Szalony detektyw. Zabawny detektyw. StaVl Zosimov Premudroslovsky. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: StaVl Zosimov Premudroslovsky
Издательство: Издательские решения
Серия:
Жанр произведения: Приключения: прочее
Год издания: 0
isbn: 9785449805898
Скачать книгу
audytorowi w radzie wsi i zagrzmiała. Lenin zareagowałby łatwiej, po prostu się śmiał, ale tamtejsze władze – nie. Ale to było w czasach postsowieckich. A zatem wraz ze zniknięciem systemu sowieckiego zniknął również rejestr karny. Został zrehabilitowany i otrzymał świadczenia z tytułu gazu. Ale po przejściu na emeryturę chciał być przydatny dla społeczeństwa, a potem żona nowego policjanta z dystryktu zwabiła niebieskimi oczami i… reszta to HACK… Więc myślę, że nie przeklinając… Więc poszedł do kaprali, aby do funkcjonariusza policji dystryktu, a stopień pozostał ze służby wojskowej.

      Lubił angielskiego detektywa Poirota i dlatego palił fajkę jak Holmes, po prostu ich pomylił. Nosił kapelusz i wąsy, podobnie jak Elkyl, tylko gruziński. Nawet laska kupiła podobną i frak od pracowników Teatru Opery i Baletu Maryjskiego za pudełko bimberu. Buty zostały wykonane na zamówienie przez sąsiada, który służył jako szewc w strefie. Powalił ich nawet szpilkami, a kiedy szedł, zwłaszcza po asfalcie, klikał jak koń lub dziewczyna z Broadwayu. Nos miał jak orzeł, a jego wielkie oczy przypominały lemura.

      – A więc – powiedziała Ottila i usiadła na specjalnym krześle. Izya zatrzasnęła drzwi i weszła do biura. Na tacy niósł smażone jajecznicę z rybami i swój ulubiony świeżo wyciśnięty sok czosnkowy. – chodź szybciej, w przeciwnym razie python już dudni.

      – Fuuuu! – skrzywił się Incefalopata, – jak go pijesz? Możesz się zrelaksować…

      – Co zrozumiałbyś w wyśmienitym smaku? Nie pić Osobiście to lubię. -ulk.. – pociągnął łyk Ottili i.., – Uhhh – rozbił go na bok. Podskoczył i pobiegł do odległego kąta biura. Łyk bulw w kształcie mglistych opuścił gardło posterunku i natychmiast, niczym gaz łzawiący, zalał cały pokój. Arutunę ogarnął astmatyczny skurcz, a kiedy zakaszlał, nie był w stanie opanować umiejętności.

      – Wstydziłbyś się czy coś takiego! Jestem odpowiedni dla twoich ojców.

      – A może matka? – Otila przeżywał jajecznicę iz kęsem, wypluwając okruchy, ściśle szczekał: – każdy ma swój własny gust, powiedział Hindus, zsuwając się z małpy i wycierając swojego penisa bananowym liściem. Chcesz oko?

      – Och! Przepraszam, patronie, zapomniałem czegoś … – Arutun Karapetowicz był zawstydzony i usiadł na krześle.

      Nagle skrzypnęły drzwi wejściowe i do biura weszła starsza kobieta w wieku około stu lat.

      – Kto nie zamknął drzwi??? Jestem zajęta, babciu!!! – Bug Klop i zakrztusił się…

      Żona usłyszała kaszel i podbiegła do niego z prześcieradłem i długopisem, żeby napisał testament. Ale widząc jego bezużyteczność zamachnęła się i uderzyła męża kościstymi łopatkami. Ottila warknął i wypluł żółtko.

      – Uh, Harutun, stara chrząstka, dlaczego nie zamknąłeś za sobą drzwi, kiedy przyszedłeś? A ty, babciu, wyjdź, mamy spotkanie.

      – Jak? zapytała niesłysząca babcia.

      – Grunt! przyjdź po obiedzie!! – powiedział głośno Klop.

      – Jedz, jedz, kochanie z nagietkiem… Poczekam. – babcia uśmiechnęła się i przykucnęła, bo nie było już krzeseł i nie było w zwyczaju rezygnować z miejsca tutaj i nikt nie przychodził na myśl.

      – Jaki lunch? Co? Jem śniadanie… A następnie w porządku obrad: praca z podwładnymi. – Ottila machnął ręką i trzymając łyżkę z kawałkiem jajka, pociągnął siniak bezpośrednio do oka Harutuna, a ty? – wskoczył na krzesło, – nie wdzięczna przeciętność, – potem wskoczył na stół, – można tylko jeść bimber i walić się ze sobą. Nie zamierzam chodzić jak kojot … – i jak akrobata, używając salta, zeskoczyłem ze stołu na podłogę – i znosiłem cię… Napisz oświadczenie i to wszystko!

      – Jakie oświadczenie? Co ty krzyczysz «Isolde Fifovna przerwała mu płaczem King Konga.»

      – Ach? – karzeł zaczął od początku.

      – co ty krzyczysz – zapytała spokojnie i cicho – nie widzisz, spała od dawna.

      – Czyli teraz nocleg? Incifalatus, zabierz tego emeryta – Ottila wrócił do torby i wspiął się na krzesło, aby zjeść obiad.

      – Jestem Incefalopatą, patronem, a nie Incifalate. – poprawił kaprala i poszedł do śpiącej staruszki. Lekko szturchnął ją laską, taką jak Poirot lub Watson. – Kochanie, wszystkie? – zwrócił się do Szefa, który już siedział przy stole i u mistrza.

      – Szefie, ona moim zdaniem chrząknęła.

      – co? Grzechot

      – Cóż,. Nie oddycha To jest martwe – znowu ze strachem w głosie powiedział Harutun. Usta mu drgnęły. Wyobraził sobie, że czeka go ten sam los. Harutun zapłakał.

      Ottila zamarł z kęsem jedzenia. Spojrzał na żonę i zapytał:

      – Zhinka, sprawdź to.

      Fifovna podeszła i podniosła starą kobietę za kołnierz. Stopy spadły z podłogi, a kolana się nie wyprostowały. Podeszła i położyła zwłoki jak wazon przed kubkiem, głupio patrząc ustami pełnymi przeżutych jaj, swojego męża.

      – Przekonaj się, Schmuck, czy ona nie żyje? – i już miał wyjść. – On, Zhinka. Odpowiadasz za Zhinkę. mruknęła…

      – Zdejmij ją ze stołu, głupcze!!! Czy jesteś… naprawdę czy co? Jestem tu szefem, a szefem, a ty?…

      – Cóż, zaczęło się od nowa. – wymamrotał tacę Intsephalopath.

      – I korzystasz z funduszu Ottila Aligadzhievich Klop za darmo! – okruchy z ust rozpadły się, – I ogólnie… pah, cholera, – wypluł całą zawartość z ust i krzyknął, zanim wspiął się na stół. «Jesteś tu pokojówką». Masz to?

      – Tak, mój panie. – Donald Isoldushka i uklęknął. Jej głowa spłonęła głową męża stojącego na stole. A rozmiar ich głów wywarłby na każdym pesymistę wrażenie: jej głowa była pięć razy większa od niego.

      – Dobra, heh heh heh, wybacz mi, zabierz babcię przez drzwi na ganek. Nie, lepiej od chaty. Jest ranek i ktoś ją znajdzie.

      Żona zabrała zwłoki i zaniosła je tam, gdzie nakazał właściciel. W końcu pracowała również jako technik, woźny i asystent sekretarza w randze materaca starszego. Minutę później wróciła i poszła, maszerując do stołu.

      – Rzuciłem ją przez płot.

      – Jesteś głupcem czy coś takiego? To jest weteran rośliny. Prawda, siedzę. W skrócie – tyłek.

      – Ty jesz. – żona przesunęła się na talerz.

      – Nie chcę. Powinieneś był położyć to na moim talerzu. Co to za jedzenie? Wyjmij to, niech dzieci jedzą. Tylko nie mów im, co jadłem. A potem pogardzają.

      – Zgadza się, jeśli masz dziwkę z ust. Czy musisz myć zęby podczas ich ostatniego czyszczenia sto lat temu? – żona zebrała naczynia ze stołu i poszła do mieszkalnej połowy chaty.

      – Bądź cicho, kobieto! Co rozumiesz przez zapachy? Okej – zrzuciłem rękaw z okruchów i kropli ze stołu. – Co chciałem powiedzieć. Hę?.. Więc przygotuj się na pójście do Piotra.

      – dlaczego

      – Och,