Niepokorna. Madelina Sheehan. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Madelina Sheehan
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-7976-495-2
Скачать книгу
się czuł jak świnia utaplana w gównie.

      Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Kto by pomyślał, że użyte w jednym zdaniu słowa „świnia” i „gówno” wprawią dziewczynę w błogostan?

      – Teraz już wiesz – powiedział cicho. – Tak właśnie to widzę. Nie ma nic lepszego niż uśmiech ładnej dziewczyny.

      Wpatrywałam się w niego. A on we mnie. Jego twardo spoglądające oczy złagodniały, a ja poczułam, że moje ciało topnieje jak masło. Coś się ze mną działo – coś ważnego, a nawet monumentalnego. Zmieniłam się z dziecka w nastolatkę. I chociaż zrozumiałam, co i dlaczego się stało, dopiero wtedy, gdy byłam dużo starsza, już stojąc pośrodku pola dyń, wiedziałam, że zmieniłam się bezpowrotnie. I że się zmieniłam z powodu i dla tego mężczyzny.

      – EVA! CO SIĘ DZIEJE, DO CHOLERY!

      Obróciłam się. W naszym kierunku pędził Frankie, kopiąc nieszczęsne, Bogu ducha winne dynie, które rosły na jego drodze.

      – Wspaniale – jęknęłam. – Frankie mnie znalazł.

      – Twój chłopak? – zapytał Deuce, patrząc z wyraźnym zainteresowaniem na furię Frankiego.

      Wybałuszyłam na niego oczy.

      – Coś ty. To mój przyszywany brat.

      Długie brązowe włosy Frankiego powiewały dookoła jego głowy, ciemnobrązowe oczy ze złości pociemniały jeszcze bardziej. W wieku zaledwie piętnastu lat mierzył ponad metr osiemdziesiąt i miał posturę piłkarza trenującego futbol amerykański. Nie był jeszcze tak wysoki jak Deuce, ale nie wątpiłam, że pewnego dnia go przerośnie.

      – Czy my się znamy? – wysyczał Frankie, przystając tuż przed Deuce’em.

      Deuce uniósł brwi i uśmiechnął się z wyższością.

      – Nie, chłopcze. Obawiam się, że nie mieliśmy przyjemności się poznać.

      Frankie nie znosił, gdy się do niego zwracano per „chłopcze”, zwłaszcza w mojej obecności. Patrzyłam, jak zaciska dłonie w pięści.

      Deuce już się nie uśmiechał.

      – Posłuchaj no mnie.

      – Nie słucham dorosłych mężczyzn, a już na pewno nie dupków, którzy udają, że są dorośli, po to, by zdjąć dziewczynie majtki.

      Zamknęłam oczy. Deuce nie znał Frankiego, więc nie mógł wiedzieć, że Frankie usiłuje mi zaimponować. Wciąż to robił. Zanim zdążył zamachnąć się pięścią i zanim Deuce skopał mu tyłek, wepchnęłam się pomiędzy nich i objęłam Frankiego w pasie.

      – Stęskniłam się za tobą – powiedziałam pospiesznie. – Szukałam cię wszędzie, ale nie mogłam cię znaleźć. Więc poprosiłam Deuce’a, żeby mi pomógł.

      Frankie otoczył mnie ramionami i jego twarde ciało oklapło przy moim. Stracił całą swoją buńczuczność. Jedną dłoń zacisnął na moich włosach, drugą mocno trzymał mnie w talii.

      – Przepraszam – mruknął. – Po prostu myślałem… nie wiedziałem… masz się trzymać blisko mnie. Nie mogę cię chronić, do cholery, gdy nie wiem, gdzie się podziewasz. Gdyby ci się coś stało, dziecinko, zabiłbym się. Nie mogę żyć bez ciebie. Kurwa, nie mogę nawet myśleć, że odeszłaś. Wpadam w szał.

      – Och, Frankie – wyszeptałam. – Musisz przestać się zamartwiać. Nic mi się nie stanie. I nigdy cię nie opuszczę.

      Deuce wahał się, czy ma zostawić Evę z tym postrzelonym gówniarzem, ale wyglądało, że tylko ona potrafi nad nim zapanować, więc się oddalił. Wiedział, że dzieciaki takie jak Frankie dorastają i nadal mają źle w głowie – nie panują nad sobą, wściekają się z byle powodu i zazwyczaj nie dożywają trzydziestki. Przygarniając go, Preacher popełnił wielki błąd. Deuce’a gówno obchodziło, jak bardzo Preacher kocha tego chłopaka. Gdy sytuacja robi się gówniana – a wciąż tak się zdarza – potrzebujesz w swoim zespole mężczyzn, którzy mają równo pod sufitem.

      Jego rozmyślania zostały przerwane głosami docierającymi ze stajni na skraju farmy.

      – Nie waż się dotykać jej cycków.

      Deuce przystanął.

      – Nie waż się jej pieprzyć.

      – Gdyby Preacher się dowiedział, już nie żyjesz.

      Deuce zesztywniał. Jacyś gówniarze rozmawiali o Evie.

      – Nie boję się Preachera. A poza tym Eva to tutaj jedyna suka wystarczająco dorosła, by ją jebać.

      – Jest okropnie brzydka. Z wyjątkiem cycków. Suka ma ładne cycki. Pieprzyłbym się z nią tylko po to, żeby zobaczyć te cycki.

      Deuce’owi pociemniało w oczach. Eva miała dwanaście lat. Owszem, posiadała cycki, cycki dwunastoletnie. A te gnojki miały po szesnaście, siedemnaście lat. Zacisnął pięści i wkroczył do stajni.

      O puste boksy dla koni opierało się pięciu wyrostków. Palili papierosy i we własnym mniemaniu zachowywali się jak dorośli.

      – Deuce – powiedział jeden z gówniarzy. – O co chodzi, człowieku?

      Nie odpowiedział. Po prostu podszedł do pierwszego gnojka, przywalił mu w gębę i podszedł do następnego. Chwycił gnojka numer dwa za kołnierz, splunął mu w twarz i rąbnął pięścią w brzuch. Po czym odsunął go na bok.

      Trzej pozostali skryli się za stertą beli siana.

      – Wracajcie tu natychmiast – powiedział Deuce, wyciągając broń zza paska dżinsów. – Przyjmijcie należną wam karę, jak mężczyźni, którymi nie jesteście. Jeśli tu nie przyjdziecie, mam kilka naboi, na których wypisane są wasze pieprzone imiona.

      – A cośmy takiego zrobili, do cholery? – zaskrzeczał pryszczaty, chudy jak patyk gówniarz.

      Deuce wskazał spluwą miejsce, w którym siedzieli przed chwilą.

      – Kurwa. Wyłaźcie stamtąd. Ale już.

      Wyleźli.

      – Niech no tylko zobaczę was w odległości trzydziestu metrów od Evy. Niech no który będzie na nią patrzył i o niej rozmawiał, a już nie żyjecie. Zrozumiano?

      Skinęli głowami.

      – Następnym razem pójdę do waszych ojców i powiem im, jakich wychowują zasrańców. Spodziewam się, że zdrowo wam przyłożą, ale najpierw będziecie mieli do czynienia ze mną.

      Chwycił za tłuste włosy trzeciego smarkacza i przygiął mu głowę do swego kolana, a potem nieprzytomnego ze strachu, odepchnął od siebie.

      Czwarty zsikał się w spodnie, gdy Deuce ruszył w jego stronę. Rechocząc, zajął się ostatnim gówniarzem. Tym, który powiedział, że Eva jest brzydka. Chwyciwszy go za kark, wepchnął mu do ust lufę spluwy.

      – Tak się składa, że wiem, że masz kilka sióstr. Wiem też, że jedna z nich jest o rok starsza od Evy. Co powiesz na to, że odnajdę ją i wydymam? Co powiesz na to, że sprowadzę kilku moich chłopaków, żeby także ją wydymali? A może zrobimy to wszyscy na raz? Do buzi, do cipki i do dupki? Podoba ci się ten pomysł?

      Dzieciak z płaczem pokręcił głową.

      – Masz szanować kobiety, mały gnojku. Do diabła, przecież to kobieta nosiła cię w swoim brzuchu. Wydała cię na świat. Kochała cię. To kobieta będzie cię ogrzewała nocą w łóżku. Wpuści cię do swego ciała, a potem będzie nosiła w brzuchu twoje pieprzone dzieci. Masz szanować kobiety, kapujesz? Wszystkie kobiety, bo jak nie, to z tobą, kurwa,