Q: Gdyby taka filozofia powstała, nie byłaby to ludzka filozofia. Jak ją w ogóle przełożyć na kategorie człowieczeństwa?
A: Cóż, nie powinniśmy rzecz jasna przypisywać ciału człowieka czy gatunkowi ludzkiemu posiadania jakiejś absolutnej natury. Nie ma już wielkiego sensu przykuwanie swojego „ja” do wnętrza konkretnego ciała biologicznego. Być człowiekiem to znaczy podlegać nieustannym redefinicjom. Nie mam z tym żadnego problemu.
Q: Więc człowiek to nie ta istota, która tu siedzi, z tymi dwoma rękami i nogami, ale coś innego, poza nią?
A: Tak, oczywiście. Jeśli siedzisz tu przede mną z rozrusznikiem serca, ze sztucznym biodrem i jakimiś wspomagaczami pracy wątroby i nerek, czy miałbym cię uznać za mniej ludzkiego? Szczerze mówiąc, nawet gdyby większość twojego ciała składała się z mechanicznych, silikonowych czy elektronicznych części, a ty zachowywałbyś się w sposób społecznie akceptowany, wchodziłbyś ze mną w interakcje tak jak człowiek – dla mnie należałbyś do rodzaju ludzkiego.
Najradykalniejsze transcendencje ciała transcendują również kartezjański dualizm.
Współczesna matematyka Apokalipsy – w odróżnieniu od prostych modeli Fiodorowa – nie potyka się już o problem pomieszczenia ciał wszystkich pokoleń ludzkości na skończonej powierzchni Ziemi. Według obliczeń sławnego kosmologa, Franka J. Tiplera, ze znanych nam praw fizyki nieuchronnie wynika konieczność przejęcia przez inteligentne życie kontroli nad całą materią we wszechświecie, aż wreszcie u końca czasu doprowadzi ono do kollapsu wszechświata w osobliwość, kollapsu tak precyzyjnie zaprojektowanego, że moc procesunku owej materii podąży do nieskończoności i emulowane w niej światy będą trwać wiecznie. Tym samym możliwe będzie odtworzenie i nieskończone procesowanie wszystkich wersji historii wszechświata, a wszyscy ich mieszkańcy posiądą życie wieczne.
Ten Punkt Omega spełnia definicje Boga z większości religii. Emulacja jest tu tak kompletna, że w istocie trudno wykluczyć, czy sami nie znajdujemy się wewnątrz Punktu.
Jaka zatem różnica pomiędzy Umysłem i Ciałem? Są to dwa wątki tego samego programu, dwie równoczesne myśli Boga: informacja i informacja.
We barely remember who or what came before this precious moment,
We are choosing to be here right now. Hold on, stay inside
This holy reality, this holy experience.
Choosing to be here in
This body. This body holding me. Be my reminder here that I am
not alone in
This body, this body holding me, feeling eternal
All this pain is an illusion.
Alive, I
In this holy reality, in this holy experience. Choosing to be here in
This body. This body holding me. Be my reminder here that I am
not alone in
This body, this body holding me, feeling eternal
All this pain is an illusion.
Twirling round with this familiar parable.
Spinning, weaving round each new experience.
Recognize this as a holy gift and celebrate this chance to be alive and breathing.
This body holding me reminds me of my own mortality.
Embrace this moment. Remember: we are eternal
All this pain is an illusion.
Tool, Parabola
Ray Kurzweil ma dwie główne obsesje: właśnie nieśmiertelność cyfrową oraz gospodarkę bez dóbr rzadkich (post-scarcity economy).
Ta druga prezentuje się jako wciąż dość odległa utopia; natomiast z jakąś formą potencjalnie nieśmiertelnej inteligencji cyfrowej (bo informacja się nie starzeje, choć ma swoją entropię) przyjdzie nam się wkrótce zmierzyć. Nawet jeśli nie będzie to inteligencja przeniesiona z mózgu człowieka.
Kurzweil wierzy niezłomnie w prawo Moore’a, dzięki któremu postęp naukowy we wszystkich dziedzinach, gdzie wykorzystuje się komputery, będzie szedł w przyrostach geometrycznych, jakby rzeczywiście podwajanie się mocy procesorów co rok czy dwa lata stanowiło prawo natury i rozwiązywało wszystkie problemy.
Nie rozwiązuje. Ale sukces przesiadki Umysłu z Ciała w Cyfrę tak czy owak jest nie do stwierdzenia, obojętnie jaką technologią byśmy dysponowali. Jestem jednak przekonany, że w praktyce nikogo – poza studentami filozofii i katolickimi publicystami – nie będzie obchodzić, czy ludzie cyfrowi n a p r a w d ę są świadomi, czy tylko takimi się w y d a j ą.
Niezależnie od siebie uczeni z Instytutu Maxa Plancka w Heidelbergu i z Harvard Medical School dostarczyli ostatnio dowodu na możliwość emulacji funkcji mózgowych w komputerze – rekonstruowania ich na podstawie skanów mózgu. Blue Brain Project, zainicjowany w 2005 roku i współfinansowany przez IBM, ma na celu stworzenie komputerowej symulacji całego mózgu człowieka, działającego w sposób nieodróżnialny od mózgu fizycznego. Jest to gigantyczne przedsięwzięcie: do symulacji pojedynczego neuronu trzeba mocy równej mocy współczesnego laptopa, a mózg ludzki ma około stu miliardów neuronów.
Załóżmy, że projekt zakończy się powodzeniem, tzn. uruchomiona zostanie w komputerze pełna symulacja mózgu. Załóżmy, że rozwiązany zostanie problem nieinwazyjnego skanu stosownej rozdzielczości i że to nie generyczny mózg Homo sapiens będzie się tam procesować, lecz idealna kopia mózgu konkretnego człowieka, jakiegoś Jana Kowalskiego. I że ten wirtualny Jan Kowalski (JKV) będzie mówił i zachowywał się dokładnie tak samo jak Jan Kowalski z realu (JKR). Ba, więcej: niechby nawet skany mózgu JKR pokrywały się ze skanami JKV. Rzecz jasna nadal nie pozwoli nam to stwierdzić, czy w JKV odtworzono także świadomość JKR; czy JKV nie jest jedynie bardzo skomplikowanym chińskim pokojem.
Ale wystarczy wyjść poza eksperymenty myślowe operujące na konstruktach logicznych. To ludzie mieliby wyemigrować z ciał, to w ludzkiej kulturze odbije się nieśmiertelność. Paradoks chińskiego pokoju pozostanie w mocy – lecz cóż z tego?
Spotykasz oto JKV, zawiadującego swym nowym ciałem biologicznym czy niebiologicznym, albo też po prostu kontaktujesz się z nim na co dzień w takim czy innym wirtualu; nadto nie jest JKV żadnym ewenementem, takich „cyfrowych obywateli” masz wokoło mnóstwo, reagują jak ludzie, pracują jak ludzie, uczestniczą w kulturze jak ludzie – i co się dzieje? Prędzej czy później się z nimi o s w a j a s z.
Filozoficzne dywagacje przestają mieć znaczenie w obliczu codziennego doświadczenia. Już teraz otacza nas tyle elektroniki i maszynowej inteligencji, że człowiek przeniesiony tu z zarania cybernetyki nie dałby nam spokoju pytaniami o testy Turinga i tym podobne kwestie, wówczas uważane za kluczowe. Tymczasem testy Turinga przechodzą codziennie miliony botów w Internecie; łatwiej raczej wziąć kolejnego anonima na czacie za prosty algorytm konwersacyjny.