Szalony detektyw. Zabawny detektyw. StaVl Zosimov Premudroslovsky. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: StaVl Zosimov Premudroslovsky
Издательство: Издательские решения
Серия:
Жанр произведения: Приключения: прочее
Год издания: 0
isbn: 9785449805898
Скачать книгу
Wąchałam. «Wino…» uśmiechnęła się i wciągnęła zawartość jednym haustem. Przełknął i chrząknął. – Kryaaaa! spoko.

      – Cóż, co? – zapytał Ropuch, przełykając ślinę.

      – W porządku. Coś już zaczęło grać w mojej głowie.

      – Tak bzdury. – odpowiedział Idot piskliwie, wypijając swoją butelkę.

      – Tak, piekło wie. Ale czy jest stary? – powiedział, rozglądając się po swojej już pustej butelce, Toad.

      – I jeszcze jeden … – zasugerowała wesoła babcia. – Tatarzy nie żyją bez pary.

      – Więc pozostały tylko trzy. – Idot był oburzony. – Co powinniśmy przekazać?

      – Słuchaj co? Pić, tak pić, po królewsku. Kiedy żyjemy. A butelki są już antyczne. Są puste lub pełne. Doceniane są butelki, a nie wino.

      I wypili pozostałe trzy szklanki. Usiedli na pniu i zapalili papierosa: Idot – Marlboro, Toad – Belomor i babcia Clavka po dawnej kozie nodze. Więc zemdlały, nie kończąc palenia, siedząc…

      APULAZ 4

      – Ahhhh!! Ahhh!!! – usłyszałem z podwórka.

      – co to jest – wyskoczył z łóżka Ottila, zadając sobie pytanie. Jego umysł wciąż śnił, a on powoli opadł na poduszkę i natychmiast chrapał.

      – Ahhhh!!! – Chłopak znów podskoczył i upadł do góry nogami z łóżka. – o cholera. – Złapał się za czoło dłonią. – Co krzyczysz, głupcze?

      Pale Isolda Fifovna weszła do pokoju szeroko otwartymi oczami, zasłaniając usta dłońmi.

      – Aa, aa. warknęła i wskazała palcem na drzwi.

      – Co jeszcze? – siedzący na podłodze zapytał Klop.

      – Tam, w stodole…

      – Co to jest w stodole? mów wyraźniej…

      – Jest martwy kot…

      – Który kot? – zapytał Ottila, pocierając opuchnięte czoło. – O czym ty mówisz?

      – Mamusiu! – Po otwarciu oczu na podłogę głosu powiedziała.

      – Teraz zobaczmy. – Ottila wstał i poszedł boso w majtkach do stodoły.

      Wczoraj wrócił późno w nocy, kiedy wszyscy spali i dlatego nie pytał o sztuczki więźniów. Zhinka poszła za nim.

      Stodoła wyglądała na zagraconą. Wszystkie źle rozmieszczone rozproszone pozostały niezmienione. Osteroid Odnoglazowicz siedział pośrodku kosza: emeryt, weteran pracy, szermierz szóstej klasy, urodzony w dniu astronautyki. Mąż babci Klawki, a dokładniej Claudius Aldarovna von Schluchenberg, córka barona, nieślubny syn Lenina. Powiedziała to wszystkim.

      – Co tu robisz? – zapytał Ottil, starzec cierpiący na dystrofię.

      – siedzę – Dziadek spokojnie odebrał i dokręcił telefon.

      – Widzę, że nie pracujesz.

      – A więc o co pytasz?

      – Jak się tu dostałeś? – dodano bas Isolda.

      – Idź, wymyślę to. powiedział pluskwa do żony i zwrócił się do dziadka. – odpowiedź

      – Przez dziurę w ścianie Osteroid skinął głową.

      Ottila przeszedł przez śmieci do dziury w ścianie i zobaczył grzbiet krowy, która uniosła ogon. Spojrzał na nią i był przerażony: dachy domów były widoczne.

      – Czy jest ulica czy coś takiego? zapytał dziadka.

      – Heh, oczywiście.

      – A gdzie jest całe moje bydło? – Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, Klopu, który z bocznym wzrokiem i włosami czuciowymi uszu rozejrzał się po stodole od wewnątrz. «Tak, zdejmij tyłek», krzyknął i pociągnął krowy za ogon. Zemsta nalała mu strumień, jak z węża pożarowego, pod ciśnieniem stu atmosfer. Ottila odleciała od ciśnienia o dwa metry w tył, a kark zanurzył się w oborniku. Isolda podbiegła do niego z pomocą bezwładności i przykucnęła, opierając głowę o jej wspaniałą pierś. I chciała szlochać…

      – Fu! – Piskliwie odrzuciła głowę w gówno i widząc z boku, patrzyła, jak ucichł nacisk machi wylewającej się z dziury: «Muuuu!!!» – warknęła krowa, dartanula i zabrała ją z powrotem, machając ogonem od bzyka. i inne owady.

      – Gdzie jest klucz? – zapytał dziadek i wypuścił pierścień dymu.

      – Jaki jest klucz? – odpowiedział hebrajski Pluskwa, wstając z gnoju.

      – Moja żona, którą skazaliście na niewolę!!! – Osteroid ryknął i oparł się na kolanach rękami. Jego twarz wyrażała śmierć.

      – Isolda!!

      – Co, kochanie?

      – Gdzie widziałeś kota?

      – Tam dziura. Wyszła stąd i przeprowadziła się? – wpadł w kolor Isolde. – Chciałem ją oszukać, wyglądając, a ona zamieniła się w mamusię i tego dziadka-babai.

      – Gdzie jest moja żona, faszysta? – zmartwiona Osteroid.

      Gdzie są ci pracownicy migrujący? – zapytała Żona Klopa.

      – nie wiem – wzruszył ramionami Isolde. – Ostatniej nocy siedzieli tutaj w trójkącie.

      – A potem? – Ottila wstał. – A ty – usiądź, teraz to rozgryziemy.

      – A potem poszedłem spać.

      – Gdzie oni poszli? Oba są w porządku, ale Ropucha?! Zostaje ukarany aresztowaniem przy użyciu pracy przymusowej. Uciekli. Uciec!!! Natychmiast zadzwoń do Intsefalata. Mamy ucieczkę.

      – A gdzie jest moja żona? – powiedział dziadek drżącym głosem.

      – Nie przyszła ćwiczyć pracy przymusowej. Siedzi tak samo … – Pluskwa była wściekła.

      – Szefie!!! Apchi, powiedział Intsefalopata, i pojawił się w dziurze od strony ulicy.

      – Och, już tu jesteś? – co ty krzyczysz – wyskoczyła pluskwa. – Szybko, pochwała.

      – Blablabla, apchi, patron, jesteś tutaj? Myślałem, że jesteś w domu, więc krzyczałem.

      – dlaczego

      – Więc, apchi, przyniosłem…

      – Kogo?

      «Apteka, apczi», odpowiedział Intsefalopata, a zamiast kubka w otworze pojawiła się ruda, pokryta trądzikiem i węgorzami, skośny, niebiesko-czerwony pysk wieśniaka i natychmiast zmienił się w twarz Arutunowa.

      – No to jak? – zapytał kapral.

      – Co, jak? – Otila zamarł, pytając kwaśno. «Czy oferujesz mi to?» Jestem mężatką, proszę…

      – Nie, nabój, zatrzymałem go, apchi, – I Incefalopata wepchnął chemika do dziury, – czołgaj się, chodź, gruby dupku. – Ale utknął w wymienionym miejscu w niej. Jak mówią: ani tudy, ani syudy. Zgadza się, pół centra w reklamowanym miejscu. Więc tyłek nie wszedł. Acefalopata pozostał za ścianą, obok tyłka aptekarza na ulicy.

      – Co on