, twierdzili, że były trzy fale migracji do Ameryki przez lądowy most Beringia, który dziś jest cieśniną Beringa. Pierwsza grupa, która przeszła, jakieś 11 000 lat temu, została „popchnięta” daleko na południe przez drugą grupę migracji, która była z kolei w dużej mierze zmuszona przejść na południe przez ostatnią grupę, która przekroczyła most lądowy – Inuitów (Eskimosów). Pierwsza grupa osiedliła się w Południowej Ameryce, i poza kilkoma wyjątkami, jakimi byli na przykład Inkowie, pozostali głównie łowcami-zbieraczami. Według Greenberga dowody na tę migrację można znaleźć w relacjach między językami obu Ameryk, zarówno żyjących,