– Mogłaś postarać się o stypendium, tak jak Trey.
– Miałam stypendium, byłam najlepsza w swojej grupie, ale ono nie pokrywało nawet połowy moich wydatków.
– A jakaś pomoc ze strony uczelni? Nie masz ojca, nie należały ci się za to jakieś dodatkowe pieniądze?
– Mam matkę, uczelnia uznała, że muszą najpierw sponsorować wyjazdy tym studentom, którzy w ogóle nie mają rodziców, ja byłam w drugiej kolejności.
– Kurwa, to chore. – Sed przeczesał dłonią swoje czarne, lśniące włosy. Od razu miałam ochotę zrobić to samo.
– Zrezygnowałam i zajęłam się tańcem w klubie – dodałam.
– Musiało ci być bardzo ciężko.
O nie! Nie potrzebuję litości! Zawsze mnie wkurza, gdy ktoś tak gada.
– Nie byłam sama. Zresztą nie jestem jakimś delikatnym kwiatuszkiem, choć może nie wyglądam. Jestem silna. Mam silny charakter.
– Wyglądasz właśnie jak taki delikatny kwiatuszek.
Skrzywiłam się.
– To, że jestem mała, nie świadczy o braku siły.
– Oj, wiem, droczę się z tobą tylko, głuptasie.
Głuptasie? A to ci dopiero.
– Nawet nie wiesz, jaka jestem silna. Taniec na rurze wymaga ogromnej siły i koordynacji ciała.
– Mogę się tylko domyślać. Pokażesz mi, jak tańczysz?
– A to nie widziałeś? – uniosłam brwi.
– Przez jakąś minutę czy dwie, zanim wszedłem na salę. Potem przestałaś, jakby cię coś zahipnotyzowało.
– No tak – pokiwałam głową, ale przecież się nie przyznam, że to była jego sprawka.
– Więc?
– Dobra, zatańczę, ale jesteś bardzo nieodpowiedzialnym menadżerem, jeśli zatrudniasz dziewczynę do tańca, nie mając pojęcia, jakie są jej umiejętności.
– Mam intuicję.
– A jeśli jestem beznadziejna?
Zaśmiał się.
– Chodź. Rurę mam w sypialni – pociągnął mnie za dłoń do domu.
Co???
***
Kiedy wchodziłam na piętro wielkimi krętymi schodami, serce próbowało wyskoczyć mi z piersi. Czemu się tak denerwuję? Przecież tańczyłam prawie co wieczór przez ostatnie dwa lata i jestem naprawdę niezła. Wiem to.
– Musisz się jakoś przygotować? – zapytał, otwierając drzwi swojej sypialni. Od razu poczułam zapach damskich perfum i zauważyłam na toaletce chyba z pięćdziesiąt buteleczek. Chyba ta cała Kara jeszcze nie zdążyła zabrać swoich rzeczy. Głupio tak tu wchodzić ze świadomością, że jeszcze dwa dni temu spała tu jako jego przyszła żona.
Tak jak się spodziewałam, sypialnia także była ogromna i seksownie urządzona. Nie chodzi już o rurę na środku pokoju, ale te kolory. Czerwień i czerń, mnóstwo dywanów, rzeźb w bardzo seksownych pozach, i łóżko. Łał. Królewskich rozmiarów, z baldachimem.
– Chwilę się rozciągnę. Możesz mi załatwić jakieś szorty?
– W sensie majtki?
– Tak.
– Nie masz na sobie majtek? – zapytał zainteresowany.
– Mam, ale stringi.
– W klubie tańczyłaś w stringach.
– Ale to nie jest klub. Chcę ci tylko pokazać, co potrafię, a nie robić erotyczne show – zganiłam go wzrokiem.
– Kara zabrała ubrania i bieliznę, a moje będą na ciebie za duże…
– Dobra, nieważne – machnęłam ręką. W sumie czemu mam się krępować? To moja praca, była praca.
– Mam wyjść na tę rozgrzewkę?
– Nie, pomóż mi zdjąć sukienkę – odwróciłam się i zdjęłam buty. Od razu zrobiłam się jakieś piętnaście centymetrów niższa. Sed podszedł bardzo powoli. Robi to specjalnie? To jakaś gra?
– Tak dobrze? – zapytał, delikatnie rozsuwając suwak. Zaśmiałam się.
– Tak. Dziękuję – sukienka upadła na podłogę, zostawiając mnie w samej bieliźnie. Sed zrobił wielkie oczy, widząc mnie prawie nago.
– Założyłaś je jednak – stwierdził, patrząc na moje różowe stringi.
– Gdzie mogę się rozciągnąć? – zapytałam, udając, że nie słyszałam.
– Gdzie chcesz, masz całą sypialnię do dyspozycji – podeszłam więc do łóżka i zaczęłam krążenia biodrami, wymachy nóg, rąk. Potem usiadłam i z szeroko rozłożonymi nogami rozciągałam plecy i nogi. Na końcu szyja.
– Ok, jestem gotowa – powiedziałam, a on stał jak zaczarowany. Gapił się na mnie przez cały ten czas? Nawet nie zauważyłam, tak skupiłam się na rozgrzewce.
– Włączyć jakąś muzykę?
– Tak, poproszę – podeszłam do rury i zakręciłam się na niej zgrabnie. To profesjonalna rura do tańca. Po co mu ona w sypialni? Czyżby przyszła była pani Mills tańczyła dla swojego boskiego byłego narzeczonego? Nagle usłyszałam wolną, seksowną melodię z saksofonem w tle. Idealnie. Pokazałam, aby usiadł i znowu się zakręciłam, by przyjąć pozycję. Nie wiem jakim cudem światło przygasło tak, że prawie go nie widzę. Może to i lepiej, nie będę się krępowała. Wczułam się w muzykę, Suzanne zawsze się wkurzała, gdy improwizowałam na scenie zamiast tańczyć układ, ale to wygląda lepiej.
Zamknęłam oczy i dałam się ponieść. Znałam tę melodię, z łatwością wybrałam figury, które wykonam podczas tańca. Najbardziej spektakularne jest oczywiście szerokie rozłożenie nóg, więc od tego zaczęłam. Trochę żałuje, że nie widzę Seda. Ciekawe, czy mu się podoba? Kilka obrotów, wspięłam się wysoko i zjechałam aż na samą podłogę, trochę się potarzałam i znowu się wspięłam. Trzymając się samymi udami, wykonałam kilka figur i zjechałam z szeroko rozłożonymi nogami, by zakończyć taniec. Piosenka trwała jeszcze kilka sekund, więc idealnie wyważyłam czas. Wstałam z podłogi i stanęłam przy rurze jak sierotka Marysia. Zmrużyłam oczy, by wypatrzeć w mroku Seda.
– Sed? – zapytałam wpatrując się w stronę łóżka, na którym siedzi, a przynajmniej siedział, gdy zaczynałam tańczyć.
– Tak, jestem – odpowiedział, ale dalej go nie widziałam.
– I jak? – przekręciłam głowę, a on wyłonił się z tej ciemności jak wampir i chwycił mnie w ramiona. Zdębiałam.
– Jesteś nieziemska… – zobaczyłam jego błyszczące zachwytem oczy i miałam ochotę podskoczyć z radości: podobało mu się!
– Dziękuję, ale możesz mnie już teraz puścić – złapałam go za ramiona, by się odepchnąć.
– Wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Od razu, gdy cię zobaczyłem – musnął delikatnie moje nagie ramie. O rany! Czy on chce to zrobić? Gdy poczułam coś twardego na swoim brzuchu, nie miałam wątpliwości, że chce. Cholera!
– Puść mnie, Sed – wyszeptałam mało przekonująco.
– Mam