Jedną z dzielnic Bilbo jest San Francisco. Ta część miasta przez wielu utożsamiana jest z imigracją i przestępczością. Idę z dziewczyną, która pracuje w dzielnicy, na obiad do arabskiej restauracji. Wita się z nią wiele osób, które mijamy. Siadamy w środku. Niepokoi ją to, że kładę plecak obok krzesła, a nie w głębi, za stolikiem, choć siedzimy wewnątrz restauracji. Jedzenie jest przepyszne, na koniec pojawiają się słodycze i tradycyjna herbata. Innego dnia wybieram się na cykliczną uroczystość – Dzień Ryżu, w ramach którego przygotowuje się różnorodne potrawy na bazie tego składnika. Atmosfera jest radosna, a dania smaczne. A jednak wciąż niewielu tu mieszkańców innych dzielnic miasta; niektórzy dziwią się, że idę do „tej dzielnicy”, albo przyznają, że sami nigdy tam jeszcze nie byli. To nie jedyne budzące niepokój miejsce w Bilbo. Jednak są też i takie, które wydają się niebezpieczne tylko niektórym – na przykład to kobiety uważają przebywanie w nich za ryzykowne, podczas gdy mężczyźni większego zagrożenia w tym nie dostrzegają, co uwidacznia związany z płcią charakter uczestnictwa i postrzegania przestrzeni miejskiej36. Przykładem takiej sytuacji były reakcje w 2019 roku po napaści na młodą dziewczynę w parku Etxebarria. Okoliczni mieszkańcy zwrócili wówczas uwagę, że ostrzegano przed nim już w przeszłości, przy okazji tworzenia mapy miejsc niebezpiecznych. W interesujący sposób nawiązał do jej stworzenia Luis María, historyk, który opisał kryminalne oblicze miasta w okresie od XVI do XIX wieku. Jak wówczas wyglądałaby taka mapa? Zdaniem autora całe miasto byłoby takim czarnym punktem37.
W połowie XIX wieku w Bilbo przyszła na świat Eulalia Abaitua Allende-Salazar, pierwsza baskijska fotografka (urodziła się w 1853 roku, zmarła w 1943). Choć jej prawdziwym imieniem było Elvira, to jednak by upamiętnić zmarłą matkę, mówiono na nią Eulalia. Pasją Eulalii stała się fotografia. Znaczna część jej spuścizny fotograficznej znajduje się w zbiorach Muzeum Baskijskiego w Bilbo (jest to ponad dwa i pół tysiąca zdjęć)38. Fotografie Eulalii przybliżają codzienne życie Basków z początku XX wieku. Portretowała ona nie tylko swoją rodzinę, ale też ludzi spotykanych w okolicy, podczas pracy lub w czasie świętowania (większość zdjęć zrobionych zostało w plenerze). Podobno wstawała o świcie, gdy jej bliscy jeszcze spali (miała męża i czworo dzieci), by oddawać się swej pasji39. Ze starych klisz zerkają dzieci i starcy, pary małżeńskie i całe rodziny pozujące przed swoimi domami. Na wielu utrwalone są oblicza kobiet, pojedynczo i w grupie. Zatrzymane w czasie spoglądają roznoszące mleko, inne, które w wielkich koszach niosły ryby przeznaczone na sprzedaż, czy pracujące w polu. Odpoczywające i opiekujące się dziećmi. Te ostatnie zresztą są bohaterkami wielu klisz. Szczególne są te fotografie, które ich bohaterowie uznaliby pewnie za niedoskonałe (trudno o takie dziś, w dobie cyfrowej fotografii, dającej niemal nieograniczone możliwości modyfikacji i powtórek). Na jednej widnieje starsze małżeństwo o pogodnych twarzach wraz z wnukiem, pyzatym chłopcem w jasnej koszuli, który z ciekawością spogląda w obiektyw. Z tyłu widać ich dorosłe córki, Maríę i Cenobię, które uchwycono na zdjęciu w chwili dyskusji, może nawet sprzeczki, choć pewnie obie chciały zostać uwiecznione w pozie niewymuszonej i eleganckiej. Może starsza z nich uznała, że na rodzinnym portrecie nie powinno być tej młodszej? A może jedynie poprawiała zapięcie koszuli siostry, by ta wyglądała schludnie40?
W Muzeum Sztuk Pięknych w Bilbo oglądam wystawę obrazów Ignacio Zuloagi (1870–1945). Wiele z nich przedstawia świat mroczny, życie włóczęgów, prostytutek, Cyganów. W centrum jednego stoi piękna kobieta w strojnej czerwonej sukni. Obok widać garbatego grajka spoglądającego na dziewczynę z pożądliwością. Rozkwit i zepsucie. Są tu też inni, kobiety, które prezentują swoje wdzięki przed szukającymi rozrywki i rozkoszy mężczyznami, starzec sprzedający kwiaty. Tak wygląda Ulica namiętności. Obrazy Zuloagi, a zwłaszcza portrety jego autorstwa, są wyjątkowe, piękne, pełne emocji. Niektóre przedstawiają rodzimy Kraj Basków, opuszczony szybko przez malarza. A nawet Eibar, jego rodzinne miasteczko (dzieło Corrida de toros en Eibar [Korrida w Eibar]). W rankingu jednego z portali internetowych (Excite, w roku 2017) na najbrzydsze miasto Hiszpanii zajęło piąte miejsce, co wywołało sporo komentarzy i dyskusji (niektórzy oponowali, inni cieszyli się ze sławy miasta, bo taki tytuł może przyciągnie turystów)41.
– Wiesz, co powiedzieli na to mieszkańcy Eibar? – pyta mnie jeden ze znajomych. – Że następnym razem wygrają. – I dodaje, że mówiło się, że dobrze, aby ci, którzy potrzebują pomocy, przyjeżdżali właśnie do tego miasta, bo tam ją otrzymają. – Największą wartością Eibar są jego mieszkańcy – podsumowuje.
Zuloaga mieszkał w Madrycie, Sewilli, Paryżu. Unamuno bronił go jako prawdziwego baskijskiego patrioty42. A jednak w biografii tego malarza jest pewien cień, coś, co budzi refleksję nad tym, w jakim stopniu można oddzielić autora od jego dzieła, co można poświęcić w imię sukcesu zawodowego, refleksję nad motywami i konsekwencjami naszych wyborów. Zuloaga bowiem stał się „malarzem Franco”. Nie tylko stworzył portret generała dyktatora i jego bliskich (przedstawił go stojącego na wzgórzu, niczym mesjasza, który dzierży w dłoni hiszpańską flagę), ale też jego prace stały się darem dla Adolfa Hitlera i sposobem zamanifestowania, że „baskijski malarz i Baskowie nie żywią urazy za Gernikę”43 (26 kwietnia 1937 roku miasto zostało zbombardowane przez niemieckie lotnictwo wspierające frankistów w czasie hiszpańskiej wojny domowej).
Wiele żartów przedstawia mieszkańców Bilbo jako zapatrzonych w swoje miasto. Niektórzy śmieją się, że podczas gdy Vitoria-Gasteiz jest stolicą Baskijskiej Wspólnoty Autonomicznej (Euskadi), Bilbo jest stolicą świata44. A także że łatwo rozpoznać ludzi pochodzących z tego miasta, ponieważ natychmiast poinformują o swoim pochodzeniu każdą nowo poznaną osobę – tak wielkim jest ono dla nich powodem do dumy45.
Kiedy samolot znajduje się już nad terytorium baskijskim, od razu rozpoznaję charakterystyczny pejzaż. Pokryte zielenią góry, porozrzucane tu i ówdzie tradycyjne gospodarstwa, baserriak, i pasące się stada owiec. Podczas gdy na hiszpańskich drogach króluje figura byka, symbolem Kraju Basków jest owca. Zobaczymy ją w formie naklejki na baskijskich samochodach czy jako motyw regionalnych pamiątek. Na pomysł stworzenia baskijskiej odpowiedzi na byka i osła, utożsamianych odpowiednio z Hiszpanią i Katalonią, wpadło w 2005 roku kilkoro mieszkańców Tolosy, miasta w prowincji Gipuzkoa. Owca rasy latxa miała uosabiać „wiejskiego ducha regionu” (choć niektórzy uznali ją za znak sympatii politycznych, czego przykładem miała być reakcja policji hiszpańskiej, dla której naklejka z tym zwierzęciem była synonimem poparcia dla terroryzmu). Charakterystycznymi cechami tej owcy są długa wełna i odporność na deszczowy klimat, a z jej mleka wytwarza się słynne tradycyjne sery46.