Na szczycie. K.N. Haner. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: K.N. Haner
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-7942-511-2
Скачать книгу
ty w ogóle jesteś? – zapytała jedna z nich. Wymalowana brunetka, jak dla mnie wygląda trochę jak transwestyta.

      – To nowy członek zespołu – Clark puścił mi oczko.

      – Grasz na czymś? – dopytywała z naburmuszoną miną, bo Nicki zamiast się nią zajmować patrzy w telewizor na jakiś mecz.

      – Na fiucie Seda! – wypalił Simon, za co dostał w łeb, od Seda właśnie.

      – Żebym na twoim nie zagrała! – rzuciłam w niego serowym chrupkiem.

      – O, z przyjemnością! – sięgnął do rozporka i zaczął się z nim szarpać.

      – Ej! A ja?! – pisnęła brunetka na jego kolanach. Ta przynajmniej nie przypominała faceta. Wszyscy oprócz niej i Seda parsknęli śmiechem.

      – Dla ciebie też coś mam! – wstał i zaciągnął ją na koniec autobusu, gdzie najwidoczniej jest sypialnia. Dziewczyna praktycznie zgwałciła go jeszcze w wąskim korytarzyku do niej prowadzącym, a już po chwili było słychać jęki i krzyki.

      – Rzęzi jak stara baba! – skomentował Nicki, podśmiewając się pod drzwiami.

      – Daj mu spokój! – Sed wstał i odciągnął go na kanapę. Jego dzisiejsza dziewczyna siedzi znudzona, Nickiego zresztą też, a ja? Wręcz odwrotnie, świetnie się bawię na kolanach Ericka. Chyba się wczuł, bo zaczął mnie muskać nosem po szyi i włosach. To całkiem przyjemne. Mina Sedricka mówi wszystko: albo zaraz wybuchnie, albo wyjdzie bez słowa.

      – Muszę do łazienki – oświadczyłam wszem i wobec, wstałam, a raczej się zachwiałam, prawie potykając się o własne nogi. Sed zerwał się i ruszył za mną. Znowu chce się kłócić? Wparował za mną do środka małej ubikacji bez pytania.

      – Co ty wyprawiasz? – wybełkotałam, bo nie byłam zbyt trzeźwa.

      – Masz cały czerwony tyłek!

      – Co? – spojrzałam na swoje spodnie. – O cholera! – Zsunęłam je i zobaczyłam, że mam całe majtki, uda i tyłek we krwi. I nadal krwawię.

      – Dać ci coś na przebranie? – zapytał spokojnie.

      – Dlaczego jesteś takim dupkiem, a za chwile jesteś miły?

      – Dlaczego jesteś taka urocza, a za chwile wściekła jak osa?

      Uśmiechnęłam się.

      – Tak poproszę o coś do przebrania – wyszedł na chwilę i wrócił z czarnymi bojówkami i bokserkami.

      – Może być?

      – Jasne. Dzięki, ale potrzebuję podpaski na gwałt…

      – Mam iść do sklepu? – uniósł brew. Chyba nie spodobał mu się mój pomysł.

      – Zapytaj tych dziewczyn, może któraś ma. – Na szczęście miała. Jedną, ale to powinno do rana wystarczyć. Obmyłam się i ubrałam w to, co przyniósł mi Sed. Spodnie bojówki do kolan, ale mi sięgają prawie do kostek, majtki zawiązałam jakoś na biodrach i nie jest źle. Swoje spodnie od razu wrzuciłam do kosza. Nowe dżinsy. No trudno.

      – Wszystko w porządku? – zapukał po chwili do drzwi. Otworzyłam i wciągnęłam go do środka, by pogadać.

      – Przepraszam za to, że cię uderzyłam i oblałam piwem… – powiedziałam szczerze.

      – Ja też przepraszam, nie wiem, co mi przyszło do głowy, by cię całować tak przy wszystkich ludziach.

      – Ogólnie się tak nie zachowuję…

      – Ja też.

      Oboje się uśmiechnęliśmy.

      – Więc zgoda?

      – Bardzo bym chciał.

      – Po co przyprowadziłeś tą dziewczynę do autobusu? – Dlaczego ja o to pytam? Co mnie to niby interesuje?

      – Dlaczego obściskujesz się z Erickiem?

      – Okej, rozumiem. Będziemy sobie robić na złość? – skrzyżowałam dłonie na piersi.

      – Ty zaczęłaś.

      – Zachowujemy się trochę jak dzieci, nie sądzisz?

      – Może trochę. Mam to jednak gdzieś, byle między nami było wszystko w porządku.

      – Nie będzie okej, znamy się od trzech dni, a wywołujesz we mnie tak skrajne emocje…

      – Mogę powiedzieć to samo o tobie – uśmiechnął się tajemniczo.

      – Albo się pozabijamy, albo…

      – Albo co?

      – Nie wiem. Pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna – westchnęłam wymownie.

      – Spędzimy rok w trasie, musimy się jakoś dogadać, Reb – zamknął drzwi na zasuwę i kucnął przede mną, ja usiadłam na zamkniętym sedesie.

      – Może po prostu nie zwracajmy na siebie uwagi? – zaproponowałam, choć sama w to nie wierzyłam.

      – To niemożliwe.

      – Dlaczego?

      – Bo za bardzo na mnie działasz.

      – Nie pójdę z tobą do łóżka, zresztą ty też tego nie chcesz, więc w czym problem?

      – Nie chcę? – roześmiał się. – Cholera, Reb, nie masz pojęcia, jaki wczoraj byłem wkurwiony!

      – No co ty nie powiesz?!

      – Wkurwiony na siebie! W życiu bym nie pomyślał, że jesteś dziewicą. Bez urazy oczywiście, ale, cholera, tańczysz w klubie, jesteś taka seksowna, słodka…

      – Tak wyszło, nie spotkałam po prostu odpowiedniego faceta.

      – Chciałbym być tym odpowiednim, choć to pewnie niemożliwe.

      Uniosłam brew, bo to dla mnie dość zaskakujące. On wysyła mi tyle sprzecznych sygnałów.

      – To już nie ma znaczenia, Sed.

      – Co nie ma znaczenia?

      – Czy byłeś odpowiedni, czy nie…

      – Byłem?

      – Zrobiłam to dzisiaj.

      – Z kim?! – aż wstał.

      – Z kimś odpowiednim.

      – Dlaczego to zrobiłaś?

      – Co za pytanie! – nadąsałam się.

      – Przeze mnie? Przez to, co ci wczoraj nagadałem w złości?

      – Nie, po prostu chciałam to zrobić i mieć to za sobą.

      – Jezu, Reb… – usiadł na podłodze, plecami oparł się o ścianę, a nogami o przeciwległą. Ledwo się zmieścił. – Był chociaż delikatny? – zapytał czule.

      – Trey by mnie nie skrzywdził!

      – Zrobiłaś to z Treyem?! – oburzył się. O cholera!

      – Tak, to jedyny facet, któremu ufam i którego kocham. Już dawno powinnam była wpaść na ten pomysł…

      – Nie boisz się, że to zniszczy waszą przyjaźń?

      – Nie, naszej przyjaźni nic nie zniszczy.

      – Przyjaźń i seks nie idą w parze.

      – To był tylko jeden raz. Trey jest gejem.

      – Chyba bi…

      – Też tak