Jednakże nie dziwi, że tuż po wojnie i po Zagładzie sprawiedliwość i zemsta często się przenikały, niezależnie od motywów, którymi kierowali się sami kaci.
Jeśli chodzi o Woodsa, jego przewidywania o śmierci nie miały się spełnić. W roku 1950 został śmiertelnie porażony prądem podczas naprawiania linii energetycznej na Wyspach Marshalla.
2
„Oko za oko”
Niech Bóg ma Niemców w swojej opiece, jeżeli to, co robimy z Żydami, zostanie kiedykolwiek pomszczone25.
Gdy armie alianckie wkroczyły na teren Niemiec, nie tylko „ta żydowska sprawa” była przyczyną podnoszenia się głosów domagających się zemsty, choć metodyczne szaleństwo w postaci próby wyniszczenia całej rasy ludzkiej tworzyło zupełnie nową kategorię zbrodni. Wojska Hitlera terroryzowały i mordowały obywateli wszystkich podbitych krajów, wyrządzając ogromne zniszczenia, toteż wszyscy mieli aż za wiele powodów, by domagać się odpłaty. Zwłaszcza ci uważani przez nazistów za Untermenschen – słowiańscy „podludzie” ze Wschodu – byli traktowani w sposób, który wywoływał furię wśród żołnierzy Armii Czerwonej.
Prowadzone na rozkaz Hitlera masowe mordy na świeżo podbitych terytoriach oraz brutalne traktowanie radzieckich jeńców wojennych, przez co niewola oznaczała dla nich niemal pewną śmierć, były wspaniałym darem dla stalinowskiej propagandy, pragnącej wzbudzić nienawiść wobec najeźdźców.
W sierpniu 1942 r. Ilia Erenburg, korespondent wojenny gazety Armii Czerwonej „Krasnaja Zwiezda”, opublikował swój najsłynniejszy tekst: „Teraz już wiemy. Niemcy nie są istotami ludzkimi. Teraz wyraz «Niemiec» stał się najokropniejszym przekleństwem. Pozwólcie nam nie mówić. Pozwólcie nam się nie oburzać. Pozwólcie nam zabijać. Jeśli ty nie zabijesz Niemca, Niemiec zabije ciebie. Jeśli zabiłeś jednego Niemca, zabij następnego. Nie ma nic bardziej radosnego od niemieckich trupów”26.
Zanim pojawiło się określenie „łowcy nazistów”, trwały już łowy na nazistów, a dokładniej, na Niemców. Nie było czasu ani chęci, by dokonywać rozróżnienia pomiędzy szeregowymi żołnierzami i cywilami a ich wojskowymi i politycznymi przywódcami. Motyw był prosty: zwycięstwo i zemsta. Gdy jednak armie Hitlera napotykały rosnący opór, a ich ostateczna klęska stawała się coraz bardziej prawdopodobna, alianccy przywódcy musieli rozstrzygnąć problem, jak daleko posunąć można doktrynę odpłaty i jak wielu ludzi powinno zapłacić za zbrodnie popełnione przez ich kraj.
Podczas konferencji ministrów spraw zagranicznych Wielkiej Trójki, która odbyła się w październiku 1943 r. w Moskwie, ustalono, że główni niemieccy zbrodniarze wojenni zostaną postawieni przed sądem, podczas gdy odpowiedzialnych za bardziej ograniczone geograficznie zbrodnie miano „odesłać do krajów, w których popełnione zostały ich odrażające czyny”. Choć deklaracja moskiewska otworzyła drogę do przyszłych procesów, amerykański sekretarz stanu Cordell Hull nie pozostawiał wątpliwości, że uważa postępowanie sądowe wobec czołowych przywódców politycznych za zwykłą formalność. Jak stwierdził, ku zachwytowi radzieckich gospodarzy: „Gdyby zależało to ode mnie, wziąłbym Hitlera, Mussoliniego, Tojo i ich głównych wspólników i postawił przed doraźnym sądem wojskowym. O świcie następnego dnia doszłoby do historycznego wydarzenia!”27.
Sześć tygodni później podczas konferencji w Teheranie Józef Stalin oskarżył Winstona Churchilla, głównego autora deklaracji moskiewskiej, że jest zbyt miękki dla Niemców. Zaproponował rozwiązanie, do którego uciekał się często we własnym kraju: „Co najmniej 50 tysięcy – a może 100 tysięcy – niemieckich przywódców musi zostać fizycznie zlikwidowanych – oznajmił. – Proponuję wznieść toast za możliwie szybkie wymierzenie kary wszystkim niemieckim zbrodniarzom wojennym – sprawiedliwość przez pluton egzekucyjny! Wypijmy za naszą wspólną wolę zabijania ich tak szybko, jak uda nam się ich schwytać. Wszystkich!”.
Churchill natychmiast wyraził swoje oburzenie: „Nie będę brał udziału w żadnych mordach z zimną krwią” – powiedział. Następnie rozróżnił zbrodniarzy wojennych, którzy „muszą zapłacić”, oraz tych, którzy po prostu walczyli za swój kraj. Dodał, że wolałby się zastrzelić, niż „okryć swój kraj taką hańbą”. Prezydent Franklin D. Roosevelt, starając się rozładować napięcie kiepskim dowcipem, zaproponował obu pozostałym przywódcom osiągnięcie rozsądnego kompromisu co do liczby Niemców, których należało rozstrzelać – „powiedzmy, 49 500”28.
W okresie między konferencją w Teheranie a spotkaniem w Jałcie w lutym 1945 r. stanowiska Churchilla i Stalina co do postępowania z nazistowskimi zbrodniarzami wojennymi przeszły, zdawałoby się, zadziwiającą ewolucję. Guy Liddell, szef kontrwywiadu MI5, prowadził w czasie wojny dziennik, który odtajniono dopiero w roku 2012. Zgodnie z jego zapiskami Churchill poparł przedłożony przez jednego z urzędników plan zakładający, że „niektórych ludzi należy załatwić”, podczas gdy inni mieli zostać uwięzieni bez organizowania procesu. Pod określeniem „niektórzy ludzie” miano na myśli najwyższych nazistowskich przywódców. Podsumowując tok rozumowania stojący za tym zaleceniem, Liddell napisał: „Byłoby to znacznie jaśniejsze rozwiązanie i nie psułoby opinii, jaką cieszy się prawo”.
Dziennik Liddella jasno dowodzi, że doprowadziło to do dziwacznej przemiany stanowisk w łonie Wielkiej Trójki: „Winston przedłożył tę propozycję w Jałcie, Roosevelt jednakże uważał, że Amerykanie woleliby proces” – napisał kilka miesięcy po konferencji. „Joe poparł Roosevelta, mówiąc zupełnie szczerze, że Rosjanie lubią publiczne procesy z przyczyn propagandowych. Wydaje mi się, że właśnie jesteśmy ściągani do poziomu łamania prawa, do jakiego dochodziło w Związku Radzieckim przez ostatnie 20 lat”29.
Innymi słowy, Stalin postrzegał dążenie Roosevelta do zorganizowania procesów jako okazję do powtórki z radzieckich procesów pokazowych z lat trzydziestych. Dokładnie tego pragnął uniknąć Churchill – nawet za cenę zgody na doraźną egzekucję czołowych nazistów bez postępowania prawnego. Choć ostatecznie przeważyć miało stanowisko amerykańskie i zorganizowano procesy w Norymberdze, ziarno wątpliwości co do ich legalności zostało już zasiane.
W ostatniej fazie wojny znaczna część żołnierzy Armii Czerwonej wyładowała swój gniew. Przez niemal cztery lata walczyli na własnej ziemi, ponosząc ogromne straty i oglądając zniszczenia wyrządzone przez niemieckich najeźdźców. Potem, gdy koleje wojny się odwróciły, nieprzyjaciel nie zamierzał pogodzić się z nieuniknionym. Żołnierze niemieccy ginęli w ogromnej liczbie – ponad 450 tysięcy w samym tylko styczniu 1945 r., gdy Armia Czerwona przeprowadziła swą największą ofensywę w tej wojnie. Było to więcej niż straciły Stany Zjednoczone na wszystkich frontach tej wojny30.
Nie był to przypadek. Nazistowscy przywódcy terroryzowali coraz silniej własny naród, by wymusić posłuch wobec Hitlera, który kazał bronić się do końca. Nowo utworzone „lotne sądy polowe”31 udawały się w zagrożone rejony, by dokonywać doraźnych egzekucji żołnierzy podejrzewanych o dezercję lub podkopywanie morale, czyli w praktyce uprawnione do zabicia niemal każdego. Mroczną ironią losu przypominało to