Krohn nie przestawał warczeć, posuwając się z wolna do przodu, cal za calem. Gwen, zdenerwowana, opuściła dłoń na zatknięty u pasa sztylet. Pozostali także położyli dłonie na swej broni.
Czekali, patrząc.
W końcu z oślepiająco białego śniegu wyłonił się tuzin jakichś stworzeń. Były przerażające, całkowicie białe, o dużych, żółtych ślepiach i czterech długich, żółtych kłach, większych niż wilcze. Stwory były większe niż Krohn, a każdy z nich miał dwa łby o długich kłach, wystających niemal na stopę. Wydawały z siebie przeciągły, niski, wściekły dźwięk, zbliżając się do nich w szerokim półkolu.
– Lorki – rzekł trwożnie Aberthol, cofając się.
Gwendolyn usłyszała charakterystyczny świst metalu, gdy Steffen dobywał swego miecza. Aberthol wyciągnął przed siebie swą laskę i trzymał ją w dwu dłoniach, a Alistair jedynie stała, wpatrując się w nie intensywnie. Gwendolyn zacisnęła mocno dłoń na sztylecie, gotowa oddać życie w obronie swego dziecka.
Krohn nie tracił czasu: warcząc, rzucił się naprzód i zainicjował atak. Przyskoczył i zatopił kły w gardle lorka i choć stwór był większy, Krohn był zdeterminowany i przycisnął go do ziemi, cały czas warcząc. Odgłosy towarzyszące ich walce były przeraźliwe, gdy przetaczali się po ziemi. Wkrótce śnieg zabarwił się na czerwono, a Gwen z ulgą spostrzegła, iż była to krew lorka. Krohn zwycięsko przyszpilił stwora do ziemi.
Pozostałe lorki ruszyły do walki. Dwa z nich skoczyły na Krohna, a reszta rzuciła się prosto na Gwendolyn i pozostałych.
Steffen przyskoczył naprzód, opuszczając miecz na lorka, który zmierzał w stronę Gwendolyn, i zdołał odciąć jeden z jego dwóch łbów. Odsłonił się jednak tym samym na atak i inny lork rzucił się na niego, i zatopił swe długie kły w jego ramieniu. Steffen krzyknął, a krew trysnęła dokoła. Stwór przycisnął go do ziemi.
Gwendolyn rzuciła się naprzód i dźgnęła lorka w grzbiet sztyletem. Stwór wygiął się w pałąk i pisnął. Jedna szczęka zatopiona była nadal w ramieniu Steffena, lecz drugi łeb lorka odwrócił się i kłapnął na Gwen. Stwór wygiął grzbiet wystarczająco mocno, by Steffen mógł się spod niego wydostać i gdy Gwen wycofała się, trzymając sztylet w wyciągniętych, drżących dłoniach, Steffen chwycił swój miecz i pozbawił stwora obu łbów.
Jeden z lorków obrał Alistair za cel i rzucił się naprzód; skoczył wysoko z zamiarem zatopienia swych kłów w jej gardle.
Alistair stała jednak spokojnie na miejscu, niewzruszona, i uniosła przed siebie jedną dłoń; dobyło się z niej żółte światło. Jego strumień przeciął powietrze i uderzył lorka w pierś. Alistair przesunęła dłoń i stwór zawisł w powietrzu, jak gdyby zastygły.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.