Zawód, którego doznał ruch na rzecz technologii uspołecznionej, ma dalekosiężne konsekwencje, a ludzie uświadomili sobie, że nawet w obliczu kryzysu trisolariańskiego jedność rodzaju ludzkiego jest wciąż odległym marzeniem.
Ruch na rzecz technologii uspołecznionej zrodził się z inspiracji eskapistów. Przepaść, jaka powstała między krajami rozwijającymi się i rozwiniętymi oraz między samymi krajami rozwiniętymi, zostanie zasypana dopiero wtedy, kiedy społeczność międzynarodowa osiągnie porozumienie w sprawie eskapizmu. W takim klimacie ma się rozpocząć sesja specjalna ONZ.
– À propos – powiedział Miao Fuquan. – Wiadomość, którą przekazałem wam kilka dni temu przez telefon, jest wiarygodna.
– Jaka wiadomość?
– Fundusz ucieczkowy.
– Wierzysz w to, Lao Miao? Nie wydajesz się łatwowierny – rzekł z dezaprobatą Yang Jinwen.
– Nie, nie – zaprotestował Miao Fuquan, zniżając głos i spoglądając to na jednego, to na drugiego. – Ten młody facet nazywa się Shi Xiaoming. Sprawdziłem różnymi kanałami jego pochodzenie i okazało się, że jego ojciec, Shi Qiang, pracuje w Wydziale Bezpieczeństwa Rady Obrony Planety! Wcześniej był dowódcą miejskiego oddziału antyterrorystycznego, a teraz jest ważną figurą w ROP, odpowiedzialną za walkę z RZT. Mam tutaj numer do jego wydziału. Sam możesz to sprawdzić.
Jego sąsiedzi popatrzyli na siebie nawzajem i Yang Jinwen roześmiał się, biorąc jednocześnie butelkę i nalewając sobie kolejny kieliszek.
– Jeśli nawet to prawda, to co z tego? Kogo obchodzi fundusz ucieczkowy? Nie stać mnie na to.
– Racja. To coś dla was, bogaczy – powiedział niewyraźnie Zhang Yuanchao.
Yang Jinwen nagle się podekscytował.
– A jeśli to prawda, to cały ten kraj jest bandą kretynów! Jeśli ktoś powinien uciec, to śmietanka naszych potomków. Dlaczego, do diabła, miałbyś dawać tę szansę każdemu, kto może zapłacić? Jaki to ma sens?
Miao Fuquan wskazał na niego palcem i wybuchnął śmiechem.
– Dobrze, Yang. Przejdźmy do tego, o co ci naprawdę chodzi. Chcesz, żeby wśród tych, którzy uciekną, byli twoi potomkowie, prawda? Spójrz na swego syna i synową – oboje mają doktoraty. Należą do elity. A więc twoje wnuki i prawnuki najprawdopodobniej też staną się elitą. – Podniósł kieliszek i kiwnął głową. – Ale jeśli o tym pomyśleć, wszyscy powinni być równi, prawda? Nie ma żadnego powodu, żeby elity dostawały darmowy obiad, prawda?
– Co masz na myśli?
– Wszystko ma swoją cenę. To prawo natury. Zapłacę, żeby zapewnić rodzinie Miao przyszłość. To też prawo natury!
– A dlaczego jest to coś, co można kupić? Ucieczka ma zapewnić ludzkiej cywilizacji przetrwanie. Ci, co to zorganizują, będą naturalnie chcieli uratować śmietankę cywilizacji. Wysyłać bandę bogatych gogusiów w kosmos, też mi pomysł! – Prychnął. – Co to da? Tfu!
Z twarzy Miao Fuquana zniknął uśmiech. Miao wycelował gruby palec w Yang Jinwena.
– Zawsze wiedziałem, że traktujesz mnie z góry. Choćbym stał się nie wiadomo jak bogaty, zawsze pozostanę dla ciebie tylko nieokrzesanym dorobkiewiczem. Nie jest tak?
– Za kogo ty się uważasz? – zapytał Yang Jinwen pobudzony alkoholem.
Miao uderzył ręką w stół i wstał.
– Nie mam zamiaru dłużej znosić wylewania na mnie całej twojej żółci. Ja…
Wtedy Zhang Yuanchao walnął w stół trzy razy głośniej, przewracając dwie filiżanki, czym przestraszył kobietę z Syczuanu tak, że aż krzyknęła. Wskazał palcem dwóch pozostałych biesiadników.
– Dobrze. Jesteście elitą i macie forsę. Ja nie należę do tego towarzystwa. Co ja, do diabła, tutaj robię? Jestem biedakiem, więc moi potomkowie zasługują na to, żeby ich wytępić?
Z widocznym trudem powstrzymał się przed wywróceniem kopniakiem stołu, odwrócił się i wypadł jak burza z mieszkania Miao. Yang Jinwen poszedł w jego ślady.
Drugi Burzyciel Ścian włożył ostrożnie do akwarium nowe karasie chińskie. Podobnie jak Evans, lubił samotność, ale potrzebował towarzystwa innych istot niż ludzie. Często mówił do rybek tak, jak do Trisolarian, pragnąc, by te dwie formy życia istniały na Ziemi jak najdłużej.
Akurat wtedy na jego siatkówce pojawił się tekst przesłany przez sofon.
Ostatnio przestudiowałem Opowieść o Trzech Królestwach i przekonałem się, że – jak mówiłeś – podstępy i oszustwa są sztuką, podobnie jak wzór na skórze węża.
– Znowu przywołujesz węża, Panie.
Im piękniejszy jest ten wzór, tym groźniej wąż wygląda. Nie przejmowaliśmy się perspektywą ucieczki ludzi, byleby przestali istnieć w Układzie Słonecznym, ale teraz zmieniliśmy plany i postanowiliśmy zapobiec tej ucieczce. Byłoby bardzo niebezpiecznie pozwolić wrogowi, którego myśli są całkowicie nieprzejrzyste, uciec w kosmos.
– Masz jakiś konkretny plan?
Nasza flota poczyniła właśnie przygotowania do rozmieszczenia się w Układzie Słonecznym. Przy Pasie Kuipera6 rozdzieli się w czterech kierunkach i okrąży ten układ.
– Jeśli ludzkość rzeczywiście zechce uciec, wasza flota przyleci za późno, żebyście mogli jej w tym przeszkodzić.
To prawda i dlatego potrzebujemy twojej pomocy. Następnym zadaniem RZT jest powstrzymać albo opóźnić ucieczkę ludzi.
Burzyciel Ścian uśmiechnął się.
– Panie, nie musisz się tym martwić. Nigdy nie dojdzie do wielkiej ucieczki ludzkości.
Nawet przy obecnej ograniczonej przestrzeni dla rozwoju nauki i postępu technologicznego ludzie mogą okazać się zdolni do zbudowania statku wielopokoleniowego.
– To nie technologia jest największą przeszkodą w doprowadzeniu do takiej ucieczki.
A zatem są nią spory między państwami? Najbliższa sesja specjalna ONZ może rozwiązać ten problem, a nawet jeśli się to nie uda, kraje rozwinięte mogą pokonać opór krajów rozwijających się i przeforsować swój zamiar.
– Spory między państwami też nie są największą przeszkodą.
A więc co nią jest?
– Spory między ludźmi o to, kto poleci, a kto zostanie.
Nam się wydaje, że to nie jest żaden problem.
– My też najpierw tak myśleliśmy, ale okazuje się, że jest to przeszkoda nie do pokonania.
Możesz