Długa noc w Paryżu. Dov Alfon. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Dov Alfon
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Криминальные боевики
Год издания: 0
isbn: 9788381431842
Скачать книгу
tabliczki z nazwiskami. Meidan ruszył prosto do blondynki w czerwonym uniformie.

      – Próbował z nią flirtować – stwierdził Assaf.

      – Chciał się tylko przed nami powygłupiać – zaprotestował Dubi, najstarszy z grupy. – Przecież wiedział, że nie ma u niej szans.

      Mężczyźni zgodnie poświadczyli, że Meidan skierował się do kobiety, udając, że próbuje przeczytać informację na jej tabliczce. Assaf dodał, że kolega „chciał tylko popatrzeć na jej cycki”. Widział, jak zamienili kilka słów. Następnie Meidan odwrócił się i zawołał: „Chłopaki, nie czekajcie, znalazłem sobie lepszy transport!”, po czym poszedł za blondynką w stronę wind na parking podziemny. Wtedy widzieli go po raz ostatni.

      Wszystkie spojrzenia zwróciły się na Abadiego, który postanowił zadać pytanie po francusku, choćby po to, by przetestować tłumaczenie w odwrotną stronę.

      – Est-ce que l’ascenseur montait ou descendait?

      Chico, w pierwszej chwili zaskoczony zmianą języka, przetłumaczył pytanie świadkom z grupy Meidana.

      – Mój kolega chce wiedzieć, czy winda pojechała w górę, czy w dół.

      – A po co miałaby jechać w górę? – odparł Assaf. – Przecież szli na parking.

      – Z tego, co widziałem, to pojechała właśnie w górę – wtrącił chudy okularnik. Przedstawił się jako Uri i był kierownikiem bezpieczeństwa w firmie. – Nie pojawił się numer piętra, ale na pewno zapaliła się strzałka wskazująca kierunek.

      Komisarz Léger miał minę człowieka, który rozkoszuje się szczególnie wyrafinowanym fragmentem koncertu.

      – To oczywiście bardzo interesujący zwrot w rozwoju sytuacji – przyznał. – Ale niestety nie ma najmniejszego sensu.

      – Co jest na wyższych piętrach? – spytał Abadi. W rzeczywistości jednak interesowało go coś innego: od kiedy sens ma cokolwiek wspólnego z działalnością kryminalną, albo w ogóle z życiem, skoro już o tym mowa? Znał jednak Francuzów dość dobrze, by nie odpływać w takie dywagacje i trzymać się faktów.

      Léger widocznie tracił cierpliwość.

      – Nie ma żadnego wyższego piętra. Ta winda łączyła parter z Terminalem 2B, który na następne pięć lat jest zamknięty, bo trwają tam prace remontowe.

      – Może dalibyśmy radę tam wejść? – zaproponował energicznie Abadi, jakby ta myśl niespodziewanie wpadła mu do głowy.

      – Moi funkcjonariusze już przeczesali to piętro i nic nie znaleźli.

      – Mimo to chętnie się po nim rozejrzymy – odparł Abadi tonem sugerującym, że już dawno się przyzwyczaił do przepraszania za swoje kaprysy. – Jako śledczy mogę nie przepadać za blondynkami – dodał, spoglądając w stronę Légera – ale przepadam za opuszczonymi terenami budowy.

      Rozdział 8

      W sali konferencyjnej nad Tel Awiwem generał Rotelmann kończył wstępne uwagi. Jego zastępca i szef gromadzenia danych wywiadowczych – generał brygady, którego imienia Oriana nie znała, lecz na którego i tak wszyscy mówili Zorro – wstał, żeby wygłosić główną prezentację.

      – Zanim zacznę, podziękujmy naszemu głównodowodzącemu – zagaił. Dopiero gdy Rotelmann skinął głową w odpowiedzi, Zorro kontynuował: – Nie, naprawdę. Chciałbym wyrazić wdzięczność dla generała Rotelmanna. To za sprawą pańskiej opieki i przywództwa jesteśmy gotowi zmierzyć się z każdym wyzwaniem rzuconym siłom wywiadu, szybko i skutecznie – dodał ceremonialnie, zwracając się do zebranych zamiast do generała.

      To było żenujące nawet jak na najwyższe standardy organizacyjnego lizusostwa. Rotelmann skinął lekko głową.

      – Dziękuję, Zorro. To ty wpadłeś na rozwiązanie, więc słuchamy – odparł z kamienną twarzą. Te słowa, podobnie jak jego dotychczasowe wypowiedzi, można było zinterpretować na dwa sposoby. Sądząc po błysku w oczach Zorro, podwładny wziął je za pochwałę.

      Oren ogłosił krótką przerwę, a Oriana postanowiła wykorzystać ten czas na przejrzenie notatek. Generał Rotelmann mówił tylko przez dziesięć minut i napomknął kolejno o każdym oddziale gromadzenia informacji, ale najwięcej wstępnych uwag wygłosił na temat jednostki 8200. Oriana podzieliła jego komentarze na trzy rodzaje: niedobre, nieprzyjemne i niepojęte.

      W kategorię „niedobre” wpisywała się jego standardowa krytyka procesu pozyskiwania informacji: jest ich po prostu za dużo. Już od jakiegoś czasu wszyscy na to narzekali.

      – Dysponujemy najpotężniejszym wywiadem świata – oznajmił Rotelmann. – A to za sprawą połączenia jednostki osiem dwieście umową współpracy z NSA. Ale nie odniesiemy żadnej korzyści z informacji, jeśli oddziały pozyskiwania danych nie oddadzą pierwszeństwa jednostkom cyberwywiadu, zamiast działać na odwrót.

      Pozornie była to uwaga zupełnie bez znaczenia, lecz jej wydźwięk, kierunek i zabarwienie wyróżniały się na tle krajobrazu niczym wąż prześlizgujący się przez jesienne liście w kibucu, gdzie mała Oriana bawiła się na dworze przed kolacją. Bezpośrednie nawiązanie do 8200 w tak ogólnikowej przemowie, mającej zjednoczyć wszystkich obecnych – to nie mogło być dziełem przypadku.

      Później jeszcze się pogorszyło. Następną wypowiedź Oriana zaklasyfikowała jako nieprzyjemną; była ona równie enigmatyczna, a przy tym bardziej złowróżbna od pozostałych: „Zamierzamy zacieśnić współpracę między poszczególnymi oddziałami wywiadu, a także staranniej prześwietlać osoby o różnym statusie dostępu do informacji niejawnych, zwłaszcza w jednostce osiem dwieście”.

      Kto miał więc zająć się surowszymi prześwietleniami pracowników 8200 i zacieśnianiem bezpieczeństwa wywiadu NSA? Kto miał trafić do tej specjalnej jednostki policyjnej w najpotężniejszej organizacji pozyskiwania i organizacji danych na świecie? Czy generał Rotelmann sugerował, że zamierza ograniczyć autonomię sekcji specjalnej? Zmienić ją w bezzębną, wewnętrzną i ostatecznie nieistotną odnogę tej potężnej organizacji?

      Z jego wyrazu twarzy nie dało się nic wyczytać. Siedział u szczytu stołu, przyglądał się, jak uczestnicy spotkania pochłaniają czekoladowe rugelachy, i czekał, aż cukier zacznie krążyć, wymieniał się z rozmówcami swoimi opiniami na temat jakości podawanej tu kawy. Sam nie jadł ani nie pił. Całym swoim ciałem nadawał jedną informację: „Nikogo z was tu nie potrzebuję”.

      To przesłanie stało się dla Oriany jeszcze wyraźniejsze po kolejnym ogłoszeniu, które Oriana zapisała w kolumnie „niepojęte”.

      – Poprosiłem Zorro, żeby odświeżył wam informacje o Najważniejszych. Wywiad nie może pozwalać, by podczas gromadzenia informacji lewa ręka nie wiedziała, co robi prawa.

      Oriana przyjrzała mu się nieufnie. „Najważniejsze” stanowiło skrót od „Najważniejszych wytycznych działań sił wywiadowczych”, czyli zadań dla każdego żołnierza sił zbrojnych. Dowódcy poszczególnych jednostek otrzymywali własne zadania do realizacji, a niektóre jednostki musiały również stosować się do konkretnych wytycznych w ramach każdej operacji i każdego dnia tygodnia, ale kiedy o „Najważniejszych” mówili pracownicy oddziałów pozyskiwania informacji, mieli na myśli wytyczne szefa wywiadu, pisane przez niego, a następnie rozsyłane równo o północy do tysięcy źródeł, agentów, operatorów i dowódców.

      Zadania z kategorii Najważniejszych stanowiły najwyższy priorytet w armii i natychmiast plasowały się na szczycie zadań wywiadowczych. Już sam pomysł, że dowódcy jednostek wywiadu potrzebują przypomnienia,