Baskijscy znajomi próbują wymówić najeżone spółgłoskami polskie wyrazy. Ze śmiechem stwierdzają, że to niemożliwe. W odpowiedzi na naszego „chrząszcza ze Szczebrzeszyna” podają baskijską zabawę językową, o koźle, który ma zakręcone rogi: Akerrak adarrak okerrak ditu, okerrak adarrak akerrak ditu.
Język baskijski, który zdaniem wielu już dawno powinien przestać istnieć, trwa i się rozwija. W przeszłości słychać było głosy, że nie jest to język kultury i nauki. Dziś w euskarze ukazują się książki i tłumaczenia, na uniwersytecie prowadzi się studia w tym języku. Rozwija się słownictwo, poszerzane choćby o terminologię specjalistyczną czy odnoszącą się do zjawisk współczesnych. W 2018 roku Akademia Języka Baskijskiego (Euskaltzaindia) zdecydowała o wprowadzeniu do baskijskiego słownika kilkuset nowych słów, w tym między innymi takich jak: manifa (manifestacja), turbulentzia (turbulencja), kebab (kebab) czy txikiteo (rundka po barach)31.
Na placu zabaw w Orio umieszczono tabliczki z hasłem: Haurrak euskaraz ari dira eta zu? („Dzieci mówią po baskijsku, a ty?”). Rzeczywiście, maluchy, które tu widuję, są zwykle baskijskojęzyczne. W przeszłości mawiano, że po baskijsku rozmawia się tylko z dziećmi i z psami. Nie był to więc język dorosłych, język spraw ważnych. Polityka językowa i edukacyjna w Baskijskiej Wspólnocie Autonomicznej sprawiła, że obecnie po baskijsku w mniejszym lub większym stopniu mówi młode pokolenie (częściej niż pokolenie ich rodziców). Nierzadko to dzieci stają się nie tylko wzorem, ale i nauczycielami dla starszych, którzy zaczynają się uczyć baskijskiego ze względów zawodowych (znajomość euskary jest wymagana w sektorze publicznym, staje się coraz większym atutem w poszukiwaniu pracy zawodowej, choć niektórzy widzą w tym przejaw dyskryminacji osób wyłącznie hiszpańskojęzycznych). W sferze edukacji na przełomie ostatniego stulecia zaszły wielkie zmiany. Baserritarrak urodzeni przed 1930 rokiem bywali analfabetami, euskara była ich językiem codziennej ustnej komunikacji. Kolejne pokolenia posiadły umiejętności pisania i czytania, ale w języku hiszpańskim (często można zaobserwować baskijskojęzycznych sprzedawców na targu, którzy podają ceny lub wagę produktów po hiszpańsku). Zdarzało się, że hiszpańskojęzyczna edukacja odczuwana była jako represyjna (na przykład ze względu na kary czy krytykę, którym podlegało mówienie w niej na terenie szkoły, czy trudność zaaklimatyzowania się baskijskojęzycznego dziecka w hiszpańskojęzycznej szkole[12]). Kolejny etap to edukacja z okresu autonomii regionu baskijskiego, mająca różne odmiany w zależności od dominującego języka nauczania. Paradoksalne jest to, że współcześnie, pomimo możliwości nauki w języku baskijskim, niektórzy uczniowie, wychodząc z baskijskojęzycznej placówki, natychmiast przechodzą na język hiszpański, kojarzony przez nich z czasem wolnym i językiem kultury popularnej. Euskara, o którą walczono (mówienie w niej stanowiło akt oporu, odwagi, manifest tożsamości), napotyka zatem niespodziewany problem: jak stać się językiem atrakcyjnym? Choć z jednej strony nie sposób nie zauważyć osiągnięć baskijskiej polityki językowej, z drugiej jednak może się wydawać, że padła ona ofiarą własnego sukcesu (edukacja zwiększyła stopień znajomości baskijskiego, ale też wpłynęła na postrzeganie używania go jako obowiązku). Według niektórych badań w ostatnim czasie po baskijsku mówi się rzadziej nie tylko na baskijskich ulicach, ale i nawet w zaciszu domowego ogniska. Z drugiej strony nie sposób nie dostrzegać sukcesów baskijskiej polityki językowej – wzrostu znajomości euskary wśród ludzi młodych, obecności języka w przestrzeni publicznej, w świecie nauki i kultury. A nawet rozprzestrzeniania się jego nauki poza Kraj Basków. Sama zaczęłam uczyć się baskijskiego w Polsce, a później, dzięki współpracy pomiędzy polskimi i baskijskimi instytucjami, miałam możliwość pogłębiania wiedzy na kursach w Baskonii (szczególnie pozytywnie, ze względu na świetnych nauczycieli i intensywny program nauki, wspominam wielokrotne pobyty w barnetegi w Zornotzy).
W latach dziewięćdziesiątych XX wieku rozpoczęto projekt, którego celem było tłumaczenie prac klasycznych myślicieli na język baskijski. Wzięły w nim udział Uniwersytet Kraju Basków, Uniwersytet Deusto, BBV Fundazioak (późniejsza BBVA), Bizkaiko, Arabako i Gipuzkoako Kutxak. Dwadzieścia lat później takich przekładów było już sto trzydzieści – wśród nich dzieła Immanuela Kanta, Friedricha Nietzschego czy Alberta Camusa.
Kraj Basków to niewielki region zamieszkany przez mniej więcej trzy miliony mieszkańców (w granicach wszystkich siedmiu prowincji). W Baskijskiej Wspólnocie Autonomicznej język baskijski, euskara, ma status oficjalnego, obok hiszpańskiego, powszechne są zatem wykonane w nim napisy i oznaczenia, w tym te na miejscowych drogach. Nazwy wielu baskijskich miast i miasteczek występują w dwóch formach – baskijskiej i hiszpańskiej. Baskijska Donostia to hiszpańskie San Sebastián. Baskijskie Bilbo to hiszpańskie Bilbao. I choć hiszpański jest tu językiem dominującym (znają go wszyscy, baskijskim posługuje się mniejszość), to jednak zdarzało się, że zamazywane były nazwy miejscowości w języku hiszpańskim. Spotkałam się też z sytuacjami, gdy w komunikacji publicznej (pociągach, autobusach) występowała tylko jedna wersja językowa. Gdy obie formy są podobne, tak jak w przypadku Bilbo i Bilbao, zorientowanie się nie stanowi większego problemu, niemniej miałam już okazję pomagać zagubionym turystom szukającym w panice autobusu, który miał zawieźć ich do San Sebastián – nie wiedzieli bowiem, że to ten, na którego przodzie widnieje napis „Donostia”. W niektórych miejscowościach również na stacjach kolejowych znajdziemy komunikat tylko w euskarze – na przykład: Donostiara bidea („kierunek Donostia”).
Czasem też można mieć wrażenie, że niekiedy to nie tylko sama nazwa, lecz także język, który wybieramy na co dzień, sprawia, że mieszkamy w innym miejscu. To znaczy, że nie jest tym samym mieszkać w Bilbo i w Bilbao. I że specyficzną wewnętrzną mapą, którą możemy się kierować, poruszając się po Kraju Basków, może być ta związana z użyciem języka. Kepa mieszkający w Bilbo przyznał, iż w tym zdominowanym przez język hiszpański mieście porusza się sobie znanymi ścieżkami, drogami użycia euskary. Ponieważ zależy mu na tym, aby na co dzień mówić przede wszystkim po baskijsku, wybiera sklepy czy bary, o których wie, że są baskijskojęzyczne. Ułatwieniem w orientacji w tej językowej topografii mogą być tabliczki umieszczane w wielu punktach usługowych, takie jak: Hemen euskaraz, Nirekin nahi baduzu euskaraz czy Hemen euskaraz atseginez, informujące o tym, iż w danym miejscu możliwa jest komunikacja w języku baskijskim. Podobne tablice pojawiają się nawet przed wjazdem do niektórych miejscowości („Tutaj żyjemy po baskijsku”). Najbardziej baskijska pod względem językowym jest prowincja Gipuzkoa, a w niej przede wszystkim małe miasteczka i wsie. Tu pierwszym językiem dzieci jest euskara, posługiwanie się nią w życiu codziennym jest naturalne, na ulicach i w sklepach słychać przede wszystkim baskijski. W dużych miastach dominuje hiszpański, choć baskijski jest coraz bardziej obecny. Granice językowa i etniczna pomiędzy hiszpańskim miastem i baskijską wsią powoli się zacierają. Chociaż moja siedemdziesięcioletnia rozmówczyni pamięta, że w młodości, gdy z kuzynkami wybierały się do miasta, przed wejściem do niego zmieniały buty i język. Espadryle i euskara zostawały przed bramą miejską, jak stwierdziła. Mówienie po hiszpańsku uważano za eleganckie, baskijski miał status języka niewykształconych mieszkańców wsi32. Interesujący w kontekście językowej opozycji Bilbo–Bilbao był eksperyment przeprowadzony przez Lutxo Egię, który postanowił przez miesiąc posługiwać się wyłącznie językiem baskijskim. Czas ten był pod wieloma względami zaskakujący. W niektórych przypadkach bowiem Egia spotkał się z niespodziewanymi bardzo pozytywnymi reakcjami (na przykład ze strony sprzedawców imigrantów), w innych