Na szczycie. K.N. Haner. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: K.N. Haner
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-7942-511-2
Скачать книгу
zrobiłaś? – zrobił swoją smutną minkę.

      – Posegregowałam i jedna partia jest w pralce. Możesz sobie iść i wstawić.

      – Dobrze wiesz, że nie wiem jak. Ostatnio, jak chciałem nastawić pranie…

      – Wiem, wiem.

      – Dam ci dwadzieścia dolców za to pranie.

      – Spadaj! Nie jestem twoją służącą.

      – Wolisz zrobić to za darmo?

      Wskoczyłam mu na plecy. Przez chwilę udawał, że mam nad nim przewagę, ale po sekundzie leżałam obezwładniona na sofie, a on bezlitośnie mnie gilgotał. Zna moje czułe miejsca i zawsze to wykorzystuje.

      – Trey, proszę! Przestań. Trey – śmiałam się z bólu. Wszyscy chyba wiedzą, jak to jest. Oczywiście nie przestał, a ja się posikałam. Nie pierwszy raz i nawet mnie to nie krępuje, to znaczy przy Treyu.

      – Świnia! – popłakał się ze śmiechu, widząc moje mokre spodnie. – Czyścisz kanapę – pokazał na plamę, jaką zrobiłam.

      – To twoja wina!

      – Idź do lekarza czy coś, zawór ci nie trzyma, mała.

      Poleciałam do łazienki, by znowu się nie posikać. Boli mnie brzuch i policzki ze śmiechu. Tylko on jest w stanie tak mnie rozbawić. Wzięłam prysznic i przebrałam się w jedną z moich piżam. Uwielbiam dziecinne piżamy w misie, serduszka i kucyki. Dziś padło na szorty w świnki i koszulkę w ten sam wzór z wielką świnką na piersi.

      – Śpimy razem? – zapytał, gdy wyszłam z łazienki.

      – Jasne – z przyjemnością wskoczyłam do jego łóżka, bo jest o wiele wygodniejsze i większe niż moje. Ma też w pokoju telewizor i często usypiamy na filmach. Dzisiejszego wieczoru było tak samo, ja chrapałam już po pół godzinie oglądania jakiejś durnej komedii.

      ***

      Trey obudził mnie z samego rana. Miałam ochotę go udusić, gdy namawiał mnie na jogging.

      – Spieprzaj! Chcę spać! – rzuciłam w niego poduszką.

      – Leń! – odrzucił we mnie, trafiając w głowę, i po chwili znowu spałam. Obudził mnie dopiero dźwięk komórki. Niech to szlag! Przeturlałam się na łóżku i myśląc, że to Trey dzwoni, czy przypadkiem nie chcę kawy albo czegoś z McDonalda, odebrałam.

      – Dzień dobry, tu śpiąca królewna, nagraj wiadomość po sygnale – i się rozłączyłam. Zadowolona wsunęłam telefon pod poduszkę i chciałam spać dalej, ale on znowu zaczął dzwonić.

      – Trey, śpię. Kup mi miętową albo mango, a jeśli nie, to frytki i FishMaca – wymamrotałam.

      – Z dostawą do łóżka? – usłyszałam po drugiej stronie głos Sedricka. Kurwa!

      – Sed – zapiszczałam.

      – Dzień dobry, śpiochu – spojrzałam na zegarek, ale mam tak zaspane oczy, że nie widzę, która godzina.

      – Wybacz – mój Boże, niech spłonę!

      – Nie szkodzi. Obudziłem cię?

      – Nie, tak się tylko co chwila budzę i zasypiam.

      Sed się zaśmiał.

      – Nasz obiad jest aktualny?

      Cholera! Kompletnie o tym zapomniałam.

      – Która godzina?

      – Prawie druga.

      Cholera!

      – Może lepiej kolacja? – zaproponowałam zażenowana.

      – Ze śniadaniem?

      – Sed…

      – Żartowałem.

      – No ja myślę.

      – Dwudziesta?

      – Tak.

      – Przyjadę po ciebie.

      – Super. Do zobaczenia.

      – Reb?

      – Tak?

      – Załóż te różowe stringi, które wczoraj wyciągnąłem spod twojego łóżka.

      – Oczywiście.

      – Cudownie.

      – Pa – szybko się rozłączyłam i wybuchnęłam śmiechem. Po co ma wiedzieć, że mnie rozbawił? On naprawdę na to liczy? Wczoraj mnie nawet nie pocałował. Nie rozumiem facetów. Poleżałam chwilę, by dojść do siebie po rozmowie i niechętnie wstałam. Trey wrócił, gdy robiłam sobie paznokcie.

      – Masz randkę? – zapytał.

      – Skąd ta myśl?

      – Nie robiłaś sobie paznokci od ponad pół roku. Ostatni raz, gdy umówiłaś się z tamtym idiotą z baru.

      – No fakt. Wieczorem spotykam się z Sedem.

      Trey zagwizdał, poszedł do swojej sypialni i wrócił, rzucając we mnie paczką kondomów.

      – Spadaj!

      – No co? Muszę dbać o twoje bezpieczeństwo – roześmiał się.

      – Nie pójdę z nim do łóżka.

      – Jasne.

      – Na pewno nie dziś.

      – Będziesz go przetrzymywać?

      – Może!

      – Współczuję facetowi. Jesteś okropna – postawił na stole w kuchni torbę z McDonalda.

      – Wczoraj usłyszałam, że jestem słodka.

      – Bo jesteś, ale skrupulatnie to ukrywasz.

      – Chyba się już przyzwyczaiłeś?

      – Ja tak – wyjął z torby jedzenie i wgryzł się w wielkiego Big Maca. – Naprawdę chcesz z nim to zrobić? – zapytał z pełną buzią.

      – Nie wiem. Sam mówiłeś, że moja cnota to już lekki przypał.

      – Oj, mała, nie bierz tego tak dosłownie. Nie zniósłbym, gdyby ktoś cię skrzywdził.

      – Jeśli będę chciała się z kimś przespać, dowiesz się o tym pierwszy.

      – Powinnaś go uprzedzić.

      – Uprzedzić? – uniosłam brwi.

      – No, że jesteś dziewicą.

      – Po co? Żeby się wystraszył i uciekł?

      – Nie, idiotko! Żeby nie zrobił ci krzywdy.

      – E tam.

      – Ty chyba nie wiesz, na co się piszesz.

      – A skąd ty możesz wiedzieć, czy pierwszy raz naprawdę boli?

      – Miałem w swoim życiu dwie dziewice, uwierz mi, że to nic łatwego, a na pewno nie jest to przyjemne dla kobiety.

      – Serio? – skrzywiłam się, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Chociaż wiele słyszałam.

      – Chyba ja z nim pogadam.

      – O nie! Nie odgrywaj roli starszego brata!

      – Musisz mu powiedzieć! Przecież cię rozerwie. Na pewno ma wielkiego.

      Parsknęłam śmiechem.

      – Też masz na niego ochotę?

      – Może trochę, wiesz, jaki jestem – wzruszył ramionami i podsunął mi mojego Fish Maca.

      Opowiedziałam