– Tak, wrócił tydzień temu. Doszło do kilku bójek, to było jednak do przewidzenia po tym, co zrobił. Ale nikt nie sprał go tak jak my. Myślę, że członkowie dawnej ekipy się nad nim znęcali. Możliwe, że sportowcy również.
– W porządku.
Mój brat wcale nie brzmiał, jakby się z tym pogodził. Syknęłam, rozluźniając rękę.
Doszło do rozejmu. Przez niemal cztery miesiące naszym jedynym problemem były tylko małe spięcia, a teraz coś takiego? Tak nagle? Cross odepchnął się od ściany. Podszedł do mnie z wyciągniętą ręką i stanowczym wyrazem twarzy.
– Daj mi telefon – powiedział cicho.
Podałam mu komórkę. W żołądku mi się przewracało, ale nic nie byłam w stanie zrobić. Wiedziałam o tym.
Cross przyłożył telefon do ucha i powiedział:
– Z całym szacunkiem, Channing, ale jeśli znowu dojdzie do rywalizacji między miastami, to nie ty będziesz stał na straży Roussou. – Cross wbił we mnie płomienne spojrzenie. – Teraz nasza kolej.
Miał rację.
Kiedyś Channing rządził w tym mieście. Do pewnego stopnia wciąż tak było, ale Cross miał rację. To była nasza szkoła. To była nasza sprawa.
Pokiwałam głową i zabrałam swój telefon. Nie dałam bratu szansy odpowiedzieć, po prostu weszłam mu w zdanie:
– Będziemy cię informować o sytuacji.
– Bren! Cross…
Rozłączyłam się.
Stałam nieruchomo, patrząc na Crossa. Czekaliśmy, aż w pełni dotrze do nas to, co zrobiliśmy. Właśnie odcięliśmy się od wszystkiego, co było nam znane.
Do tej pory zawsze słuchaliśmy się Channinga.
Był naszym ojcem chrzestnym, a jego ekipa wszystkim się zajmowała, ale tym razem stało się inaczej. Już nie chodziło o to, że chcieli przegonić klub motocyklowy, który przerzucał narkotyki przez miasto. To było nasze terytorium. Nasza sprawa.
Postąpiliśmy właściwie.
Patrzyłam, jak żyła na szyi Crossa pulsuje.
– Możemy zatrzymać się u Jordana.
Ten pomysł wydawał się logiczny. Właściwy.
– A co im powiemy o Alexie? – zapytałam.
Zastanowił się nad tym.
– Czy możemy go najpierw przesłuchać?
Wytrzymał moje spojrzenie. W jego oczach dostrzegłam błysk mroku. Czułam, że taki sam mrok narasta we mnie. Cały ten chaos, który w sobie zdusiłam, ta terapia, którą odbyłam w ciągu ostatnich dziesięciu tygodni, łącznie z pracami społecznymi… i zaprzepaszczę to wszystko tylko dlatego, że Cross mnie o to poprosił.
Pokiwałam głową.
– Chodźmy.
Cross już chciał wrócić do kuchni, ale wyciągnęłam rękę, bo przypomniałam sobie, co się stało w samochodzie, oraz to, że on nie zaznał spełnienia.
– Zaczekaj. – Przyciągnęłam go do siebie i poczułam, że przyciska się do mnie w odpowiednich miejscach. Zanim jego usta dotknęły moich, powiedziałam: – Mamy czas. Jestem ci coś winna. – Przesunęłam ręką po jego klatce piersiowej i rozpięłam mu spodnie.
Uśmiechnął się szeroko, jego usta musnęły moje.
– Chyba podoba mi się ta spłata długu.
Złapałam jego męskość przez materiał bokserek. Cross jęknął, pocałował mnie mocno, brutalnie.
– Cholera – wychrypiał.
Robiłam mu dobrze ręką, a on stawał się coraz twardszy.
Złapał mnie za kark, a potem przesunął rękę na moje biodro. Podniósł mnie i udaliśmy się do mojej sypialni. Nie zapaliliśmy światła, tylko szybko zamknęliśmy za sobą drzwi i podeszliśmy do łóżka. Cross przycisnął mnie do materaca swoim ciałem, ale odepchnęłam go, by znowu złapać w dłoń jego członek.
– Odsuń się.
– Co?
Popchnęłam go, nakierowałam tak, żeby stanął przed łóżkiem. Uśmiechnęłam się do niego, ściągnęłam mu spodnie i pochyliłam się.
– Teraz moja kolej.
Cross zacisnął dłonie na moich włosach, a ja otoczyłam ustami jego męskość.
– Kurwa – powiedział, prostując się.
Tak. Niezłe podsumowanie.
8
– Wiesz, że twój brat nam tego nie daruje. Na pewno coś z tym zrobi.
Była piąta nad ranem. Siedzieliśmy przed siłownią, do której chodził Alex Ryerson. Nie chcieliśmy go złapać, gdy będzie opuszczał dom. Ich podjazd był zbyt długi, a poza tym mógł tam być Drake. Alex nie należał do żadnej ekipy, więc w jego przypadku obowiązywały inne zasady, niż gdyby Drake się w to zaangażował.
Jęknęłam w odpowiedzi na słowa Crossa i z kawą w dłoni oparłam stopy o deskę rozdzielczą.
– Wiem. Ale chyba później się nim zajmiemy.
Poważnie, piąta nad ranem to zbyt wczesna pora, by zrobić to, co planowaliśmy, szczególnie że ja i Cross nie stosowaliśmy się do zasady Channinga zakazującej nam seksu w domu. Kimnęliśmy się tylko parę godzin.
Cross ziewnął, potarł twarz. Rozparł się na siedzeniu i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
– Przypomnij mi, dlaczego jesteśmy teraz tutaj, a nie w łóżku.
– Ponieważ… – Ziewnęłam. – Ponieważ chcieliśmy go dorwać, zanim zrobi to ktoś inny. Ponadto lepiej uniknąć spotkania z moim bratem, gdy wróci do domu.
– Ach, racja. – Cross posłał mi uśmiech. – A więc to jest prawdziwy powód.
– Oczywiście.
Fakt, było cholernie wcześnie. Potrzebowałam dolewki kawy na już, inaczej zrobiłabym się nie do zniesienia. A tego nikt by nie chciał.
– Skoro już tu siedzimy, powinniśmy porozmawiać.
Ścisnęło mnie w żołądku, bo głos Crossa zabrzmiał poważnie.
Patrzył na mnie ze zrezygnowaną miną.
Zagryzł usta.
– Twój brat wykazał się życzliwością, gdy pozwolił mi pomieszkiwać w waszym domu, ale od początku wiedziałem, że to nie jest rozwiązanie na stałe. On nie znosi, gdy pieprzymy się pod jego dachem.
Znowu jęknęłam. Tylko na tyle było mnie stać.
Kochałam Channinga. Zawsze tak było, ale naszą relację określiłabym jako lekko skrzywioną. Ostatnio sytuacja między nami wyglądała lepiej niż zazwyczaj, ale i tak zdarzały się trudne chwile. Brat oficjalnie się wyprowadził po śmierci naszej mamy, ale wcześniej i tak rzadko sypiał w domu. Już samo to, że wciąż tam mieszkałam, wydawało mi się wielkim osiągnięciem. A ten cały zakaz seksu to po prostu jakaś bzdura. Channing nie mówił mi, z kim się bzyka, ale wiedziałam, że on i Heather zaczęli to robić wcześniej niż Cross i ja.
Poza tym ostatnio Channinga prawie nie było. Surowa godzina policyjna została poluzowana, gdy zajął się nowym biznesem. Wspólne kolacje również odeszły w niepamięć. Cross sypiał w moim pokoju przez bity miesiąc, zanim Channing w ogóle się połapał. Wkurzył się, ale czego się spodziewał?
– Myślisz,